Zawał wkracza do gimnazjum

Co siódmy gimnazjalista ma nadciśnienie, a co piąty nadwagę. Na udar i zawał polskie dzieci pracują od najmłodszych lat. ?I doczekają się ich nawet po dwudziestce.

Publikacja: 14.07.2014 03:27

Przy wzroście 160 cm warszawiak Kuba waży 82 kilogramy. Właśnie skończył podstawówkę. Koledzy wołali na niego „Duży", ale po wakacjach rozejdą się po gimnazjach i nowa ksywka może być mniej delikatna. Kuba boi się, że teraz będzie „Tłuściochem" albo „Słoniem", z powodu którego już raz zmienił klasę. Nie będzie jedynym otyłym dzieckiem w szkole, ale tylko on aż tak przejmuje się swoją wagą. Przytył dopiero trzy lata temu, po rozwodzie rodziców.

Chłopcy tyją bardziej

Większość „dużych" kolegów Kuby do swoich rozmiarów przyzwyczajona jest od dziecka. Już jako kilkulatki były w 95.–97. centylu wagi i już z niego nie zeszły.

– Nadwagę lub otyłość ma co piąte dziecko w Polsce, a są badania, które mówią nawet o co trzecim – mówi prof. Małgorzata Myśliwiec z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed), członek rad naukowych programów Gdański Model Promocji Zdrowia „6-10-14" i „PoZdro".

– W województwie pomorskim otyłe jest co dwudzieste dziecko. Podobny wskaźnik notuje się we wszystkich dużych miastach i regionach rozwiniętych cywilizacyjnie – mówi prof. Myśliwiec, która kieruje Katedrą i Kliniką Pediatrii, Diabetologii i Endokrynologii GUMed. – Wzrasta też odsetek chłopców z nadmiarem masy ciała. Jest ich ponad 12 procent, 5 procent więcej niż otyłych dziewczynek. To zaskakujący trend, bo zawsze się uważało, że na wadze łatwiej przybierają dziewczynki, choćby ze względu na szybszy okres dojrzewania i działanie hormonów – tłumaczy.

Za tycie chłopców odpowiada łatwiejszy dostęp do jedzenia o wysokim indeksie glikemicznym (z dużą zawartością cukrów prostych). Dziewczynki wciąż bardziej się pilnują.

Otyłe dzieci trudniej ubrać, częściej trafiają na ostre dyżury z kontuzjami przeciążonych stawów, chorują na astmę i alergię, łatwiej też łapią infekcje. Niektórym jedzenie pełne konserwantów i hormonów odkłada się w postaci cellulitisu. Ale od względów estetycznych ważniejsze są zdrowotne. Większość tych dzieci ma zespół metaboliczny, na który składa się otyłość, zbyt wysoki poziom cholesterolu, cukrzyca, a często nadciśnienie.

Miażdżyca w szkole

Z badań Fundacji Medicover, która w ramach programu „PoZdro" przebadała w minionym roku szkolnym 1044, czyli 55 proc., uczniów gdyńskich gimnazjów, wynika, że nadciśnienie ma ponad 16 proc. dzieci, czyli co siódme. A aż 65 proc. ma złą lub bardzo złą wydolność krążeniowo-oddechową. Do tego stopnia, że u części trzeba było przerwać test, polegający na trzyminutowym wchodzeniu i schodzeniu ze specjalnego schodka. To wyniki, które wskazywałyby na pacjentów po pięćdziesiątce.

– Już kilkunastolatki mają zmiany miażdżycowe w układzie naczyniowym. U części tych dzieci w badaniu grubości ściany tętnic szyjnych widać rozwijającą się miażdżycę, która w ciągu niespełna dziesięciu lat może dać incydenty sercowo-naczyniowe, m.in. zawały – mówi prof. Myśliwiec.

Lekarze przewidują, że dzisiejsi gimnazjaliści zawału doczekają się już po dwudziestce, kilkanaście lat wcześniej niż ich zestresowani rodzice. Według prognoz amerykańskich dzisiejsze dzieci będą pierwszym pokoleniem, które będzie żyć o pięć lat krócej niż ich rodzice. Stan ich żył jest bowiem gorszy niż u 40–50-latków.

Na szczęście serca i żyły młodych Polaków mają się znacznie lepiej. Jeśli na szpitalny oddział ratunkowy trafia gimnazjalista z zawałem, to raczej z powodu przedawkowania narkotyków, a nie zaawansowanej miażdżycy. Kardiolodzy z niepokojem czekają jednak na pierwszy przypadek. Zwłaszcza że czynnikiem ryzyka zawału jest cukrzyca, a liczba dzieci ze stanem przedcukrzycowym rośnie i część gimnazjalistów w liceum będzie już wstrzykiwała sobie insulinę.

Głodny z przejedzenia

Według prof. Myśliwiec epidemia otyłości zaczęła się wraz z przemianami ustrojowymi, kiedy do Polski wkroczyły supermarkety, których półki uginają się pod słodzonymi napojami, słodkimi sokami i słodyczami. Kolejnym winowajcą jest jedzenie. Ideałem posiłku dla większości dzieci nadal są fast foody – hamburger popity colą lub słodkim shakiem. Albo kebab z frytkami, najlepiej z baraniny.

W środowisku kardiologów mówi się, że najlepszym lekarzem ostatniego 25-lecia był Leszek Balcerowicz, który podniósł ceny na czerwone mięso. Ale częściej niż w fast foodach dzieci żywią się w szkolnych sklepikach oferujących czekoladowe batoniki i napoje dosładzane fruktozą.

– Uczniowie siedzący w szkole od godz. 8 nawet do 17 sięgają po żywność o wysokim indeksie glikemicznym. A te zwiększają apetyt, rozwijają oporność na insulinę i powodują mikroniedocukrzenia. Takie dziecko stale chodzi głodne. Do domu wraca późno, a główny posiłek je z rodzicami o godz. 19–20 – mówi prof. Myśliwiec. I dodaje, że z wieloletnich badań wynika, że 65 proc. dzieci z nadwagą i aż 85 proc. z otyłością będzie otyłych jako dorośli.

Przejedzonym dzieciom trudniej się ruszać. Jak wynika z najnowszych badań Instytutu Matki i Dziecka, tylko mniej niż co piąty uczeń w wieku 10–17 lat jest aktywny fizycznie, i to umiarkowanie. A ruch i zdrowe odżywianie to jedyny sposób, by zawrócić z prostej drogi do wczesnego zawału.

Przy wzroście 160 cm warszawiak Kuba waży 82 kilogramy. Właśnie skończył podstawówkę. Koledzy wołali na niego „Duży", ale po wakacjach rozejdą się po gimnazjach i nowa ksywka może być mniej delikatna. Kuba boi się, że teraz będzie „Tłuściochem" albo „Słoniem", z powodu którego już raz zmienił klasę. Nie będzie jedynym otyłym dzieckiem w szkole, ale tylko on aż tak przejmuje się swoją wagą. Przytył dopiero trzy lata temu, po rozwodzie rodziców.

Pozostało 90% artykułu
Obszary medyczne
Masz to jak w banku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obszary medyczne
Współpraca, determinacja, ludzie i ciężka praca
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Bez wotum nieufności wobec minister zdrowia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Zdrowie
Co dalej z regulacją saszetek nikotynowych?