Problemy Apple złagodzą wojnę handlową?

Ostra przecena akcji Apple może być sygnałem kłopotów innych amerykańskich korporacji zaangażowanych w Chinach. Paradoksalnie to tworzy warunki do amerykańsko-chińskiego porozumienia handlowego.

Aktualizacja: 04.01.2019 14:20 Publikacja: 04.01.2019 14:16

Problemy Apple złagodzą wojnę handlową?

Foto: Bloomberg

Apple stracił w ciągu czwartkowej sesji ponad 70 mld dolarów kapitalizacji. Spadła ona do 674 mld dolarów. A przecież jeszcze na początku października przekraczała ona 1 bln dolarów. Od tego momentu akcje tego koncernu jednak spadały, a pod względem wartości rynkowej wyprzedziły go: Microsoft, Alphabet (Google) i Amazon. 

Apple postrzegany był od dawna jako spółka mogąca mocno stracić na amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej. I te przypuszczenia inwestorów zostały potwierdzone w środę przez Tima Cooka, prezesa Apple. W liście do akcjonariuszy napisał on, że jego spółka spodziewa się wypracowania w I kwartale swojego roku obrachunkowego (czyli w IV kwartale 2018 r.) 84 mld USD przychodów, podczas gdy wcześniejsze prognozy mówiły o 89–93 mld USD. W takim samym okresie przed rokiem Apple miał 88,3 mld USD przychodów. Wśród przyczyn cięcia prognoz Cook wymienił m.in. spowolnienie gospodarcze w Chinach i gorszą od spodziewanej sprzedaż iPhone'ów. To pierwsze tego typu ostrzeżenie wynikowe tej spółki od 2002 r.

– Jeśli przyglądacie się naszym wynikom, to nasz deficyt dotyczy w 100 proc. iPhone'ów i głównie dotyczy wielkich Chin. Jest jasnym, że gospodarka zaczęła tam zwalniać w II połowie roku i wierzę, że jest to związane z napięciami handlowymi między USA a Chinami, które tworzą dodatkową presję na ich gospodarkę – powiedział Cook w rozmowie z CNBC.

Z Chin istotnie napływały w ostatnich miesiącach dane mówiące o spowolnieniu gospodarczym. Chińska Akademia Nauk Społecznych niedawno obniżyła prognozę wzrostu gospodarczego na 2019 r. z 6,5 proc. do 6,3 proc. Takie cięcie prognoz wydaje się być niewielką różnicą, ale byłby to najsłabszy wzrost gospodarczy od 1990 r. i przełożyłoby się to również na mniejszą sprzedaż detaliczną. Ostatnie dane mówią, że sprzedaż detaliczna w Chinach wzrosła w listopadzie o 8,1 proc. r./r., czyli najsłabiej od 15 lat.

Apple nie jest jedynym koncernem skarżącym się na niższą sprzedaż w Chinach. Na przykład Ford sprzedał w listopadzie o 50 proc. mniej samochodów niż w takim samym miesiącu rok wcześniej. – Mamy do czynienie z pierwszym tak długim pogorszeniem koniunktury. Od czasów azjatyckiego kryzysu finansowego z lat 90. nie było w Chinach okresu, w którym sprzedaż samochodów była płaska lub spadała przez cztery miesiące z rzędu – twierdzi Michael Dunne, prezes firmy ZoZoGo, doradzającej spółkom motoryzacyjnym robiącym interesy w Chinach.

- Jak dotąd mieliśmy do czynienia głównie ze złymi wiadomościami z Chin. Tym razem my również dostajemy - przyznaje Art Cashin, dyrektor w UBS ds. operacji na giełdzie NYSE.
Inwestorzy liczą jednak na to, że USA i Chiny mogą dojść do porozumienia w sprawie handlu. W piątek te nadzieje przyczyniły się do poprawy nastrojów na światowych giełdach.

Impulsem dla odreagowania stała się zapowiedź tego, że w poniedziałek rozpoczną się oficjalne rozmowy przedstawicieli rządów USA i Chin w sprawie ułożenia ich relacji gospodarczych rynek liczy na to, że te dwa supermocarstwa zakończą wojnę handlową. Analitycy wskazują, że tym razem obie strony mogą być bardziej skłonne do osiągnięcia porozumienia. Skutki wojny handlowej coraz mocniej zaczynają bowiem odczuwać zarówno chińska gospodarka jak i amerykańskie koncerny obecne na chińskim rynku takie jak Apple.

- Jest szansa na to, że USA i Chiny dojdą do porozumienia handlowego. Wzrost gospodarczy w Chinach słabnie, chińskie i amerykańskie giełdy traciły a tworzy szansę na umowę. Ta szansa może jednak wkrótce zniknąć - twierdzi Cesar Rojas, ekonomista Citigroup.

- Przyjrzyjmy się amerykańskim korporacjom. To naturalne, że część ich zysków generowana w Chinach powinna spadać. Ale to tworzy też dużą presję na Chiny, by zasiadły z nami do stołu negocjacyjnego i zawarły umowę - wskazuje Kevin Hassett, przewodniczący Rady Doradców Gospodarczych Białego Domu.

Apple stracił w ciągu czwartkowej sesji ponad 70 mld dolarów kapitalizacji. Spadła ona do 674 mld dolarów. A przecież jeszcze na początku października przekraczała ona 1 bln dolarów. Od tego momentu akcje tego koncernu jednak spadały, a pod względem wartości rynkowej wyprzedziły go: Microsoft, Alphabet (Google) i Amazon. 

Apple postrzegany był od dawna jako spółka mogąca mocno stracić na amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej. I te przypuszczenia inwestorów zostały potwierdzone w środę przez Tima Cooka, prezesa Apple. W liście do akcjonariuszy napisał on, że jego spółka spodziewa się wypracowania w I kwartale swojego roku obrachunkowego (czyli w IV kwartale 2018 r.) 84 mld USD przychodów, podczas gdy wcześniejsze prognozy mówiły o 89–93 mld USD. W takim samym okresie przed rokiem Apple miał 88,3 mld USD przychodów. Wśród przyczyn cięcia prognoz Cook wymienił m.in. spowolnienie gospodarcze w Chinach i gorszą od spodziewanej sprzedaż iPhone'ów. To pierwsze tego typu ostrzeżenie wynikowe tej spółki od 2002 r.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Skarbówka ściągnęła z TVN wysoką karę KRRiT za reporaż o Karolu Wojtyle
Biznes
Sieci 5G w Polsce zrównały zasięg
Biznes
System kaucyjny zbudują sprytni, a nie duzi, gracze
Biznes
Praktycznie o przyszłości otwartego oprogramowania. Konferencja Open Source Day 2024 już 18 kwietnia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Biznes
Są unijne kary za łamanie sankcji wobec Rosji. Więzienie i ogromne grzywny