Prezydent Aleksander Łukaszenko wystąpi we wtorek z orędziem do narodu. Są pogłoski, że może wprowadzić stan nadzwyczajny i przełożyć wybory. Czy to jest możliwe?
Zademonstrowałby słabość. To byłaby dla niego ostateczność. Raczej będziemy mieli powtórkę scenariusza z 2010 roku, gdy doszło do masowych protestów w Mińsku, pacyfikacji i represji.
Na pewno Cichanouska zbierze więcej głosów niż dotychczasowi konkurenci Łukaszenki. Ale jej sztab albo nie ma planu działań po ogłoszeniu wyników wyborów, albo o tym nie chce mówić. Wielu ludzi uważa, że wystarczy wyjść na ulice, by odnieść zwycięstwo. Myślą, że Łukaszenko odda klucze do swojego gabinetu i spokojnie odejdzie. Tak nie będzie. On całkowicie kontroluje służby mundurowe. Popierają go też zamożne elity. Obawiam się, że czeka nas wielkie rozczarowanie, że tak dużo ludzi wyszło na ulice miast, a Łukaszenko nadal rządzi. Dobrze, gdyby to wszystko odbyło się pokojowo i aby nie polała się krew. Oby też nie doszło do prowokacji. Mam ma myśli przede wszystkim Rosję.
Po co to Rosji?