Przy wzroście 160 cm warszawiak Kuba waży 82 kilogramy. Właśnie skończył podstawówkę. Koledzy wołali na niego „Duży", ale po wakacjach rozejdą się po gimnazjach i nowa ksywka może być mniej delikatna. Kuba boi się, że teraz będzie „Tłuściochem" albo „Słoniem", z powodu którego już raz zmienił klasę. Nie będzie jedynym otyłym dzieckiem w szkole, ale tylko on aż tak przejmuje się swoją wagą. Przytył dopiero trzy lata temu, po rozwodzie rodziców.
Chłopcy tyją bardziej
Większość „dużych" kolegów Kuby do swoich rozmiarów przyzwyczajona jest od dziecka. Już jako kilkulatki były w 95.–97. centylu wagi i już z niego nie zeszły.
– Nadwagę lub otyłość ma co piąte dziecko w Polsce, a są badania, które mówią nawet o co trzecim – mówi prof. Małgorzata Myśliwiec z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed), członek rad naukowych programów Gdański Model Promocji Zdrowia „6-10-14" i „PoZdro".
– W województwie pomorskim otyłe jest co dwudzieste dziecko. Podobny wskaźnik notuje się we wszystkich dużych miastach i regionach rozwiniętych cywilizacyjnie – mówi prof. Myśliwiec, która kieruje Katedrą i Kliniką Pediatrii, Diabetologii i Endokrynologii GUMed. – Wzrasta też odsetek chłopców z nadmiarem masy ciała. Jest ich ponad 12 procent, 5 procent więcej niż otyłych dziewczynek. To zaskakujący trend, bo zawsze się uważało, że na wadze łatwiej przybierają dziewczynki, choćby ze względu na szybszy okres dojrzewania i działanie hormonów – tłumaczy.
Za tycie chłopców odpowiada łatwiejszy dostęp do jedzenia o wysokim indeksie glikemicznym (z dużą zawartością cukrów prostych). Dziewczynki wciąż bardziej się pilnują.