2019: Opozycja ma więcej przestrzeni niż PiS

Już wkrótce ruszy starcie o władzę przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. To będzie – jak kilka tygodni temu powiedział „Rzeczpospolitej” jeden z polityków Platformy – 10 miesięcy, które rozstrzygną o losach Polski. W tym starciu to opozycja, a nie Zjednoczona Prawica ma większą przestrzeń do politycznych manewrów. Czy wykorzysta swoją szansę?

Aktualizacja: 27.12.2018 18:23 Publikacja: 27.12.2018 16:44

Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz

Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Szybki start

Polityczne manewry ruszą tuż po Nowym Roku. Stratedzy i doradcy szykują pierwsze posunięcia. W styczniu pełną parą ma ruszyć kampania Platformy do Parlamentu Europejskiego, 13 stycznia ma odbyć się kongres Porozumienia, na którym Jarosław Gowin i Jadwiga Emilewicz zaprezentują m.in. program „Energia Plus”. 3 lutego Robert Biedroń na konwencji na Torwarze – gdzie może pojawić się kilka tysięcy osób – zaprezentuje swój nowy projekt polityczny. W styczniu i lutym Zjednoczona Prawica ma zaprezentować też inne elementy swojego nowego programu, w tym propozycje podatkowe.  Taki będzie start.  

Wnioski z 2018 dla liderów najważniejszych sił są niejednoznaczne. Z jednej strony PiS pokazał słabość – poza kilkoma pomysłami, jak 5-tka Morawieckiego czy wniosek o wotum zaufania – w kreowaniu wydarzeń politycznych. Było skazane na reagowanie na kolejne kryzysy. Jak na partię rządzącą w narzucaniu własnej agendy radzi sobie słabo, coraz gorzej w raz z upływem czasu i naturalnym zużyciem jako partii władzy. Tempo wydarzeń w ciągu ostatnich trzech lat to zużycie przyspieszyło w stopniu dużo większym, niż w analogicznym czasie I rządu Donalda Tuska. PiS sprawniej narzucało tematy w trakcie kampanii 2015 roku, niż gdy rządzi. To paradoks biorąc pod uwagę zasoby wtedy i teraz, którymi dysponowała Nowogrodzka.

PiS wygra, ale nie będzie rządzić?

Z drugiej strony wyniki wyborów samorządowych i ich analizy, a także historyczne porównania do poprzednich wskazują, że 34 proc. Zjednoczonej Prawicy w sejmikach stanowi dobrą zaliczkę przed wyborami do Sejmu. Wskazują to poprzednie cykle wyborcze, w których zwycięzca wyborów sejmikowych wygrywa też wybory do Sejmu rok później.  To pokazuje, że opozycja potrzebuje przełomu – i to szybko. „Gdy nie podoba Ci się, jak ustawiony jest stolik, wywróć go” – mawiał Frank Underwood, bohater amerykańskiego (i brytyjskiego) serialu "House of Cards".  Jak jednak powtarzają politycy opozycji, PiS nawet jeśli wygra wybory, to niemal na pewno nie będzie mieć większości, by rządzić samodzielnie. Jeśli do Sejmu nie dostanie się np. Kukiz 15, prawica poza PiS lub Bezpartyjni Samorządowcy, to PiS rzeczywiście takiego koalicjanta mieć nie będzie. Z wyborów samorządowych płynie jeszcze jeden wniosek: opozycji potrzebna jest nie tylko mobilizacja w dużych miastach, ale też w średnich. Tam PiS poniosło bolesne porażki i to właśnie średnie ośrodki – wiarygodna oferta dla nich – będzie liczyć się w 2019 roku. Nie przez przypadek Jarosław Gowin w wystąpieniu na niedawnej konwencji Zjednoczonej Prawicy zapowiedział, że w styczniu jego partia zaprezentuje plan deglomeracji – przenoszenia urzędów poza Warszawę.

Opozycja z większym polem manewru

Na szczęście dla liderów PO, Nowoczesnej, SLD i PSL pole manewru jest większe niż PiS, a opozycja może być bardziej elastyczna niż obóz władzy. Pierwsza rzecz to kwestia liderów. Premierem rządu Zjednoczonej Prawicy do wyborów w 2019 roku będzie Mateusz Morawiecki. Opozycja nie ma takiego ograniczenia. Może dowolnie wskazać kandydata na premiera bloku anty-PiS  – niczym Jarosław Kaczyński w 2015 roku wskazujący nie na siebie, ale na Beatę Szydło. To byłoby wywrócenie stolika.

 Po drugie, skład rządu Zjednoczonej Prawicy nie ulegnie najpewniej większym zmianom do wyborów do Sejmu. Opozycja ma dużą większą możliwość kreowania nowych postaci, nowych liderów i nowych pomysłów programowych.

Po trzecie, w sferze programowej opozycja może spróbować przewidzieć i zdiagnozować trendy ważne dla wyborców w przyszłym roku.  Np. PO już teraz zaprezentowała pomysł „Wyższe Płace”, pierwszą tego typu szeroką propozycję programową od czasów utraty władzy. PSL ma program „Emerytura Bez Podatku”. Nowoczesna w styczniu zaprezentuje realistyczny plan dekarbonizacji.  Zjednoczona Prawica w przyszłym roku ma zaprezentować nowe propozycje, ale wymogi budżetowe uniemożliwiają w praktyce śmiałe, nowe programy jak Rodzina 500 Plus. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie spowolnienie gospodarcze. 

Wyrównane starcie

Starcie w 2019 roku będzie niemal na pewno bardzo wyrównane, dużo bardziej niż w 2007 i 2015 roku. Przy tak ogromnej polaryzacji decydujące może być przeciągnięcie na swoją stronę niewielkich grup wyborców w centrum i pełna mobilizacja własnych wyborców.  PiS nie może w pełni realizować tego ostatniego np. poprzez zmiany dotyczące aborcji czy rynku mediów. O tym pierwszym mówił już w Jachrance prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie będzie też dalszych zmian w wymiarze sprawiedliwości. W jakiejś części elektorat PiS pozostanie rozczarowany jesienią 2019 roku. Opozycja nie ma tu tak dużego problemu, zwłaszcza jeśli wyciągnie wnioski z trudnego początku prezydentury Rafała Trzaskowskiego w Warszawie.  PiS będzie musiało reagować też i zarządzać kolejnymi kryzysami w 2019 roku. Kwestia podwyżek cen energii to tylko jedna z nich.

To wszystko razem pokazuje, że to opozycja będzie mieć większe pole manewru w rozgrywce o 2019 rok. Może zaskoczyć Zjednoczoną Prawicą na wiele sposobów i w naturalny sposób będzie mieć więcej elastyczności. Od jej liderów – zwłaszcza od Grzegorza Schetyny – zależy, czy tak będzie. Jednak politycy zdają sobie sprawę z konieczności współpracy. - Musi rzeczywiście powstać jeden duży blok, dlatego że on będzie w stanie z siebie wydawać później stosowne komunikaty polityczne, ale też i w zakresie gospodarczym, infrastrukturalnym i każdym innym. Dopóki tego nie będzie, będzie następowała, w sposób, naturalny pewna rywalizacja między podmiotami, które są na scenie politycznej – przyznał w czwartkowym programie #RZECZoPOLITYCE Sławomir Potapowicz, szef warszawskiej Nowoczesnej.  2018 rok zdominowała po stronie przeciwników PiS dyskusja o współpracy sił anty-PiS. W 2019 na taką dyskusję nie będzie już wiele czasu. Pierwsze tygodnie nowego roku mogą zdecydować, czy jesienią opozycja przejmie władzę czy też pozostanie nią na kolejne cztery lata.

Szybki start

Polityczne manewry ruszą tuż po Nowym Roku. Stratedzy i doradcy szykują pierwsze posunięcia. W styczniu pełną parą ma ruszyć kampania Platformy do Parlamentu Europejskiego, 13 stycznia ma odbyć się kongres Porozumienia, na którym Jarosław Gowin i Jadwiga Emilewicz zaprezentują m.in. program „Energia Plus”. 3 lutego Robert Biedroń na konwencji na Torwarze – gdzie może pojawić się kilka tysięcy osób – zaprezentuje swój nowy projekt polityczny. W styczniu i lutym Zjednoczona Prawica ma zaprezentować też inne elementy swojego nowego programu, w tym propozycje podatkowe.  Taki będzie start.  

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem