Duda na czwórkę

Ocena pierwszych dwóch miesięcy nie jest zła

Aktualizacja: 30.09.2015 08:03 Publikacja: 29.09.2015 18:50

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: AFP

W poniedziałkowym „Super Expressie" Andrzej Duda narzekał, że jest krytykowany za wszystko, co robi. Wypowiedź ta świadczy raczej o stanie ducha prezydenta niż o faktach, bo nie jest do końca trafna. Duda jest bowiem ubóstwiany w kręgach politycznych i medialnych sympatyzujących z PiS. Z kolei druga strona jest dlań wyjątkowo surowa. Tyle że ta sytuacja była do przewidzenia, jest bowiem prostym odbiciem sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia przed wyborami prezydenckimi. Wówczas w wielu mediach można było zaobserwować parasol ochronny nad Bronisławem Komorowskim. Z kolei prawica krytykowała prezydenta w sposób totalny.

Niestety, w takich prostych podziałach trudno o uczciwą i rzetelną ocenę pierwszych dwóch miesięcy prezydentury Andrzeja Dudy. A nie zasługują one ani na wyłączną pochwałę, ani na totalną krytykę.

Dwa miesiące, które upłynęły od zaprzysiężenia nowego prezydenta, pozwalają ocenić go na czwórkę. Prezydent nieźle wypada w polityce międzynarodowej, w polityce wewnętrznej popełnia, niestety, trochę błędów, grając zbyt blisko PiS.

Nawet politycy Platformy chwalili wystąpienia prezydenta w ONZ. Wolta Platformy była tu nieoczekiwana – ciepło o zachowaniu Dudy wypowiadali się: Michał Kamiński, Rafał Trzaskowski, Grzegorz Schetyna i Rafał Grupiński. Choć można tu podejrzewać polityczną kalkulację (atakowanie prezydenta, który siedział obok Baracka Obamy i wygłosił niezłe przemówienie, byłoby nieczytelne dla wyborców), faktem jest, że debiut Dudy w Nowym Jorku został też pozytywnie oceniony np. przez Włodzimierza Cimoszewicza.

Równie dobrze wypadły inne międzynarodowe debiuty. Dobry był pomysł, by miejscem pierwszej wizyty uczynić Estonię, szczególnie w kontekście próby budowy koalicji państw Europy Wschodniej na rzecz większej obecności NATO. Dobre recenzje zebrała też wizyta Dudy w Niemczech – nikt nie mógł zarzucić po niej prezydentowi, że kieruje się jakimiś antyniemieckimi resentymentami. Nieźle wypadła również wizyta Dudy w Wielkiej Brytanii. Aktywność międzynarodowa nowego prezydenta jest znacznie lepsza, niż można się było spodziewać. Choć w tej dziedzinie nie zabrakło kiksów – zagraniczne spotkania to nie jest dobry moment na krytykowanie własnego państwa.

Dobrze też można ocenić aktywność Dudy na polu szeroko rozumianej polityki historycznej. Spotkania z powstańcami, rodzinami Żołnierzy Wyklętych, udział w otwarciu Muzeum Katyńskiego to symbole ważnej korekty polityki historycznej.

W kilku sprawach jednak krytyka pod adresem prezydenta jest uzasadniona. Największym błędem był projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny. Choć takiego obniżenia domaga się wielu Polaków, choć Duda obiecywał to w kampanii wyborczej, decyzja jest zła i populistyczna. Jeśli ktoś obiecuje, że rozreguluje system emerytalny, a potem spełnia tę niebezpieczną obietnicę, naprawdę trudno go chwalić. Podobnie złym pomysłem było referendum. Tym bardziej że oba te ruchy miały na celu wsparcie PiS. Problemem jednak nie była pomoc macierzystej partii, bo to samo robił poprzednik obecnego prezydenta, lecz fakt, że wspiera ją w pomysłach, które będą mieć negatywne konsekwencje.

Polityczną grą jest też odmawianie spotkania z premier Ewą Kopacz. Tłumaczenie, że prowadzi ona kampanię wyborczą, jest absurdalne – mimo kampanii Kopacz kieruje rządem, sporo jest zaś spraw, w których współpraca premiera z prezydentem byłaby z pożytkiem dla Polski. Dlatego tak krytycznie oceniono sytuację na Westerplatte, gdy Duda i Kopacz unikali przywitania się. Dziś wiemy, że prezydent nie chce się spotkać z szefową rządu, incydentu z 1 września nie można więc uznać za przypadek.

Trudno z kolei krytykować Dudę za spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Nie było ono chyba niespodzianką dla nikogo, kto obserwuje uważnie scenę polityczną. Choć w kontekście niechęci do spotkania z Ewą Kopacz nabrało ono innego sensu. Trudno też dziś na serio krytykować Dudę za to, że jeździ po kraju i spotyka się z wyborcami. Wszak zapowiadał, że jego prezydentura będzie bardziej aktywna. Oczywiście, jeśli po 25 października skończy swe wyjazdy i zamknie się w pałacu, przyzna rację tym, którzy mówią, że jeździ tylko po to, by wspomóc PiS. Jeśli jednak będzie w ten sam sposób sprawował urząd przez pięć lat, zarzuty te okażą się bezpodstawne.

W poniedziałkowym „Super Expressie" Andrzej Duda narzekał, że jest krytykowany za wszystko, co robi. Wypowiedź ta świadczy raczej o stanie ducha prezydenta niż o faktach, bo nie jest do końca trafna. Duda jest bowiem ubóstwiany w kręgach politycznych i medialnych sympatyzujących z PiS. Z kolei druga strona jest dlań wyjątkowo surowa. Tyle że ta sytuacja była do przewidzenia, jest bowiem prostym odbiciem sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia przed wyborami prezydenckimi. Wówczas w wielu mediach można było zaobserwować parasol ochronny nad Bronisławem Komorowskim. Z kolei prawica krytykowała prezydenta w sposób totalny.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny