Wpuszczeni w zalew

Umowa podpisana przez premierów Polski i Rosji miała przywrócić ruch na całym Zalewie Wiślanym i pobudzić gospodarkę w regionie. Ale ani ruchu, ani pobudzenia nie ma

Publikacja: 14.09.2009 03:37

Wpuszczeni w zalew

Foto: KFP

Piotr Kasza, rybak i przedsiębiorca z From- borka, złowił już w tym roku na Zalewie Wiślanym prawie 40 ton śledzi. Ale choć było to w marcu, pieniędzy za ryby do dziś nie dostał.

– Nam pośrednik płaci jakieś 80 groszy za kilo. Sam dostaje od hurtownika 2 zł, ale tłumaczy, że w tym roku zbytu na śledzie nie ma, to i pieniędzy nie ma. Teraz zaczynamy łowić sandacze, leszcze. Ale na te ryby jest limit, np. na sandacze – 1,6 tony na kuter, więc zysku nie będzie. Dlatego liczę, że jak ruszy na zalewie żegluga do Kaliningradu, to rosyjscy turyści do nas zjadą i zamieszkają w moim pensjonacie – opowiada Kasza.

Bo Rosjanin to nad zalewem gość pożądany i wyczekiwany.

– Kolega ma przy porcie smażalnię i sprzedaż świeżych ryb. Kilka lat temu, kiedy jeszcze zalew był otwarty, Rosjanie kupowali u niego po 30 – 40 kg bałtyckich łososi i brali do siebie. Dzisiaj też chętnie u nas kupują, bo w Kaliningradzie ceny trzykrotnie wyższe. Robią zakupy w Biedronce czy Lidlu i przez przejście w Gronowie wiozą do siebie. Tylko im polscy celnicy prawie wszystko cofają, bo mówią, że i tak tam ich swoi z polską kiełbasą nie wpuszczą. Nie rozumiem tego. Niech Rosjanie sobie z naszą kiełbasą jadą. Nasze sklepy robią obroty, a oni sobie ze swoimi potrafią poradzić – dodaje fromborski rybak.

[srodtytul]Formalny gest[/srodtytul]

Donald Tusk i Władimir Putin swoimi podpisami formalnie odblokowali żeglugę na całym zalewie 1 września. Był to jedyny konkret z wizyty rosyjskiego premiera w Polsce.

– Umowa jest ogólna. Urzędnicy obu stron dostali 30 dni na dopracowanie szczegółów dotyczących m.in. wiz, przekraczania granicy morskiej, ruchu statków trzecich bander itp. W umowie znalazł się punkt o ograniczeniu zanurzenia jednostek do 1,8 m. Nie ma więc szansy, by port w Elblągu stał się tranzytowym portem przeładunkowym między Unią a Rosją, bo nawet średnie statki handlowe nie zostaną przez Rosjan wpuszczone – uważa Jerzy Wcisła, szef delegatury elbląskiej Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Marszałkowskiego.

– Rosjanie się nie zgodzili, by przez ich Zatokę Pilawską wpływały jednostki o większym zanurzeniu, choć wiemy, że mają tam co najmniej 4 m głębokości. Tłumaczyli nam, że na dnie leżą wraki z wojny. To oznacza, że mogą do nas przypłynąć tylko barki najmniejsze, do 500 t ładowności, oraz nieduże jachty i statki pasażerskie. Przyznam, że w tej sytuacji nawet nie powiadamiany zaprzyjaźnionych portów zagranicznych, że zalew jest odblokowany, bo tylko nas tam wyśmieją. Nasz nowoczesny port, w którym możemy przyjmować drobnicowce do 4000 t, będzie wykorzystany może w jednej trzeciej – ocenia Juliusz Kołtoński, dyrektor zarządu Portu Morskiego Elbląg SA.

[srodtytul]Wyczekiwanie na gości[/srodtytul]

W latach 90. tylko jedna, nieistniejąca już, firma Halex przeładowywała rocznie w Elblągu ok. 600 tys. ton węgla kupowanego w Rosji, zatrudniała 400 osób. Elbląski samorząd sięgnął więc po unijną dotację i wybudował nowoczesny port morski dostosowany do obsługi ok. 2 mln t towarów rocznie. Port kosztował 30 mln zł (część sfinansowała Unia). Infrastruktura – drogi dojazdowe, nowy most – pochłonęła jeszcze ok. 100 mln zł.

Powstał terminal towarowy (5 ha) oraz terminal pasażersko-promowy, który spełnia wymogi układu z Schengen. Henryk Słonina, prezydent Elbląga, podpisał umowy z władzami ukraińskich obwodów – lwowskiego i wołyńskiego. Tamtejszy biznes był zainteresowany sprowadzaniem przez port w Elblągu towarów ze Skandynawii.

[srodtytul]Teraz gminy nad zalewem [/srodtytul]

– Braniewo, Frombork, Tolkmicko, Sztutowo, Krynica Morska – zainwestowały w nowe porty i obiekty turystyczne, licząc na wpływy z rejsów pasażerskich. Złożyły też wnioski o dofinansowanie budowy marin z unijnego programu „Innowacyjna gospodarka”.

– Ruszamy z budową portu za 14 mln zł. Będzie tu mogło cumować 135 jednostek. Port z zapleczem hotelowo-gastronomiczym będzie gotowy za dwa lata. Liczymy na gości z Rosji i całej Europy – przyznaje Krystyna Lewańska, burmistrz Fromborka. To 2,5-tysięczne miasto Mikołaja Kopernika odwiedza teraz rocznie ok. 200 tys. osób.

– Za ok. 3 mln zł wyremontujemy nabrzeże, jeszcze milion dostaniemy na wsparcie rybołówstwa. Bardzo liczymy na współpracę z portami obwodu kaliningradzkiego –mówi Józef Zamojcin, wiceburmistrz Tolkmicka.

[srodtytul]Kanał z kanałem?[/srodtytul]

W maju 2006 r. Rosjanie jednostronnie odmówili odpraw polskich statków i zamknęli dla ruchu jedyne wejście z morza do zalewu – kontrolowaną przez siebie Cieśninę Pilawską. Port w Elblągu zamarł.

– Straty nasze i kontrahentów szacujemy na ponad 1,5 mln zł – podlicza dyrektor Kołtoński.

Teraz, choć od podpisania umowy upłynęło niewiele dni, zgłosiły się już trzy firmy chcące sprowadzać przez zalew z Kaliningradu węgiel i kruszywa. Firma z Pruszcza Gdańskiego wydzierżawiła już część elbląskiego portu. Na większe zyski liczą też przewoźnicy pasażerscy.

– Wznowienie rejsów do Kaliningradu oznacza pływanie przez cały rok, a nie jak teraz tylko latem i wpływy co najmniej trzykrotnie wyższe. Pod warunkiem że pasażerowie będą mogli na statku kupować tańsze 72-godzinne wizy, a my będziemy mogli otworzyć sklep bezcłowy i wykorzystywać dla gości bazę turystyczną Kaliningradu. Wiem, że i rosyjski biznes jest tym bardzo zainteresowany – mówi Artur Jawor, współwłaściciel statku „Flamingo” i firmy przewozowej Arkona sp. z o.o. Nowe Warpno. Zwraca uwagę, że po polskiej stronie zalewu od lat nie było pogłębiania toru wodnego.

Jerzy Wcisła, entuzjasta budowy kanału przez Mierzeję, uważa, że podpisana umowa niewiele zmieni, bo biurokratyczne bariery drugiej strony utrudnią swobodną żeglugę. Tylko przekop Mierzei daje więc szansę na rozwój gospodarczy Elbląga i gmin nad zalewem.

– Umowa z Rosją nie wstrzymuje inwestycji. Kanał pozwoli na ruch statków o zanurzeniu do 4 m – mówi Jerzy Wcisła.

Szacunkowy koszt budowy kanału to ok. 400 mln zł. Miałby być otwarty w 2016 r., ale teraz nie jest to już pewne. Chyba że Rosjanie znów zamkną cieśninę...

Piotr Kasza, rybak i przedsiębiorca z From- borka, złowił już w tym roku na Zalewie Wiślanym prawie 40 ton śledzi. Ale choć było to w marcu, pieniędzy za ryby do dziś nie dostał.

– Nam pośrednik płaci jakieś 80 groszy za kilo. Sam dostaje od hurtownika 2 zł, ale tłumaczy, że w tym roku zbytu na śledzie nie ma, to i pieniędzy nie ma. Teraz zaczynamy łowić sandacze, leszcze. Ale na te ryby jest limit, np. na sandacze – 1,6 tony na kuter, więc zysku nie będzie. Dlatego liczę, że jak ruszy na zalewie żegluga do Kaliningradu, to rosyjscy turyści do nas zjadą i zamieszkają w moim pensjonacie – opowiada Kasza.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów