W momencie pracy nad musicalem Andrew Lloyd Webber liczył zaledwie 22 lata. Ale może tylko młody człowiek mógł mieć odwagę, by przenieść do teatru muzycznego ewangeliczną opowieść.
Sukces, jaki odniósł „Jesus Christ Superstar”, dowodzi, że ryzyko się opłaciło. Webber zrewolucjonizował musical, udowadniając, iż może się on zająć najpoważniejszymi tematami. Dał też początek nowej formie zwanej rock-operą. Nie ma tu mówionych dialogów, a muzyka oparta jest na rocku.
Po ponad 35 latach „Jesus Christ Superstar” stracił swój nowatorski charakter, ale nadal atrakcyjnie brzmią jego przeboje: „Superstar” czy song Marii Magdaleny „I Don’t Know How To Love Him”.
Autor libretta Tim Rice dość wiernie przedstawił ostatnie dni Chrystusa, ale dominującą postacią uczynił Judasza, rozbudował też wątek Marii Magdaleny. Nieprzemijająca popularność musicalu wynika z tego, że młoda widownia wciąż odnajduje w nim uniwersalną opowieść o prawie do buntu i niezgody na zastany świat.
Tak właśnie zinterpretowali utwór Webbera autorzy inscenizacji w chorzowskim Teatrze Rozrywki (premiera odbyła się w kwietniu 2000 roku). Jezus i apostołowie noszą proste, lniane koszule, Herod to współczesny dyktator, a Maria Magdalena jest kobietą, jaką można spotkać na dzisiejszej ulicy.