Kończący się 2019 r. był dla banków niezły dzięki rosnącej w tempie blisko 4 proc. gospodarce (w 2018 r. wzrost sięgnął 5 proc.). Czego ta procykliczna branża spodziewa się po 2020 r., gdy wzrost gospodarczy może spowolnić do nawet poniżej 3 proc.?
– Dynamika akcji kredytowej w przyszłym roku prawdopodobnie utrzyma się na relatywnie niskim poziomie, niższym od tegorocznego – mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao. Oczekuje on wzrostu kredytów konsumenckich w sektorze o 5 proc., złotowych hipotek – o 7,5 proc., a kredytów korporacyjnych o blisko 6 proc. – Sprzyja silny rynek pracy, transfery społeczne i dobre nastroje konsumentów. Popytowi na kredyty mieszkaniowe pomogą niskie stopy procentowe i strukturalne zapotrzebowanie na mieszkania – dodaje.
Czytaj także: Banki przyznają: wzrost spraw frankowych był gwałtowny
Trudno będzie nadal poprawiać marżę odsetkową ze względu na zwroty prowizji za spłacane przed czasem kredyty konsumpcyjne (tzw. małe TSUE) i możliwą presję na marże kredytów. Ale zdaniem niektórych nie jest to wykluczone. – Pomimo zwrotu prowizji od spłaconych przed terminem kredytów konsumenckich spodziewamy się dalszego wzrostu marży odsetkowej. Będzie jednak wolniejszy niż w poprzednich latach – mówi Ernest Pytlarczyk, dyrektor działu strategii i relacji inwestorskich mBanku.