[b]Prezydent Łukaszenko się zmienia. Nie jest już prorosyjski. Czy zmienia się również opozycja? Niepodległość nie może być już jej jedynym hasłem? [/b]
[b]Jacek Protasiewicz:[/b] Do tej pory hasłem było: Łukaszenko musi odejść. Jednoczyło ono prozachodnich konserwatystów i promoskiewskich komunistów. Ale odkąd Łukaszenko i Putin pokłócili się o duże, bardzo duże pieniądze, to Łukaszenko stał się najszczerszym Białorusinem. Opowiada w wywiadach, że z rodziną rozmawia po białorusku, choć wtajemniczeni wiedzą, że z tym językiem jest na bakier. Stał się obrońcą suwerenności Białorusi. Nie jest to oczywiście wynikiem przypływu uczuć patriotycznych, ale chłodnej kalkulacji.
[b]Opozycji trudno teraz licytować się z Łukaszenką na białoruskość. To jakich argumentów używa? [/b]
Część opozycji zrozumiała, że hasło obrony białoruskości przestaje być skuteczne. Ale też, że szarpanie się z Łukaszenką może być niebezpieczne, bo skorzysta na tym przede wszystkim Rosja. I ta część, skupiona wokół Aleksandra Milinkiewicza, zaczyna mieć inną hierarchię problemów. O ile jeszcze dwa – trzy lata temu wyzwaniem numerem jeden było jak najszybsze ustanowienie rządów demokratycznych, to teraz jest nim zagrożenie wasalizacji Białorusi przez Rosję. Widzą, że dopóki Łukaszenko ma interes w tym, by bronić białoruskiej suwerenności, można założyć z nim jakiś rodzaj współpracy. To dotyczy nie tylko Milinkiewicza. Dołączył do niego Andrej Klimow, który był deputowanym ostatniego demokratycznego parlamentu i podpisał wniosek o impeachment Łukaszenki. Parlament został rozwiązany, a on spędził siedem lat w więzieniu. Powinien chcieć utopić Łukaszenkę w łyżce wody. Tymczasem podczas rozmów w Brukseli argumentował jak Milinkiewicz: „Dziś najważniejsza jest obrona białoruskiej niezależności i w tym dziele możemy współdziałać nawet z diabłem, a więc i Łukaszenką. Moje prywatne żale do niego i lata spędzone w więzieniu nie mają znaczenia. Bo jeśli stracimy niepodległość, to możemy się pożegnać z nadzieją na demokrację. A jeśli obronimy suwerenność, to potem możemy negocjować budowę demokracji”.
[b]To odwieczny problem opozycji. Czy dogadywać się z władzą, czy ją izolować. W Polsce też istniał ten dylemat w drugiej połowie lat 80. Czy odnajduje pan podobieństwa? [/b]