Wczoraj w Warszawie podczas konferencji zorganizowanej przez Krajową Izbę Doradców Prawnych, Libertas, FairPlay i Pokolenie 89 eksperci starali się odpowiedzieć na pytanie, czy jest to szansa, czy zagrożenie dla rodzimej gospodarki.
Art. 17 konstytucji umożliwia tworzenie samorządów zawodowych reprezentujących osoby wykonujące zawody zaufania publicznego. Pojawiają się jednak zarzuty, że korporacje stawiają interes grupowy ponad publiczny. Przedstawiciele tych profesji tłumaczą, że przywileje wynikające z wykonywania ich zawodów zostały im nadane w obronie interesu publicznego, którego fundamentem jest zaufanie, np. pacjenta do lekarza. Każde państwo może samodzielnie tworzyć listę zawodów regulowanych. W Danii jest ich 50, w Niemczech ponad 200. – Ustawodawca polski, inaczej niż w innych krajach UE, zrezygnował z wprowadzenia do porządku prawnego definicji normatywnej tego pojęcia. Każdorazowo określa wykaz zawodów uznanych za wolne – tłumaczył prof. Andrzej Korybski z UMCS w Lublinie. Uczestniczący także w konferencji profesor Witold Modzelewski, pytany, czy doradcy podatkowi zachowają w UE status zawodu zaufania publicznego, wyraził nadzieję, że nic się nie zmieni. Konieczną przesłanką wykonywania tej profesji jest ustawowa zasada milczenia. Klient musi mieć gwarancję poufności. Poza tym nadzoru nad osobami wykonującymi zawód zaufania publicznego nie może sprawować władza publiczna, ponieważ często występują one w interesie klienta przeciwko państwu.
Grzegorz Maj, przewodniczący Stowarzyszenia Ruch Fair Play, jednego z organizatorów konferencji, zrzeszającego młodych prawników, apelował o wprowadzenie jasnych reguł dostępu do zawodów zaufania publicznego. Niech decydują najlepsze kompetencje, a nie najlepsze urodzenie. Mówił również, że drobne liftingi ustaw o zawodach zaufania publicznego już nie wystarczą, potrzebna jest radykalna nowela, wprowadzająca m.in. zasady rynkowe.
Patronat nad konferencją objęła „Rz”.