Reklama
Rozwiń
Reklama

Żona dziekana warszawskiej rady adwokackiej w magistracie: postrzegany konflikt interesu

Choć nie ma dowodu, że żona dziekana warszawskiej palestry ułatwiła mężowi odzyskanie bardzo drogiej działki w centrum stolicy, według wielu doszło do konfliktu interesów.

Aktualizacja: 02.09.2016 08:05 Publikacja: 02.09.2016 07:10

Żona dziekana warszawskiej rady adwokackiej w magistracie: postrzegany konflikt interesu

Foto: 123RF

Te zarzuty są uzasadnione, choć definitywnie przesądzi o tym pełne zbadanie sprawy.

Konflikt interesów to nie tylko bowiem typowa sytuacja, gdy np. adwokat prowadzi sprawę przeciwko osobie, której kiedyś bronił, co budzi wątpliwości, czy w pełni wywiąże się z obowiązków. Wtedy powinien się wyłączyć, tak samo jak urzędnik czy sędzia ze sprawy dotyczącej majątku jego lub najbliższej rodziny. Inaczej byłby to oczywisty konflikt między interesem prywatnym urzędnika a interesem publicznym, którego winien strzec.

To, co teraz obserwujemy w sprawie prywatyzacji działki przy Chmielnej 70, zwróconej dziekanowi warszawskiej palestry w ramach reprywatyzacji przez Biuro Gospodarki Nieruchomościami, w którym jego żona pracowała od pięciu lat, to tzw. postrzegany konflikt interesów. Dochodzi do niego, gdy urzędnik może być postrzegany jako mogący mieć wpływ na decyzję urzędu, która uwzględnia jego prywatny interes. Drugorzędne znaczenie ma późniejsze ustalenie, że wpływu nie miał.

Co do męża urzędniczki – adwokata, można rozważać, czy nie naruszył zasad etyki adwokackiej, ponieważ nie wpłynął na żonę-urzędniczkę, by ujawniła przełożonym, że mąż ma w tym urzędzie sprawę i naraził ją właśnie na konflikt interesów.

To są uniwersalne zasady zawarte w wielu dokumentach, np. w zarządzeniu prezesa Rady Ministrów z 6 października 2011 r. – wytycznych w zakresie przestrzegania zasad służby cywilnej. Przestrzegania tych zasad można oczekiwać również od pracowników samorządowych. Bez znaczenia jest, że nie ma prawnej definicji konfliktu interesów, bo to zagadnienie stare jak świat i na jego kanwie zapadło wiele orzeczeń.

Reklama
Reklama

A orzecznictwo jest rygorystyczne. Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego, znawca tematyki odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej prawników, przypomina sprawę sędzi ukaranej dyscyplinarnie za uczestniczenie w licytacji zarządzonej przez jej sąd, choć ze sprawą nie miała nic wspólnego (wygrała, gdyż zaoferowała najlepszą cenę). Mogło to jednak rzucić cień na sąd.

W urzędzie za przestrzegania zakazu wchodzenia w konflikt interesów odpowiada także jego szef.

– Nie wystarczy, że są spisane zasady, że pracownik nawet je podpisze. Ważne są szkolenia, rozmowa i egzekucja sankcji, jeśli zostaną naruszone. Im ważniejsze sprawy są załatwiane w urzędzie, tym wyższe wymagania – wskazuje Grzegorz Makowski, dyrektor programu Odpowiedzialne Państwo Fundacji Stefana Batorego.

Konflikt interesów nie oznacza automatycznie dyscyplinarki czy przestępstwa. Gdyby jednak ustalono, że urzędnik doprowadził np. do wydania wadliwej urzędowej decyzji, to możliwa jest kwalifikacja karna takiego zachowania.

Prawo w Polsce
Zmowa przetargowa Budimexu. Wyrok może utrudnić walkę o kolejne kontrakty
Prawo karne
Zapadł wyrok w sprawie afery SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie blisko 350 mln zł
Praca, Emerytury i renty
Planujesz przejść na emeryturę w 2026 roku? Ekspert ZUS wskazuje dwa najlepsze terminy
Ubezpieczenia i odszkodowania
Sąd Najwyższy: to, że kierowca zapłaci za wypadek, nie zwalnia ubezpieczyciela
Prawo karne
Radosław Baszuk: Jesteśmy przyzwyczajeni do szybkich aresztowań, ale to nie przypadek Ziobry
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama