Trzy lata rządów Zjednoczonej Prawicy nie obfitowały w bardzo głośne protesty grup zawodowych. Na ulicę wychodzili głównie przeciwnicy polityczni PiS, oprócz opozycji – KOD i Obywatele RP, ale nie górnicy, hutnicy, rolnicy czy inne grupy zawodowe, które blokowałyby Warszawę, paliły przed Sejmem opony czy paraliżowały komunikacje krajową. Aż do teraz.

W poniedziałek rozpoczęło się „powstanie rolnicze w Polsce". A przynajmniej prezes Agrounii Michał Kołodziejczak chce, żeby protesty rolników były tak postrzegane. „Nowy Lepper" zapowiadział, że już 6 lutego ma dojść do paraliżu stolicy. Chłopi mają protestować też w każdym województwie przeciwko: „Wielkim korporacjom, które dociskają rodzinne gospodarstwa". Kołodziejczak o postulatach Agrounii mówi dość ogólnikowo i zaporowo. Na oficjalnym profilu Unii Warzywno-Ziemniaczanej czytamy, że ruch Agrounia domaga się między innymi wypłaty odszkodowań za wybite urzędowo świnie w ramach walki z wirusem ASF, niezależnie od decyzji podjętych w tym względzie przez weterynarię.

To nie koniec, chce też „natychmiastowych, realnych i skutecznych działań zmierzających do zwalczenia wirusa ASF w Polsce", dymisji głównego lekarza weterynarii Pawła Niemczuka, przeprowadzenia audytu wydatkowania publicznych środków finansowych przekazywanych rolniczym organizacjom branżowym i innym podmiotom, przedstawienia audytu środków funduszy produktów rolno-spożywczych oraz „uzdrowienia izb rolniczych przez zmianę regulacji ustawowych wypracowanych wraz ze środowiskiem rolniczym". To główne postulaty protestujących rolników, którzy apelują nie tylko o „zagwarantowanie bezpieczeństwa żywnościowego Polski przez skuteczną ochronę rodzimej produkcji rolnej oraz przywrócenie zasad zrównoważonego handlu", ale również wnioskują o „wycofanie się polskiego rządu z poparcia przepisów mających ograniczyć swobodę wypowiedzi i komunikacji w internecie".

Kołodziejczak liczy na wsparcie prezydenta Andrzeja Dudy. Po zeszłorocznych protestach minister rolnictwa przestał być dla niego wiarygodnym partnerem. To tylko pokazuje skalę politycznych ambicji młodego rolnika. Dzisiaj chce być główną twarzą protestów chłopskich, ale również nie ukrywa swoich ambicji politycznych. Tym bardziej że jest wakat na funkcji trybuna ludowego po śmierci Andrzeja Leppera ale również słabnącej pozycji Pawła Kukiza.

Sytuację roszczeniowym rolnikom ułatwia nie tylko rząd zapewniający o wyjątkowo dobrej sytuacji gospodarczej Polski, ale również PSL. Ludowcy, próbując przesunąć się na pozycję otwartej partii chadeckiej o agrarnym rodowodzie, zwalniają miejsce roszczeniowej grupie rolników. Jeśli protesty Agrounii okażą się sukcesem i skłonią rządzących nie tylko do rozmów, lecz i spełnienia postulatów, kolejne grupy zawodowe mogą pójść śladami organizacji Kołodziejczaka. W roku wyborczym protesty uliczne są wyjątkowo niebezpieczne dla rządzących. Każda blokada, strajk, pikieta będą wzmacniać opozycję, która zbiera kolejne mocne karty w talii do ostatecznej rozgrywki o władzę z PiS.