– Kłamstwo ma wiele różnych oblicz – mówi reżyser. – Jest złe i okrutne, ale bywa też dobre i właściwe.
By owe odcienie pokazać, Biernacki wykorzystał piosenki z niemieckich kabaretów z lat 20. i 30. XX wieku takich twórców, jak m.in. Friedrich Hollaender, Erich Kästner, Joachim Ringelnatz czy Rudolf Nelson. Zanim zaczął je tłumaczyć, myślał, że ich teksty są staroświeckie. Okazało się, że niosą treści bardzo współczesne. Pierwsza piosenka opowiada o kłamstwie wykorzystywanym dla zdobycia ziemskich dóbr. Ostatnia o tym, że kreujemy rzeczywistość, żeby nie zauważać, że świat jest paskudny – kłamiąc, upiększamy go.
– Czasy się zmieniają, ale ludzie nie – mówi reżyser. – Te utwory są piekielnie ironiczne, gorzkie, a przy tym wciąż nieodparcie śmieszne.
Spektakl buduje sześciu bohaterów, z których każdy ma swoją historię. Wcielają się w nich ubiegłoroczni absolwenci warszawskiej Akademii Teatralnej.
– To ludzie, o których wiedziałem, że poradzą sobie z taką formą – mówi Biernacki. – Świetnie nam się razem pracuje, bo zaprzyjaźniliśmy się, realizując „Dochodzenie” (spektakl pokazywany w ub.r. w Collegium Nobilium).