Izba Gmin przestrzeliła o trzy głosy

Na 200 godzin przed kolejnym terminem wyjścia z UE bez żadnego porozumienia May próbuje zapobiec katastrofie.

Publikacja: 02.04.2019 18:36

W ciągu trzech lat międzynarodowe banki przeniosły z londyńskiego City do reszty Unii Europejskiej a

W ciągu trzech lat międzynarodowe banki przeniosły z londyńskiego City do reszty Unii Europejskiej aktywa o wartości biliona dolarów. Bilans brexitu jest dla gospodarki Zjednoczonego Królestwa tragiczny

Foto: AdobeStock

Premier zwołała nadzwyczajne posiedzenie rządu na dziewiątą rano, ale późnym popołudniem obrady wciąż trwały. Bo też ekipa u władzy w Wielkiej Brytanii jest głęboko podzielona co do tego, jak wyprowadzić kraj z najgłębszego od II wojny światowej kryzysu politycznego. Część ministrów na czele z odpowiedzialnym za finanse Philipem Hammondem uważa, że rozwiązaniem jest możliwie najłagodniejszy brexit, a nawet jego uniknięcie poprzez organizację ponownego referendum. Ale grupa eurosceptyków, którymi (spoza gabinetu) kieruje Boris Johnson, stawia na dziki brexit bez żadnej umowy już 12 kwietnia.

Unia celna przepadła

Jeszcze w poniedziałek wieczorem wydawało się, że Theresę May wyręczy parlament. Jednak forsowany przez weterana brytyjskiej polityki konserwatystę Kena Clarke'a pomysł zawiązania „trwałej i kompleksowej" unii celnej między Wyspami i kontynentem przepadł minimalną większością 276 głosów „przeciw" do 273 głosów „za".

Stało się tak, bo 35 posłów Szkockiej Partii Narodowej (SNP), którzy są przecież przychylni integracji i chcą zminimalizować negatywne skutki brexitu, wstrzymało się od głosu, stawiając na jeszcze bardziej ambitny pomysł utrzymania Wielkiej Brytanii w jednolitym rynku (przepadł 282 głosami przeciw 261).

Z kolei inny scenariusz zapobieżenia rozwodowi poprzez organizację ponownego referendum został odrzucony niewielką większością 292 do 280 głosów. Wreszcie radykalna opcje odwołania art. 50, który rządzi całym procesem wyjścia z Unii, przepadł z kretesem stosunkiem 292 do 191 głosów.

Co prawda w środę głosowania mają zostać powtórzone, ale nie ma gwarancji, że któraś z tych opcji w końcu zwycięży. A nawet, jeśli tak się stanie, parlament będzie jeszcze miał za zadanie wymusić na May podjęcie oficjalnych negocjacji z Brukselą w sprawie zaakceptowanego przez parlament projektu.

– Unia celna to nie jest prawdziwy brexit – ostrzegł już teraz szef MSZ Jeremy Hunt.

W tej sytuacji we wtorek premier rozważała poddanie raz jeszcze pod obrady parlamentu wynegocjowanego przez siebie dokumentu. Jednak we wtorek po południu wydawało się, że spiker John Bercow nie zgodzi się, aby wprowadzić pod obrady projekt, który już trzykrotnie był odrzucany.

W trakcie obrad „Daily Telegraph" doniósł, że Hammond zaproponował uzgodnienie z Partią Pracy ratyfikacji w Izbie Gmin projektu May w zamian za to, że potem będzie on jeszcze zatwierdzony w referendum przez naród. Ale zgoda na taki układ eurosceptycznych torysów wydaje się bardzo trudna.

W parlamencie konserwatysta Sir Oliver Letwin i laburzystka Yvette Cooper przystąpili z kolei do budowy koalicji, która poparłaby wniosek do Brukseli o odłożenie na długo brexitu. Ale i ten scenariusz ma zasadniczą słabość: zobowiązywałby Wielką Brytanię do udziału w wyborach europarlamentu, co trzy lata od referendum rozwodowego jest trudne do wytłumaczenia wyborcom.

W Brukseli główny negocjator Unii Michel Barnier przyznał więc, że ryzyko brexitu bez żadnego porozumienia już 12 kwietnia jest poważne i narasta każdego dnia. Jego zdaniem dałoby się go uniknąć nie tylko, gdyby umowa May została jednak zatwierdzona, ale także w przypadku organizacji ponownego referendum lub przedterminowych wyborów. Wówczas, uważa Barnier, Unia zgodziłaby się na poważną zwłokę.

Macron nie daje gwarancji

Ale Johnson przyznał BBC, że wybory w tej chwili „niczego by nie rozwiązały" i jedynie „pogłębiły chaos". W Partii Konserwatywnej narasta bowiem obawa o podział na pro- i antyeuropejską frakcję, co otworzyłoby drogę do władzy dla laburzystów Jeremy'ego Corbyna.

W tej sytuacji coraz trudniej wyobrazić sobie, że na ostatniej prostej Wielka Brytania jednak nie uderzy w ścianę i uniknie dzikiego brexitu. Zdaniem Sebastiana Payne'a z „Financial Times", w czasie posiedzenia rządu May miała przyznać, że woli taki scenariusz, niż odwołanie art. 50. Jak to robi od objęcia stanowiska premiera, i tym razem stanęła po stronę eurosceptycznej frakcji swojej partii.

– 12 kwietnia Wielka Brytania wyjdzie z Unii bez porozumienia, o ile May nie przedstawi nowej propozycji. Irlandia szczególnie ucierpi z tego powodu – powiedział po spotkaniu w Paryżu w Emmanuelem Macronem irlandzki premier Leo Varadkar. A prezydent Francji podkreślił, że odłożenie brexitu „wcale nie jest gwarantowane".

Na początku spotkania brytyjskiego rządu sekretarz gabinetu sir Mark Sedwill przedstawił jednak raport o skutkach bezumownego wyjścia z Unii, który przewiduje najgłębszą recesję w Wielkiej Brytanii od wielkiego kryzysu w 2008 r. Zakłada on także poważny spadek wartości funta i wzrost średnio o 10 proc. cen żywności. Szczególnie ucierpi Ulster z powodu przywrócenia kontroli na granicy z Republiką Irlandii.

Daniel Gros, dyrektor prestiżowego brukselskiego Centrum Europejskich Studiów Politycznych (CEPS), mówi „Rz", że bezumownego brexitu nie da się porównać z kryzysem wywołanym upadkiem banku Lehman Brothers, bo tym razem, nie jest to wydarzenie zaskakujące dla rynku i ma ono wpływ przede wszystkim na handel, ale już w znacznie mniejszym stopniu na rynki finansowe.

I rzeczywiście, banki od dawna przygotowują się na najgorsze: w ciągu ostatnich trzech lat przetransferowały z londyńskiego City na kontynent (w tym w jakimś stopniu do Warszawy) aktywa o kolosalnej wartości 1 biliona dolarów.

Jednak Brytyjska Izba Handlu (BCC) ostrzegła we wtorek, że w pierwszym kwartale tego roku gospodarka właściwie stanęła w miejscu. W ten sposób, obok Włoch, Wielka Brytania stała się krajem o najsłabszej koniunkturze w Unii, podczas gdy przed referendum rozwodowym należała do liderów wzrostu.

Premier zwołała nadzwyczajne posiedzenie rządu na dziewiątą rano, ale późnym popołudniem obrady wciąż trwały. Bo też ekipa u władzy w Wielkiej Brytanii jest głęboko podzielona co do tego, jak wyprowadzić kraj z najgłębszego od II wojny światowej kryzysu politycznego. Część ministrów na czele z odpowiedzialnym za finanse Philipem Hammondem uważa, że rozwiązaniem jest możliwie najłagodniejszy brexit, a nawet jego uniknięcie poprzez organizację ponownego referendum. Ale grupa eurosceptyków, którymi (spoza gabinetu) kieruje Boris Johnson, stawia na dziki brexit bez żadnej umowy już 12 kwietnia.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788