Artykuł mec. Krzysztofa Stępińskiego („Rz” z 18 listopada: „[link=http://www.rp.pl/artykul/393429.html?preview=tak]Czyż nie dobija się adwokatury[/link]”) wzbudził we mnie, jako aplikancie radcowskim, wzburzenie, które przerodziło się w żal i smutek.
Żal wynikł z tego, że pan mecenas jednym zdaniem: „Beneficjenci lex Gosiewski (…) populistom zawdzięczają wpis na listę aplikantów lub adwokatów” przekreślił moją oraz moich koleżanek i kolegów dumę i zadowolenie ze zdanego egzaminu na aplikację. Ów wpis na listę zawdzięczam bowiem długim i żmudnym przygotowaniom, podobnie jak inni aplikanci. Stopień trudności ostatniego egzaminu na aplikację nie daje jeszcze nikomu prawa do podważania dokonań dziesiątek ambitnych i solidnych aplikantów.
Na poparcie tezy o marności wiedzy aplikantów mec. Stępiński przytacza „perełki” z ostatniego egzaminu adwokackiego. Natychmiast nasuwa się pytanie o jakość nauczania prowadzonego przecież przez samorządy zawodowe oraz o to, jak „niedojdy” przeszły przez sito egzaminów w trakcie aplikacji. Mec. Stępiński jako członek Komisji ds. Szkolenia Aplikantów ORA w Warszawie wydaje się właściwym adresatem tych pytań.
Moje własne doświadczenie z aplikacji i pozytywne oceny z egzaminów zdawanych przed sędziami Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych i okręgowych świadczą o tym, że wiedza moja i innych aplikantów była weryfikowana skrupulatnie. Smutne jest, że osoba, od której można oczekiwać odpowiedzialności za słowo, pozwoliła sobie na sformułowanie krzywdzących i generalizujących ocen.
Autor artykułu „Czyż nie dobija się adwokatury” podaje kilka przykładów nieprofesjonalnego zachowania adwokatów bądź radców prawnych na salach sądowych. Mają popierać tezę, że obecny dostęp do zawodów prawniczych jest nazbyt szeroki. Pierwsi „beneficjenci Lex Gosiewski” dopiero co zdawali egzaminy zawodowe, przykłady te dotyczą zatem chyba adwokatów i radców prawnych, którzy wyszli wcześniej spod ręki samorządów. O czym to świadczy? Ano o tym, że w każdej grupie zawodowej zawsze były i będą osoby poważnie i odpowiedzialnie traktujące swoją profesję, i takie, które się jedynie prześlizgują po zawodzie kosztem klientów, pracodawców, zleceniodawców etc.