Odkąd Aleksander Łukaszenko bezpodstawnie ogłosił miażdżące zwycięstwo w przeprowadzonych na początku sierpnia wyborach prezydenckich, które nie były ani wolne, ani uczciwe, na ulicach białoruskich miast odbywają się największe w historii tego kraju pokojowe protesty. Tysiące osób pobito i zatrzymano, a liderzy opozycji i przywódcy religijni, wśród nich abp Tadeusz Kondrusiewicz, zostali wygnani, deportowani lub uwięzieni. Pomimo oznak, że nawet Kreml został zaskoczony brutalnością aktów przemocy białoruskich władz wobec protestujących, rząd rosyjski wbrew rozsądkowi nadal wspiera reżim.
Wracał z Częstochowy
Nie oszczędzono wierzących, którzy wypowiadali się przeciwko przemocy lub brutalnemu postępowaniu władz po wyborach. Duchownych zatrzymywano i nękano jedynie za wyrażanie sprzeciwu wobec bezprzykładnego stosowania siły przez reżim – ten sam niepokój podzielają członkowie różnych wyzwań i społeczeństwo. Prawosławni stanowią największą wspólnotę wierzących na Białorusi, ale cierpią również wyznawcy innych religii. Podczas jednego z protestów organy ścigania zablokowały drzwi do zabytkowego rzymskokatolickiego „czerwonego kościoła” w Mińsku na placu Niepodległości, więżąc wewnątrz około 100 protestujących i parafian. Rosyjska Cerkiew Prawosławna zapowiedziała, że przywódca Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej metropolita Paweł, który wcześniej wyrażał uzasadnioną duszpasterską troskę w związku z cierpieniami członków swej wspólnoty, zostanie zastąpiony.
Jednak najbardziej chyba rażącym przykładem restrykcji władz wobec przywódcy religijnego nawołującego do pokoju, niestosowania przemocy i prowadzenia dialogu było niewpuszczenie do kraju przywódcy Kościoła katolickiego na Białorusi abp. Tadeusza Kondrusiewicza, który wracał na Białoruś 31 sierpnia po krótkim pobycie w sanktuarium Czarnej Madonny w Częstochowie. Arcybiskup jest obywatelem Białorusi, urodzonym i wychowanym w tym kraju, posiada białoruski paszport. Władze w Mińsku, ewidentnie naruszając białoruską konstytucję, nie pozwoliły arcybiskupowi na powrót do ojczyzny.
Białoruscy funkcjonariusze na granicy nie przedstawili arcybiskupowi powodu odmowy wjazdu, jednak zdaniem wielu osób przyczyną były wypowiedzi arcybiskupa o stosowaniu przez reżim przemocy wobec protestujących i jego nawoływanie do dialogu. W dniu 19 sierpnia modlił się pod murami więzienia, gdzie zatrzymani protestujący mieli być poddawani torturom. Kiedy zgodnie z nauczaniem Jezusa wyraził chęć odwiedzenia więźniów, reżim odmówił mu wstępu.
Białoruskie władze twierdzą, że wciąż „weryfikują” obywatelstwo arcybiskupa. Tymczasem unieważniły jego paszport, w wyniku czego nie może wjechać na Białoruś, aby uczestniczyć w nabożeństwach, sprawować opiekę duszpasterską i przewodzić Kościołowi katolickiemu.