Parlament szykuje zamach na May

Premier chciała w środę przekonać rząd do umowy rozwodowej z Unią. Ale i tak Westminster ją raczej odrzuci.

Aktualizacja: 14.11.2018 17:35 Publikacja: 14.11.2018 17:27

Parlament szykuje zamach na May

Foto: AFP

Wynik spotkania nie jest jeszcze wiadomy. Zdaniem „Guardiana" przynajmniej dwie panie minister, odpowiedzialna za pomoc rozwojową Penny Mordaunt i za emerytury Esther McVey, były skłonne ustąpić. Jeśli dymisji byłoby więcej, utrzymanie stanowiska przez Theresę May byłoby zagrożone. Wówczas na jej miejsce był typowany negocjator brexitu i zwolennik twardego rozwodu z Unią Dominic Raab.

Przed rozpoczynającym się o trzeciej po południu spotkaniem w siedzibie premier przy Downing Street 10 każdy z ministrów mógł w specjalnym pokoju przejrzeć jedyny udostępniony egzemplarz tego, co brytyjski negocjator Dominic Raab nazwał „produktem": 500-stronicowy dokument, który po dwóch latach negocjacji ma określić warunki wyjścia królestwa z Unii.

Dublin dyktuje warunki

Porozumienie pozostawało tajne, aby utrudnić przeciwnikom May jego storpedowanie. Z przecieków w brytyjskich mediach można jednak wywnioskować, że na ostatniej prostej rokowań premier poszła na ustępstwa wobec Brukseli w dwóch kluczowych sprawach, byle nie musieć przywracać kontroli na granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii, co mogłoby zniszczyć proces pokojowy w prowincji.

Po pierwsze, „przejściowo" cała Wielka Brytania pozostanie w unii celnej z krajami Zjednoczonej Europy, a dodatkowo w samym Ulsterze będą obowiązywały podstawowe regulacje jednolitego rynku: zasady konkurencji i pomocy państwa, a także regulacje ochrony środowiska i zabezpieczeń socjalnych. Po wtóre, Londyn nie będzie mógł wyjść z tego układu, o ile nie zgodzi się na to komisja złożona po połowie z przedstawicieli Londynu i Brukseli oraz jednego niezależnego członka.

Teoretycznie zapisy unii celnej mają automatycznie zniknąć po wygaśnięciu w grudniu 2020 r. okresu przejściowego, który rozpocznie się wraz z wyjściem kraju z UE 29 marca 2019 r. Mało kto wierzy jednak, że faktycznie uda się do tego czasu wynegocjować nowe zasady współpracy między Wielką Brytanią a Zjednoczoną Europą. Dlatego najprawdopodobniej to, co miało być prowizorką, będzie trwałym rozwiązaniem.

– May nie zrozumiała, jak działa klub, jakim jest Unia. Bo on zawsze będzie bronił swoich członków. Dlatego Bruksela w pełni uwzględniła twarde warunki, jakie postawił rząd Republiki Irlandii, i brytyjscy negocjatorzy nie byli w stanie złamać tej „czerwonej linii" Brukseli – mówi „Rzeczpospoitej" Deirdre Heenan, profesor politologii na Ulster University w Belfaście.

Jeśli rząd zatwierdzi porozumienie, będzie ono jeszcze musiało zostać formalnie zaakceptowane przez przywódców państw UE i Wielkiej Brytanii na szczycie w Brukseli 25 listopada. Ale znacznie ważniejszą datą najpewniej okaże się 10 grudnia, kiedy umowa miałaby zostać poddana pod głosowanie w parlamencie brytyjskim.

– Obawiam się, że nie będzie większości, która zatwierdzi to porozumienie – przyznał „Rz" Ian Bond, dyrektor w Center for European Reform (CER) w Londynie.

I rzeczywiście już w nocy z wtorku na środę liderka Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) Arlene Foster oświadczyła, że jej ugrupowania nie może poprzeć rozwiązania, które wprowadza odmienne przepisy w Irlandii Północnej w stosunku do reszty Zjednoczonego Królestwa. Unioniści obawiają się, że to prosta droga do połączenia Ulsteru z Republiką Irlandii. Plan May dodatkowo wprowadza kontrole na Morzu Irlandzkim towarów, które poprzez Irlandię Północną miałyby zostać wprowadzone na rynek Unii.

Układ wasalny

– Rozumowanie DUP to absurd, bo Ulster jest odmienny. Porozumienie Wielkopiątkowe zakłada przecież i tak referendum nad zjednoczeniem Irlandii, jeśli taka będzie wola większości mieszkańców Irlandii Północnej – mówi profesor Heenan.

DUP ma tylko dziewięciu posłów, ale bez nich rząd May traci większość. To tym groźniejsza perspektywa, że porozumienia forsowanego przez premier nie zamierza poprzeć także frakcja torysów opowiadająca się za twardym rozwodem, być może 50 spośród 316 deputowanych Partii Konserwatywnej (Izba Gmin liczy 650 posłów).

– To jest układ wasalny, gorszy niż członkostwo w Unii, które przez artykuł 50. daje możliwość swobodnego wyjścia ze Wspólnoty. Każdy, kto wierzy w demokrację, nie może tego zaakceptować – powiedział jeszcze przed posiedzeniem lider frakcji zwolenników twardego brexitu Boris Johnson.

Ale już w piątek jego brat Jo Johnson złożył urząd ministra transportu, tyle że z dokładnie odwrotnego powodu: plan zapewnia zbyt słabą współpracę z Unią po brexicie. To sygnał, że także frakcja proeuropejska torysów może odrzucić porozumienie May.

– Część posłów i ministrów nie chce, aby wiązano ich z rządem, który może upaść, bo to zniweczy ich karierę – uważa Ian Bond.

Z kolei Nicola Sturgeon, liderka Szkockiej Partii Narodowej (SNP), która ma 35 deputowanych w Westminster, uznała, że plan May niesie „porażające" skutki dla Szkocji, bo teraz inwestorzy przeniosą się do Irlandii Północnej, skąd łatwiej będzie im eksportować do całej Unii. Dlatego będzie domagała się dla prowincji identycznych regulacji jak te, które mają obowiązywać w Ulsterze.

W tej sytuacji los umowy rozwodowej jest w rękach 257 deputowanych Partii Pracy, bo tylko oni mogą wraz z umiarkowanymi torysami zbudować większość. Ale lider laburzystów Jeremy Corbyn już oświadczył, że „negocjacje były prowadzone w takim chaosie, że nie mogło z tego wyjść nic dobrego". Jego zdaniem umowa nie spełnia sześciu warunków stawianych przez laburzystów, w tym poprawy jakości zatrudnienia i perspektyw gospodarczych.

Gdy obradował rząd May, Tony Blair zwołał konferencję, na której uznał umowę za „kapitulację" i zaapelował o ponowne referendum.

– Ludzie nie głosowali za takim rozwiązaniem. Dopiero teraz widzą, czym naprawdę jest brexit – argumentował trzykrotny szef rządu.

– To jest pomysł, który zyskuje coraz większe poparcie w parlamencie. Gdyby doszło do ponownego referendum, zapewne wygraliby przeciwnicy brexitu, ale niewielką większością – uważa profesor Heenan.

Ale Corbyn nie zamierza słuchać rad Blaira. Lider laburzystów, znany eurosceptyk, zapowiedział bowiem, że „nie da się powstrzymać brexitu". Jego zdaniem w razie odrzucenia przez parlament planu May scenariusz powinien być inny: przedterminowe wybory, lewicowy rząd i uzgodnienie z Brukselą znacznie bliższego porozumienia o współpracy wzorowany na układzie norweskim. To oznaczałoby, że Wielka Brytania na stałe pozostałaby w jednolitym rynku w ramach Europejskiej Strefy Gospodarczej, ale bez wpływu na kształt unijnych regulacji. Ale to, co jest do zaakceptowania dla małej Norwegii, będzie trudne do przełknięcia dla wciąż dumnej Brytanii.

Wynik spotkania nie jest jeszcze wiadomy. Zdaniem „Guardiana" przynajmniej dwie panie minister, odpowiedzialna za pomoc rozwojową Penny Mordaunt i za emerytury Esther McVey, były skłonne ustąpić. Jeśli dymisji byłoby więcej, utrzymanie stanowiska przez Theresę May byłoby zagrożone. Wówczas na jej miejsce był typowany negocjator brexitu i zwolennik twardego rozwodu z Unią Dominic Raab.

Przed rozpoczynającym się o trzeciej po południu spotkaniem w siedzibie premier przy Downing Street 10 każdy z ministrów mógł w specjalnym pokoju przejrzeć jedyny udostępniony egzemplarz tego, co brytyjski negocjator Dominic Raab nazwał „produktem": 500-stronicowy dokument, który po dwóch latach negocjacji ma określić warunki wyjścia królestwa z Unii.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786