Doktorzy prawa, osoby z doświadczeniem pracy w kancelarii, mogą nadal starać się o uprawnienia adwokackie bez konieczności odbywania szkolenia pod okiem samorządu. Naczelna Rada Adwokacka bezskutecznie starała się zakwestionować przed Trybunałem Konstytucyjnym przepisy dotyczące tzw. pozaaplikacyjnych dróg dojścia do zawodu i samego egzaminu. Trybunał uznał wczoraj te normy za zgodne z ustawą zasadniczą (sygn. akt K 6/12)
Pomoc przy sprawach karnych
NRA kwestionowała przepisy dające prawo wpisu na listy adwokackie bez konieczności nie tylko odbywania aplikacji, ale i zdawania samego egzaminu tym, którzy po 1 stycznia 1991 roku zdali egzamin sędziowski lub prokuratorski. Dodatkowym wymogiem jest tu jednak także wykonywanie przez co najmniej trzy lata czynności wymagających wiedzy prawniczej, bezpośrednio związanych ze świadczeniem pomocy prawnej przez adwokata lub radcę prawnego.
Przedstawiciele samorządu przekonywali, że trudno jest mówić o wykonywaniu takich czynności związanych z prawem karnym. A osoba wpisana na listę adwokatów ma prawo do występowania jako obrońca. – W związku z rygorami dotyczącymi tajemnicy obrończej tylko adwokat i aplikant mają uprawnienia do zajmowania się sprawami karnymi. Asystenci prawni nie mają tu kompetencji – przekonywał adwokat Michał Jackowski występujący w imieniu NRA.
Podobny zapis dotyczący wykonywania czynności związanych ze świadczenie pomocy prawnej dotyczy osób, które mogą przystąpić do egzaminu adwokackiego bez aplikacji. Muszą one wykazać się 5-letnim doświadczeniem. To też było kwestionowane przez NRA.
Poseł Andrzej Duda, który reprezentował Sejm i bronił obowiązujących przepisów, przekonywał: – Trudno też mówić, by doświadczenie związane z obroną w sprawach karnych mieli notariusze, radcy prawni czy nawet sędziowie – jeśli nie zajmowali się tą kategorią spraw. A jednak oni mogą wpisać się dziś bez przeszkód na listę adwokatów.