W związku z nocnym wystrzeleniem rakiet przez Hamas syreny alarmowe rozległy się nawet w Nahalal, wiosce położonej 100 km od Strefy Gazy.
W Izraelu, w wyniku ostrzału terytorium kraju przez Hamas i Islamski Dżihad, zginęło siedem osób.
Czytaj także:
Dominique Moisi: Strategia izraelskiej prawicy zrodziła powstanie Palestyńczyków
USA zamierzają wysłać na Bliski Wschód specjalnego wysłannika, Hady'ego Amra, który ma podjąć rozmowy z Izraelem i Palestyńczykami w celu deeskalacji w konflikcie, który przybrał najostrzejszą formę od czasu wojny w Strefie Gazy w 2014 roku.
- Oczekuję i mam nadzieję, że to skończy się wcześniej niż później, ale Izrael ma prawo się bronić - stwierdził w środę prezydent USA, Joe Biden, po rozmowie z Beniaminem Netanjahu.
Biden nie wyjaśnił w czym pokłada nadzieję na szybkie zakończenie konfliktu między Izraelem a Hamasem.
Kancelaria Netanjahu poinformowała, że premier Izraela przekazał prezydentowi USA, iż Izrael będzie "nadal atakować cele związane z potencjałem wojskowym Hamasu i innych grup terrorystycznych w Strefie Gazy".
Konkurs dla startupów i innowacyjnych firm
Izrael rozpoczął ataki na cele w Strefie Gazy po tym jak Hamas wystrzelił rakiety w stronę Jerozolimy i Tel Awiwu w odwecie za działania izraelskiej policji, która starła się w weekend z Palestyńczykami w pobliżu świątyni Al-Aksa w Jerozolimie.
Starcia w Jerozolimie były pokłosiem decyzji izraelskiego sądu niższej instancji ws. eksmisji palestyńskich rodzin z terenów we wschodniej Jerozolimie.
Resort zdrowia Palestyny twierdzi, że 17 spośród ofiar izraelskich nalotów na Strefę Gazy to dzieci, a sześć - kobiety.
Z kolei strona izraelska przekonuje, że 350 z 1 500 rakiet wystrzelonych w stronę Izraela ze Strefy Gazy nie doleciało do terytorium Izraela. Według Tel Awiwu rakiety te mogły spowodować śmierć palestyńskich cywilów.