Kalkulacje Łukaszenki

Jacek Protasiewicz (PO), szef delegacji UE – Białoruś w Parlamencie Europejskim

Publikacja: 22.11.2009 20:54

Jacek Protasiewicz

Jacek Protasiewicz

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Prezydent Łukaszenko się zmienia. Nie jest już prorosyjski. Czy zmienia się również opozycja? Niepodległość nie może być już jej jedynym hasłem? [/b]

[b]Jacek Protasiewicz:[/b] Do tej pory hasłem było: Łukaszenko musi odejść. Jednoczyło ono prozachodnich konserwatystów i promoskiewskich komunistów. Ale odkąd Łukaszenko i Putin pokłócili się o duże, bardzo duże pieniądze, to Łukaszenko stał się najszczerszym Białorusinem. Opowiada w wywiadach, że z rodziną rozmawia po białorusku, choć wtajemniczeni wiedzą, że z tym językiem jest na bakier. Stał się obrońcą suwerenności Białorusi. Nie jest to oczywiście wynikiem przypływu uczuć patriotycznych, ale chłodnej kalkulacji.

[b]Opozycji trudno teraz licytować się z Łukaszenką na białoruskość. To jakich argumentów używa? [/b]

Część opozycji zrozumiała, że hasło obrony białoruskości przestaje być skuteczne. Ale też, że szarpanie się z Łukaszenką może być niebezpieczne, bo skorzysta na tym przede wszystkim Rosja. I ta część, skupiona wokół Aleksandra Milinkiewicza, zaczyna mieć inną hierarchię problemów. O ile jeszcze dwa – trzy lata temu wyzwaniem numerem jeden było jak najszybsze ustanowienie rządów demokratycznych, to teraz jest nim zagrożenie wasalizacji Białorusi przez Rosję. Widzą, że dopóki Łukaszenko ma interes w tym, by bronić białoruskiej suwerenności, można założyć z nim jakiś rodzaj współpracy. To dotyczy nie tylko Milinkiewicza. Dołączył do niego Andrej Klimow, który był deputowanym ostatniego demokratycznego parlamentu i podpisał wniosek o impeachment Łukaszenki. Parlament został rozwiązany, a on spędził siedem lat w więzieniu. Powinien chcieć utopić Łukaszenkę w łyżce wody. Tymczasem podczas rozmów w Brukseli argumentował jak Milinkiewicz: „Dziś najważniejsza jest obrona białoruskiej niezależności i w tym dziele możemy współdziałać nawet z diabłem, a więc i Łukaszenką. Moje prywatne żale do niego i lata spędzone w więzieniu nie mają znaczenia. Bo jeśli stracimy niepodległość, to możemy się pożegnać z nadzieją na demokrację. A jeśli obronimy suwerenność, to potem możemy negocjować budowę demokracji”.

[b]To odwieczny problem opozycji. Czy dogadywać się z władzą, czy ją izolować. W Polsce też istniał ten dylemat w drugiej połowie lat 80. Czy odnajduje pan podobieństwa? [/b]

Bardzo mi to przypomina sytuację z drugiej połowy lat 80., gdy opozycja była podzielona na gotowych do rozmów z Jaruzelskim i Kiszczakiem (Kuroń, Michnik i Frasyniuk, ludzie doświadczeni latami więzienia) oraz radykałów spod znaku Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego, którzy uważali, że trzeba zorganizować kolejny strajk i demonstrację, a reżim sam upadnie. A wtedy będzie można od zera budować wymarzoną wolną i demokratyczną Polskę. Podział w białoruskiej opozycji przebiega w podobny sposób. Choć także istnieje inny, ważny spór, którego w Polsce nie było: czy po obaleniu Łukaszenki iść na Wschód i umacniać wspólnotę rosyjsko-białoruską, czy obrać kurs prozachodni.

[b]Kto jest takim białoruskim Kuroniem, a kto Morawieckim? [/b]

Białoruskim Wałęsą jest Milinkiewicz. Ma uznanie Zachodu, a w kraju jest liderem umiarkowanej części opozycji. W rolach Morawieckiego i Andrzeja Gwiazdy widzę Aleksandra Kazulina i Anatola Lebiedźkę. Choć trzeba pamiętać, że Kazulin i Lebiedźka, w odróżnieniu od Gwiazdy i Morawieckiego, jeszcze kilkanaście lat temu należeli do bliskich współpracowników dyktatora. Ale dziś są jego najbardziej zaciekłymi wrogami.

[b]Czy będziemy świadkami rozmów w białoruskiej Magdalence i Okrągłego Stołu? [/b]

Procesy, które zachodzą na Białorusi, są w jakimś sensie kopią drugiej połowy lat 80. w Polsce. Oczywiście nie wierną, bo realia społeczne i polityczne są inne. Ale, podobnie jak w Polsce, władza jest coraz słabsza, zwłaszcza ekonomicznie. Potrzebuje kredytów i pomocy zagranicznej, by starczyło na wypłatę pensji, rent i emerytur. I wie, że pieniądze może dostać od Zachodu, pod warunkiem reform gospodarczych i politycznych. Zaczyna też nieśmiałe rozmowy z opozycją, jak Jaruzelski 25 lat temu. Utworzona została Rada Konsultacyjna przy szefie Kancelarii Prezydenta, do której zaproszono przedstawicieli różnych organizacji pozarządowych i partii opozycyjnych. Ale ta białoruska rada, tak jak polska sprzed 25 lat, jest pozbawiona wpływu na rzeczywistość. Nie odegra żadnej pozytywnej roli. Zbliżają się wybory samorządowe na Białorusi. Władza, pod wpływem Zachodu, obiecuje, że odbędą się one na bazie nowej, demokratycznej ordynacji. To może być pierwszy krok wciągania opozycji białoruskiej do współrządzenia. Pytanie, czy może dojść do rozmów przypominających Okrągły Stół, jest otwarte. Opozycja białoruska jest dużo słabsza niż „Solidarność” 20 lat temu, a nastroje nie są tak antyreżimowe, i być może prawdziwego przełomu tak szybko się nie doczekamy. Ale w końcu nasz Okrągły Stół też nie przyniósł od razu pełnej demokracji. Nie wykluczałbym, że następne wybory parlamentarne w 2012 roku będą przypominały polskie wybory z 4 czerwca 1989 roku.

[b]Jak w tej sytuacji powinien zachowywać się Zachód? Utrzymywać sankcje, jak pan przekonuje? Czy współpracować z dyktatorem? [/b]

Uważam, że ta na pozór pokraczna formuła przedłużania sankcji i jednoczesnego ich zawieszania jest rozsądną polityką. Bo przekaz moralno-symboliczny jest taki: Unia nadal nie uznaje Łukaszenki, bo brak demokratycznej legitymacji jego władzy. A nawet zawieszone sankcje mają polityczne znaczenie, szczególnie dla opozycji białoruskiej, bo pozwalają nam, w Parlamencie Europejskim, żądać udziału opozycji w takich inicjatywach jak Euronest, czyli zgromadzenie parlamentarne UE i państw Partnerstwa Wschodniego. Z kolei zawieszając wykonanie sankcji, uruchomiliśmy dyplomatyczne kanały i w rozmowach przekazujemy władzy jasny sygnał: pomoc finansowa, na której wam najbardziej zależy, jest możliwa w ramach Partnerstwa Wschodniego, ale musicie dokonać zmian nie tylko w sferze gospodarczej, ale też politycznej. A pierwszym sprawdzianem będzie opracowanie nowej ordynacji wyborczej. Łukaszenko już zapowiedział uwzględnienie wszystkich zaleceń OBWE. Jak będzie naprawdę, zobaczymy nie tyle na papierze, ile w praktyce, czyli w czasie najbliższych wyborów.

[b]Prezydent Łukaszenko się zmienia. Nie jest już prorosyjski. Czy zmienia się również opozycja? Niepodległość nie może być już jej jedynym hasłem? [/b]

[b]Jacek Protasiewicz:[/b] Do tej pory hasłem było: Łukaszenko musi odejść. Jednoczyło ono prozachodnich konserwatystów i promoskiewskich komunistów. Ale odkąd Łukaszenko i Putin pokłócili się o duże, bardzo duże pieniądze, to Łukaszenko stał się najszczerszym Białorusinem. Opowiada w wywiadach, że z rodziną rozmawia po białorusku, choć wtajemniczeni wiedzą, że z tym językiem jest na bakier. Stał się obrońcą suwerenności Białorusi. Nie jest to oczywiście wynikiem przypływu uczuć patriotycznych, ale chłodnej kalkulacji.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!