Ocena na nowej maturze to jednocześnie kryterium rekrutacyjne. I chociaż jednym z argumentów za zniesieniem egzaminów wstępnych na uczelnie wyższe było ograniczenie kosztów, studenci w tym roku znowu będą musieli zapłacić.
Minister nauki i szkolnictwa wyższego zaproponował identyczne z zeszłorocznymi kwoty opłat rekrutacyjnych – 150 zł na kierunkach architektura i urbanistyka, 100 zł na AWF i 85 zł na pozostałych.
Kontrowersje wśród studentów wzbudza właśnie ta ostatnia kwota. Parlament Studentów RP oraz Rada Główna Szkolnictwa Wyższego uważają za zrozumiałe dwie pierwsze opłaty, ponieważ przeprowadzenie egzaminów na te kierunki wymaga większego zaangażowania ze strony podmiotów egzaminujących. Konieczność płacenia 85 zł na innych kierunkach wywołuje jednak sprzeciw. Artykuł 98 ust. 2a prawa o szkolnictwie wyższym przewiduje bowiem, że opłata rekrutacyjna nie może przekraczać kosztów planowanych do poniesienia w zakresie niezbędnym do wykonywania czynności związanych z przyjmowaniem na studia.
Ministerstwo od wielu lat tłumaczyło wysokość tej opłaty koniecznością opracowania testów egzaminacyjnych, kosztami materiałów i działań niezbędnych do przeprowadzenia egzaminów, drukowaniem testów, wynagrodzeniem egzaminatorów oraz wynajmem sal. – Obecnie jednak rekrutacja w znacznej mierze przebiega drogą elektroniczną, a egzaminy zastąpił wynik z matury – informuje Leszek Cieśla, przewodniczący PS RP.
Parlament Studentów RP postuluje, aby kandydat na studia płacił tylko raz, bez względu na to, na ile kierunków składa papiery.