Deklaracje Polaków są bardzo stanowcze: 88 procent twierdzi, że kierowca nie może wypić nawet kropli alkoholu. A 84 procent uważa, że kary dla prowadzących po pijanemu są zbyt łagodne.
Najmniej tolerancji dla prowadzenia po alkoholu mają ludzie po 65. roku życia. Najwięcej: mieszkańcy dużych miast. Ale i w tej grupie tylko 16 procent dopuszcza wypicie kieliszka alkoholu przez kierowcę. Jednak Polacy zapytani, co robią, gdy widzą, że ktoś pijany siada za kierownicą, są już mniej radykalni. Co ósmy w takiej sytuacji nie robi nic. Wśród młodych – co czwarty.
Skąd ta rozbieżność? – Ludzie wiedzą, że jazda po pijanemu jest czymś złym, więc kierując się poprawnością polityczną, opowiadają się za ostrymi karami – tłumaczy prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. – Drugie pytanie dotyczy już ich zachowań. Przypominają sobie, jak sami postąpili w takiej sytuacji. I muszą przyznać, że nie zrobili nic – dodaje.
– Nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim. Gdy widzimy pijanego kierowcę, nie myślimy o tym, że jest on potencjalnym sprawcą tragedii – dodaje Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia Alter Ego pomagającego ofiarom wypadków drogowych.
Na stan bezpieczeństwa na drogach większy wpływ niż deklaracje ma zachowanie Polaków. A statystyki są nieubłagane. W pierwszych dziesięciu miesiącach tego roku policja zatrzymała niemal 150 tys. pijanych kierowców – o ponad 8 tys. więcej niż rok wcześniej. W pierwszych 10 miesiącach br. w wypadkach zginęło 4,5 tys. osób, a 52 tys. zostało rannych. Liczba kierowców na podwójnym gazie w Polsce nie odbiega od średniej unijnej. Naszym problemem jest jednak, jak wynika z ostatniego raportu Państwowego Zakładu Higieny o zdrowiu Polaków, duża liczba śmiertelnych wypadków.