Dzisiaj to ja będę pana kelnerem

Miesiąc, dwa miesiące temu. Spotkanie w sali konferencyjnej z prezesem banku. – Dzisiaj ja będę pana kelnerem. Zapraszam do mojego gabinetu. Tam tylko ja nagrywam – żartował mój rozmówca.

Aktualizacja: 29.01.2019 21:18 Publikacja: 29.01.2019 21:00

Dzisiaj to ja będę pana kelnerem

Foto: Adobe Stock

To pokłosie taśm dokumentujących rozmowy miliardera z byłym szefem Komisji Nadzoru Finansowego nagranej wbrew wszelakim szumidłom.

Podsłuchy to coraz częstszy wstęp do rozmów wśród biznesmenów. Żarty żartami, ale konsekwencje kolejnych ujawnianych taśm są jednak poważniejsze. Z miesiąca na miesiąc spada, wręcz zanika, zaufanie wśród szeroko pojętego biznesu. Prezesi i menedżerowie spółek coraz rzadziej są skłonni spotykać się i rozmawiać poza swoimi gabinetami. Przybywa też osób, wśród nich przedstawicieli rządu, a nawet ministrów, które nie chcą prowadzić „tradycyjnej" rozmowy telefonicznej. W zamian rejestrują się i korzystają z komunikatorów internetowych, które – choć teoretycznie – są trudniejsze do zapisywania, kontrolowania czy podsłuchiwania.

Atmosfera w życiu gospodarczym staje się coraz bardziej gęsta. Relacje międzyludzkie – z reguły najważniejsze w biznesie – z miesiąca na miesiąc wręcz umierają. To wszystko podważa zaufanie, zwiększa niepewność. Widać to od miesięcy w słabszych odczytach różnych wskaźników odzwierciedlających nastroje wśród menedżerów oraz przedsiębiorców. W końcu przedsiębiorcy często wolą po prostu przeczekać niepewność, wstrzymując się z decyzjami o rozpoczęciu większych inwestycji. To widzimy od kilku lat.

Na poprawę tego zjawiska próżno liczyć. Wszak nagrano osobę, która – jak się wydawało – jest nie do nagrania. I to w miejscu – jak się wydawało – najbardziej bezpiecznym ze wszystkich.

Niestety to zapewne nie ostatni taki spektakl. Rok dopiero się zaczął, a przed nami wybory najpierw jedne, później drugie. Szkoda tylko tego ulatniającego się zaufania, które później trzeba będzie budować latami.

Inna sprawa, że tematu wieżowca na ulicy Srebrnej w Warszawie i jego nie do końca przejrzystego modelu finansowania zapewne by nie było, gdyby istniała właśnie choć odrobina zaufania na Nowogrodzkiej do biznesu, gdyby skorzystano z usług profesjonalistów, a nie kręgu krewnych i znajomych królika. Jako przykład niech posłuży planowana w centrum Warszawy budowa 170-metrowego biurowca przez archidiecezję warszawską, która realizuje ją z prywatnym, giełdowym deweloperem. Taka „publiczna" konstrukcja inwestycji zapewnia jej przejrzystość, choćby poprzez cykliczne raporty giełdowe. W tym przykładzie nie stanowi to żadnej przeszkody.

To pokłosie taśm dokumentujących rozmowy miliardera z byłym szefem Komisji Nadzoru Finansowego nagranej wbrew wszelakim szumidłom.

Podsłuchy to coraz częstszy wstęp do rozmów wśród biznesmenów. Żarty żartami, ale konsekwencje kolejnych ujawnianych taśm są jednak poważniejsze. Z miesiąca na miesiąc spada, wręcz zanika, zaufanie wśród szeroko pojętego biznesu. Prezesi i menedżerowie spółek coraz rzadziej są skłonni spotykać się i rozmawiać poza swoimi gabinetami. Przybywa też osób, wśród nich przedstawicieli rządu, a nawet ministrów, które nie chcą prowadzić „tradycyjnej" rozmowy telefonicznej. W zamian rejestrują się i korzystają z komunikatorów internetowych, które – choć teoretycznie – są trudniejsze do zapisywania, kontrolowania czy podsłuchiwania.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację