Co o Ciechu mówią dyski ministerstwa

Prokuratorzy badają komputery urzędników resortu skarbu, by ustalić daty spotkań w sprawie prywatyzacji chemicznego giganta.

Aktualizacja: 03.12.2015 11:01 Publikacja: 02.12.2015 20:00

Co o Ciechu mówią dyski ministerstwa

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Prywatyzację Ciechu badają Prokuratura Apelacyjna w Warszawie i Centralne Biuro Antykorupcyjne, a śledztwo ma wyjaśnić, czy przy sprzedaży firmy mogło dojść do nadużyć i korupcji ze strony urzędników resortu skarbu. Większościowy pakiet akcji Ciechu w 2014 r. nabyła za 837,5 mln zł KI Chemistry, spółka zależna firmy Kulczyk Investments.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", śledczy z udziałem eksperta z zakresu informatyki badają, co kryją nośniki, z których korzystali urzędnicy. Chcą odtworzyć przebieg przygotowań do prywatyzacji, w tym chronologię spotkań w resorcie w gorącym okresie.

CBA kilka tygodni temu z resortu i Giełdy Papierów Wartościowych zabrało m.in. komputery i telefony używane przez kilku urzędników różnych szczebli – m.in. laptop Pawła Tamborskiego (byłego wiceministra, dziś szefa GPW).

– Przeprowadzane są oględziny. Wykonywane są też kopie binarne, aby pobrany sprzęt można było zwrócić – mówi Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, lecz ucina pytania o to, czego szukają śledczy.

Z nieoficjalnej wiedzy „Rzeczpospolitej" wynika, że interesuje ich m.in. korespondencja w kluczowym czasie – treść e-maili oraz zawarte w nich wskazówki, zalecenia i daty ich utworzenia. Śledczy chcą też wiedzieć, kiedy w resorcie sporządzono notatki ze spotkań z przedstawicielami Kulczyk Investments.

To ważne, bo poszlaki wskazują, że niektóre z notatek antydatowano – powstały już po wybuchu afery taśmowej (gdy w jednej z podsłuchanych rozmów w warszawskiej restauracji miała paść sugestia o rzekomej łapówce przy prywatyzacji). – Informatyk po analizie ustali, czy daty na papierowych notatkach odpowiadają czasowi ich utworzenia – mówi nam osoba znająca sprawę.

Jak pisaliśmy, śledczy znaleźli 11 notatek ze spotkań urzędników z przedstawicielami Kulczyk Investments, ale nie ma protokołów z kilkunastu spotkań (spotkań nie protokołowano), w których przed prywatyzacją uczestniczyli członkowie kierownictwa resortu.

Ślady nie do zatarcia

Sebastian Małycha, prezes zajmującej się informatyką śledczą firmy Mediarecovery, mówi, że dokumenty elektroniczne są podatne na manipulację. – Ale informatyka śledcza nie jest bezbronna. Z tzw. metadanych plików komputerowych można szybko i łatwo wyczytać np. datę utworzenia i ostatniej edycji, łączny czas modyfikacji i autora – tłumaczy.

Podkreśla, że w tej sprawie kluczowe znaczenie będzie miała korelacja danych z wielu źródeł, takich jak serwery pocztowe, rejestry systemowe, logi sieciowe, poszczególne komputery, urządzenia mobilne, drukarki i pamięci przenośne.

– To pozwoli wykryć ewentualne zacieranie śladów. Np. jeśli data powstania pliku w komputerze jest późniejsza niż e-maila mającego w załączniku ten plik, to sygnał dla śledczych, że na komputerze doszło do manipulacji – mówi ekspert.

Czy można całkowicie zatrzeć ślady? – W jednym urządzeniu jest to możliwe, ale mogą być dostępne w innych miejscach. Sztuka polega na umiejętnym wskazaniu źródeł i analizie zapisanych tam danych, powiązaniu ze sobą pochodzących z nich informacji i prezentacji w formie logicznego, rozłożonego w czasie schematu działania – mówi.

Sebastian Małycha uważa, że śledczy będą musieli zaangażować zespół ekspertów, bo pojedynczy informatyk nie podoła takiemu zadaniu.

Śledztwo wszczęto wiosną 2014 r. na podstawie materiałów wyłączonych z afery taśmowej, dotyczących rozmowy wiceministra skarbu Rafała Baniaka z Piotrem Wawrzynowiczem – lobbystą przedstawiającym się jako współpracownik Kulczyka. Rozmowę podsłuchano w restauracji Sowa & Przyjaciele. W jej trakcie miała paść sugestia o łapówce. Resort skarbu zapewniał, że prywatyzacja była transparentna, a firma KI Chemistry wydała oświadczenie, w którym zapewnia o uczciwości zakupu i przypomina m.in., że wraz z Ciechem przejęła jego olbrzymie zadłużenie.

Prywatyzację Ciechu badają Prokuratura Apelacyjna w Warszawie i Centralne Biuro Antykorupcyjne, a śledztwo ma wyjaśnić, czy przy sprzedaży firmy mogło dojść do nadużyć i korupcji ze strony urzędników resortu skarbu. Większościowy pakiet akcji Ciechu w 2014 r. nabyła za 837,5 mln zł KI Chemistry, spółka zależna firmy Kulczyk Investments.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", śledczy z udziałem eksperta z zakresu informatyki badają, co kryją nośniki, z których korzystali urzędnicy. Chcą odtworzyć przebieg przygotowań do prywatyzacji, w tym chronologię spotkań w resorcie w gorącym okresie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej