Wywołał go projekt ustawy o licencjach prawniczych, który jeszcze w czerwcu ma trafić pod obrady rządu. Projekt zdominował redakcyjną dyskusję z udziałem reprezentantów Ministerstwa Sprawiedliwości oraz inicjatorów nowych rozwiązań w dziedzinie pomocy prawnej.
Ustawa ureguluje działalność doradców prawnych spoza korporacji. Posiadacze licencji najwyższego stopnia mieliby te same uprawnienia co adwokaci i radcowie. -To jest niezgodne z konstytucją i wprowadzi bałagan na rynku - uważają prawnicy korporacyjni. Obawy przed chaosem podziela Łukasz Bojarski, współautor projektu "Nowa adwokatura", który zaproponował utworzenie jednej wielkiej korporacji prawniczej. - Zachęcam do dialogu i rewolucyjnego otwarcia, co pozwoliłoby na rezygnację z pomysłu licencji - mówił.
- Może jest jeszcze szansa, by adwokaci, radcowie i doradcy się dogadali i wspólnie utworzyli korporację obejmującą wszystkich prawników świadczących usługi - zaapelował Witold Daniłowicz, szef warszawskiej kancelarii White & Case, któremu także nie podobają się licencje.
- Co musiałyby zrobić korporacje? -pytał Maciej Bobrowicz, wiceszef samorządu radców.
Doradcy jednak nie byli nastawieni entuzjastycznie do negocjacyjnego podejścia. - Jeśli mielibyśmy rozmawiać, to potrzebny byłby jakiś sygnał od władz korporacji, np. gdyby się udało utworzyć wspólny zespół roboczy - mówiła Monika Krawczyk ze Stowarzyszenia Doradców Prawnych.