Sprawa niechętnych sobie mieszkańców tego samego budynku trafiła do sądu po tym, jak mężczyzna „z dołu” miał już dość spadających na jego balkon przedmiotów, m.in. zabawek i noża do tapet, należących do sąsiadki „z góry”. Spór eskalował po tym, jak zaczął on przekazywać znaleziska do zarządu wspólnoty. Między mieszkańcami doszło do sprzeczki po tym, jak kilkukrotnie poproszony mężczyzna nie chciał oddać piłki, która trafiła na jego teren. Kiedy oskarżył on współmieszkankę o zniesławienie, ta również wystąpiła z oskarżeniem – z analogicznym zarzutem. Ich sprawa trafiła na wokandę.