Rzeczpospolita: Co zapoczątkowało zmiany w kardiologii interwencyjnej?
Prof. Adam Witkowski: Kardiologia interwencyjna zaczęła się w zasadzie w latach 60., wraz z pierwszymi zabiegami koronarografii. Pierwszy zabieg przezskórnej angioplastyki wieńcowej, na świecie wykonano w 1977 r., a w Polsce w 1981 r. wykonał prof. Witold Rużyłło. Dwa lata później wykonywano ją już rutynowo. Rewolucją było zastosowanie stentów, rodzaju rusztowania wewnątrz tętnicy, które ją poszerza i podpiera jej ścianę. Dziś powszechnie używa się stentów uwalniających leki antyproliferacyjne, które znacznie zmniejszyły zjawisko nawrotu zwężenia (restenozy) po implantacji protezy. Najnowocześniejszym rozwiązaniem są stenty biodegradowalne, które wszczepione do tętnicy pacjenta po dwóch, trzech latach zanikają.
Co przesądziło o sukcesie polskiej kardiologii?
Dwie rzeczy – uruchomienie w 1993 r. Narodowego Programu Ochrony Serca. Dzięki programowi pojawiły się dodatkowe pieniądze z budżetu dla Narodowego Programu Ochrony Serca (NPOS). To dało impuls do większych inwestycji w kardiologię i dało jej napęd. Gdy powstały kasy chorych, stworzono sieć leczenia ostrego zawału serca i wyasygnowano specjalne środki finansowe. NPOS sfinansował wyposażenie pracowni hemodynamicznych, przede wszystkim w publicznych centrach chorób serca i szpitalach, które uruchomiły całodobowy dyżur dla chorych z ostrymi zespołami wieńcowymi. Zwiększono finansowanie procedur w kardiologii interwencyjnej i leczeniu ostrego zawału serca, co było kontynuowane w programie POLKARD.