No ale wie pan, większość ludzi, która oglądała „Wiadomości”, albo TVP, TVP Info, może myśleć, że Żebrowski, warszawka, kpił sobie z Trzaskowskim, warszawką, z Powstania Warszawskiego, ze świętości.
Tu chodzi o ten przekaz. I nawet prawicowi również publicyści w tych komentarzach przeczytałem: słuchajcie, no moglibyście już naprawdę dać na wstrzymanie i odpuścić z tą prostacką, kłamliwą propagandą w przededniu Powstania. No można byłoby to zrobić, naprawdę. Kto za to odpowiada? Przepraszam, ten kto klepnął ten materiał i powiedział: dobra, niech to idzie, jest naprawdę złym człowiekiem. Być może on jest… być może on jest, w ramach kampanii sprawny. Ale przepraszam, to są rzeczy, których się nie robi.
Patryk Jaki, kontrkandydat Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy wystąpił później w „Gościu Wiadomości”, głównym, flagowym wywiadzie dnia TVP i powiedział, że jest oburzony tym spotem i że, no, brak słów.
Proszę pana: ja nie jestem politykiem, ja nie będę wymieniał żadnego imienia i nazwiska polityka po to, żeby nie być posądzonym o jakąś stronniczość. Ja się odwołuję do rozsądku w ogóle i do wrażliwości w ogóle wszystkich ludzi. No przecież to jest… Daje się fejk newsy, daje się, bezcześci się kogoś. A potem albo na górze, albo pod, albo obok, albo zaraz jest po prostu cudowna laurka dotycząca innego kandydata. I to dotyczy i telewizji, i radia, i internetu. No po prostu… I to jest wszystko za nasze pieniądze, proszę pana…
Ale wtedy, gdy kręciliście ten film dziewięć lat temu nie mieliście z Rafałem Trzaskowskim takiego…, no takiej…, lampka wam się nie zaświeciła: Rafał, a może to będzie dwuznacznie odebrane, a może kogoś to obrazi?
Przysięgam na Jezusa Chrystusa, że w życiu do czegoś takiego bym… gdybym miał cień wątpliwości… Proszę pamiętać, że to była… Ja tam występowałem jako żul, który mówi z wybitymi zębami co to znaczy Rafał Trzaskowski, na czym polega źródłosłów słowa „trzask-of-ski” czyli dźwięk złamanej narty, była to kompletnie odwrotka… Bo ja miałem taki pomnikowy wizerunek, więc to było ciekawe. Potem byłem tym Wiedźminem, który zabijał te potwory i chodziłem, wkładałem ulotki i potem mnie ta pani starsza przeganiała – też to było zabawne, śmieszne. Potem był w końcu ten spot o tym, że ginę i krzyczę „Za Rafała”. Nikt wtedy w Polsce nie brał poważnie czegoś takiego pod uwagę. Powtarzam, dzisiaj wyciągnięcie tego jednego spotu z kilkudziesięciu spotów, które polscy aktorzy, polscy artyści tacy jak Dudziak, Turnau, którzy znają Rafała od dziecka, wyciągnięcie tego jest kłamliwą, ohydną manipulacją, za którą przepraszam… ja bardzo proszę o słowo „przepraszam” ze strony mediów opłacanych również z moich pieniędzy.
Pan… Wiadomo, że tych przeprosin nie będzie. Pan domagał… pan będzie domagał się na drodze prawnej inaczej przeprosin?
Proszę pana… A czy pan dzisiaj w sądzie wierzy w sprawiedliwy wyrok, gdyby pan obraził jakiegoś dygnitarza PiS-u. No widzę po pańskich oczach, że nie wie pan co powiedzieć.
No, różnie mogłoby być, wie pan, nie planuję procesów…
No, no, no… Proszę pana. Ja żyję tak, jak mój ojciec powiedział, żeby ani ksiądz, ani prawnik nie musieli się, że tak powiem, mieszać do twojego życia. Ja nie mam… nie mam poczucia… Mało tego, mam pewność, że zrobiłem wszystko, czy chciałbym i zawsze bym robił, wszystko co służy temu aby ludzie nie kłócili się, nie obrzucali się wyzwiskami, nie nienawidzili się, szczególnie w dniu takiej świętości. To jest profanacja, nie boję się tego powiedzieć.
Nie żałuje pan tego spotu? Nie ma pan sobie nic do zarzucenia?
Powtarzam po raz tysięczny: spot wyciągnięty jest z długiej listy spotów, które nakręcili wszyscy polscy… mnóstwo polskich artystów, które się składały na akcję „Co ty zrobisz dla Rafała?”, czyli „Dla Rafała”. Można wejść w YouTube i zobaczyć, że on jest jednym z trzech moich spotów. Inny aktor zrobił kolejne trzy, Dudziak zrobiła następne, Turnau zrobił… Inni kolejni artyści. To wtedy przyjęło się z entuzjazmem w gronie ludzi, którzy oceniali… oceniali kampanie wyborcze w ogóle. Mało tego, przecież Rafał był wtedy skazany na porażkę, bo startował jako nikomu nieznany, czy mało znany polityk z czwartego miejsca, specjalnie. A mimo tego się dostał.
Nie ma pan takiego wrażenia, że dzisiaj jednak ten spot sprzed dziewięciu lat może zaszkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu w walce o prezydenturę Warszawy?
Proszę pana, Rafałowi Trzaskowskiemu może zaszkodzić tysiąc rzeczy, które oni sprokurują. Bo oni będą prokurować, bo tam są proszę pana powołane grupy, do tego, żeby dzień i noc to wszystko ślęczeć… My jesteśmy prześladowani, pojawiają się jacyś nowi znajomi, z dawna, przypominają się, pytają co u ciebie słychać, a jak… itd. Po to, żeby wyciągać informacje. To jest, proszę pana, niespotykane. Ja nie sądziłem, że będę po prostu molestowany i prześladowany przez ludzi, którzy są opłacani z moich podatków, żeby oczerniać nasze dobre imię, no. No przecież to jest… Ja naprawdę czuję się… No nie przypuszczałem, że trzy razy… Dobra, już nieważne.
Czy pan zamierza wystąpić w tej kampanii, w tej kampanii również i wesprzeć Rafała Trzaskowskiego?
Proszę pana, no ja już wystąpiłem w kampanii. Właśnie wczoraj było to pokazywane.
No tak, w „Wiadomościach” trzykrotnie…
Trzykrotnie w „Wiadomościach”. I muszę powiedzieć – myślę, że będzie tych wiadomości jeszcze więcej, myślę, że oni nie odpuszczą i żadne moje słowo do tych ludzi, którzy… które… przekonuję i mówię o moim dziadku, rodzinie, o tym jak ta kampania wyglądała, dlaczego… To ich nie interesuje. Oni są zawodowcami, którzy po prostu mają zrobić wynik wyborczy. I choćby, nie wiem, wmówili panu, że… już nie chcę jakiś strasznych rzeczy mówić, to jest ich zadanie. Żyjemy w epoce fejk newsów i nikogo tak naprawdę nie obchodzi co potem powiesz, jak potem zareagujesz itd. bo i tak liczy się to złe wrażenie, które, prawda, oni osiągną, bo np. piszą w headline o tym, że pan kradnie, albo że pan coś zbezcześcił, albo… Bo ludzie przeglądają przecież, to palcem przerzucają i zapamiętują ogólne wrażenie, a nie istotę rzeczy.
(Rafał Trzaskowski to) Dobry kandydat na prezydenta Warszawy? To byłby dobry prezydent?
Proszę pana, ja nie znam w moim pokoleniu człowieka równie uczciwego, kulturalnego, doświadczonego i takiego o którym myśmy wiedzieli, że pójdzie do polityki, w wieku siedmiu lat, bo zawsze do tego był predestynowany i myśmy tego łaknęli. Był niekłamanym liderem. I myśmy widzieli to i w podstawówce, i w liceum, i nas studiach i wszędzie, że jest to człowiek, któremu się zawsze życzy tego, żeby nam przewodził, nie zazdrości mu się tego. Mało tego: wszyscy chcemy go radośnie i mądrze kulturalnie wesprzeć, bo naprawdę życzymy Polsce rządów mądrych, sprawiedliwych, uczciwych, gdzie stawia się na edukację, na zdrowie, na komunikację i na to, że się nie kradnie pieniędzy.
A nie trochę leniuch, któremu się nie chce w tej kampanii i uważa, że mu się należy?
To jest człowiek… Rafał Trzaskowski jest człowiekiem, który pracuje najciężej ze wszystkich osób, które ja znam. Najciężej.
Czyli Patryka Jakiego pan nie zna osobiście, bo on chyba też bardzo ciężko pracuje.
Proszę pana, zawsze czytał najwięcej książek, zachęcał nas do tego, inspirował, organizował wycieczki w Polsce, za granicą, robił z tego albumy, nie obgadywał ludzi, był ulubieńcem i klasy i grona pedagogicznego, zawsze był szefem samorządu. No tym się chyba różni kultura wschodu od zachodu, wie pan? Że na zachodzie, proszę pana, że na zachodzie ludzie uznają drugiego człowieka jako istotę grzeszną. Ale wtedy kiedy naprawdę znajdują wśród siebie świętego, albo naprawdę dobrego kandydata, lepszego od nich mówią: ty, zostań naszym prezydentem. A na wschodzie wszyscy mówią: jesteśmy święci. Ale kiedy znajdą naprawdę prawdziwego świętego – nuż doszukiwać się w nim grzechu i wady.
Przeciwnicy Rafała Trzaskowskiego w panu się doszukują beneficjenta rządów PO, to że ma pan teatr w Pałacu Kultury i Nauki dzięki PO, że pana żona pracuje w urzędzie miasta…
Moja żona nie pracuje w urzędzie miasta stołecznego, w ogóle ma… pozdrawiam cię kochanie, żona Rafała, Gosia, pracuje w urzędzie, no tu się…
I tutaj żona Rafała Trzaskowskiego panu jakoś nie pomogła w przyznaniu tego teatru? Miasto chyba, ratusz, współfinansował czy finansował odnowienie tej sali…
Proszę pana, już mówię. Ja wielokrotnie, do znudzenia, aż ludzie mówili „przestań gadać o tym Teatrze Szóste Piętro, bo to jest do znudzenia”. Ja wielokrotnie tłumaczyłem od zarania dziejów do końca jaka była historia powstania Teatru Szóste Piętro. Proszę pana… Myśmy z moim profesorem Eugeniuszem Korinem lata temu robili przedstawienia w różnych teatrach: a to w Komedii, a to w Kwadracie, a to w Fabryce Trzciny, a to kątem gdzieś, szukaliśmy własnego miejsca. I te poszukiwania trwały dwa czy trzy lata. I w końcu ja, zniechęcony, już zrozpaczony, bo naprawdę nie była to… A to garnizon, a to gdzieś Bemowo, a to jakieś inne miasto. Po prostu, no nie było takiego miejsca… Nawet tutaj, w 19. Dzielnicy mieliśmy otwierać, w jakimś hangarze ten teatr, dogadywaliśmy się z deweloperami. No już były takie różne kombinacje. I w końcu ja poszedłem do Pałacu Kultury wynająć, na zniżkę, Salę Kongresową, bo chcieliśmy robić tam musical. Usłyszałem, że to jest niemożliwe ponieważ Sala Kongresowa nie podlega zniżkom, a jeżeli są te zniżki to wyłącznie na cele charytatywne, ale co my tu powiemy np. o sali na szóstym piętrze? I to było, pamiętam…
Nieprzystosowanej…
Pan Siezieniewski Andrzej, były dyrektor Polskiego Radia, który był wtedy wiceprezesem. Ja mówię: jakiej sali na szóstym piętrze? No jest taka sala na szóstym piętrze, nikomu nieznana, tam co pół roku odbywają się jakieś konferencje, może pan by to zobaczył. Ja pojechałem, zobaczyłem że w tej sali coś jest rzeczywiście, jest jakiś duch, zadzwoniłem do Eugeniusza, który przyjechał i po paru tygodniach złożyliśmy ofertę miastu stołecznego Warszawa o to, że jest dwóch takich szaleńców, którzy robią przedstawienia kątem tu, siam, owam i chcielibyśmy spróbować własnych sił. Bo Polska nas do tego zachęcała, do tych demokratycznych przemian, żebyśmy brali w swoje ręce sprawy i zarządzali teatrami, instytucjami bez pomocy skarbu państwa. I tak się stało, że miasto doposażyło ten sprzęt w bardzo… rampę, gdzie wisiały światła. I myśmy za to zapłacili co do grosza w postaci czynszu, który był rozłożony na trzy lata. Myśmy to spłacili w rok. Do dzisiaj płacimy co miesiąc czynsz, nic nie jest własnością naszą w tej sali, wszystko to jest majątek miasta. I mało tego: wpłacamy pieniądze do budżetu państwa, dlatego że 550 widzów, którzy do nas przychodzi korzysta, tak, z bufetów Pałacu, korzysta z parkingu, który jest jednym z najdroższych i mogę wyliczyć co do grosza ile urząd miasta, czyli pan, wszyscy podatnicy, zarabiają na tym, że dwóch prywatnych przedsiębiorców teatralnych, ze swoich własnych pieniędzy robi tam sztukę.
Ale część ludzi i tak mówi: „Hanka dała Żebrowskiemu”.
Mało tego, my proszę pana, już uprzedzam pańskie pytanie. My nie otrzymujemy żadnych dotacji z miasta, wszystkie nasze prośby, czy takie jakieś sugestie, że może warto nas wesprzeć, leżą w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, można je sprawdzić. Jedno w ciągu 10 lat zostało rozstrzygnięte, na bardzo niską sumę, 30 tys. złotych, bo organizowaliśmy 70-lecie Daniela Olbrychskiego, z olbrzymią premierą. Natomiast wszystkie nasze inne projekty zostały, że tak powiem, zrzucone. I nie dziwię się, dlatego że my proszę pana nie mamy prawa instytucjonalnego do tego, żeby odbierać pieniądze instytucjom, które są zarządzane z budżetu państwa. My jeżeli się pomylimy w scenografii, pomylimy w czymkolwiek, to nasze dzieci nie jadą na wakacje. Po prostu inwestujemy własne pieniądze. I… No i tak jest. Więc, jakby to powiedzieć, Teatr Szóste Piętro nie jest własnością Żebrowskiego, nie jest własnością Korina. Jest salą miasta, która po tym jak tam będziemy, czy nie będziemy, czy cokolwiek, zawsze ten sprzęt, który tam jest zostanie na wieki. Nie jest to nasza własność. Jesteśmy zwyczajnym najemcą. Jeżeli pan by chciał np. zrobić tam, nie wiem, sztukę, to też by pan mógł.
Musimy kończyć. Dzisiaj, o godzinie 17, gdzie pan będzie?
O 17?
Tak.
Będę w ciszy, z pochylonym, a raczej z podniesionym czołem słuchał syren Warszawy. I wie pan co? Powiem panu, że to jest wzruszające w tym wszystkim, że naprawdę po tej 17 nikt nie ma prawa… czy nie chce… Po prostu wzruszająca jest ta jedność Polaków, niezależnie czy ktoś prowadzi tramwaj, czy jest profesorem uniwersytetu, czy jest dziennikarzem czy aktorem, po prostu wszyscy milkną. Boli mnie to, że państwowa, publiczna telewizja, opłacana z naszych podatków, po prostu sięgnęła poziomu, który jest obrzydliwym plugastwem.