I choć nowych opłat i podatków z reguły nie pochwalam, tu muszę rząd poprzeć. Bo na Polaka nic tak nie działa jak argument finansowy. I nic tak nie zachęci do „przesiadki" z jednorazówek na siatki i torby znane z czasów naszych matek i babek jak obłożenie plastikowych obowiązkową stawką sięgającą maksymalnie 1 zł.

To jednak nie rozwiązuje problemu. By się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do... własnych śmieci. Do czego namawiam i premier Beatę Szydło, i ministra środowiska Jana Szyszkę. Ja do swoich zaglądam co dzień, niosąc kolejną porcję odpadów do recyklingu. Przeznaczony na nie przydomowy pojemnik wypełniają, niemal się zeń wylewając, butelki PET, tacki, folie, pudełka i puszki używane, a raczej nadużywane, przez producentów żywności i innych dóbr. Jestem zdumiony, ile takich odpadków „dostarcza" jedna rodzina i w jakim tempie ich ilość rośnie z roku na rok.

Chętnie byśmy ją ograniczyli. Ale choć internet pełen jest sugestii typu: nie kupuj produktów zapakowanych w wiele warstw plastiku, unikaj butelek PET itp., nie da się tych rad stosować. W sklepie kupujemy nie opakowania, ale konkretne produkty, a o tym, w ile warstw folii są zawinięte, decyduje producent. Nie ma tu wielkiego wyboru, bo wszyscy wytwórcy ścigają się na marketingowe zabiegi podnoszące atrakcyjność opakowań, ekologię mając głęboko w nosie. Rząd powinien wypracować wraz z biznesem konkretne rozwiązania, dzięki którym ilość plastiku i papieru w śmietnikach zmaleje.

W pierwszej kolejności należałoby rozprawić się z nadmiarem butelek PET, puszek i jednorazowych butli szklanych – np. wprowadzając obowiązkową kaucję. Skoro robi to np. Chorwacja, możemy i my. Polscy politycy, zamiast kombinować, jak obłożyć duże sklepy podatkiem obrotowym i zakazać handlu w niedzielę, powinni zachęcić je do instalowania automatów do skupu butelek i puszek – takich, jakie znamy np. z Niemiec. Polecam to rozwiązanie uwadze ministra Szyszki. Zamiast marnotrawić energię na walkę z kornikiem drukarzem i ekologami, mógłby zrobić coś, co odciąży środowisko. Na początek wystarczy zajrzeć do śmietnika.