Wśród przeciwników krzyża dominował rozbawiony tłum młodzieży. – Bawię się jak na koncercie – wołała młoda dziewczyna, która podskakiwała, biorąc udział w zabawie w meksykańską falę.
Byli jednak wśród nich i bardziej poważni, ze ścigniętymi z napięcia twarzami. Tak, jak ok. 30-letni mężczyzna, który powiesił transparent na bramie Ministerstwa Kultury. Wyjaśniał na nim, że był wyborcą Lecha Kaczyńskiego, że był on jego prezydentem, mimo że nie wszystkie jego działania mu się podobały. Ale mówi „nie” krzyżowi przed pałacem i „kaczofaszyzmowi”. – Tę sprawę trzeba spokojnie rozwiązać, przenieść krzyż do kościoła i, jeśli społeczeństwo sobie tego życzy, wybudowac tablicę pamiątkową. Ale powinna ona upamiętniać wszystkie ofiary katastrofy– tłumaczy „Rz”. – Są zmanipulowani przez Radio Maryja – mówił, patrząc w stronę obrońców. Przypominał, że to w tym radiu apelowano, by przybyć przed pałac.
[srodtytul]„Tego za komuny nie było”[/srodtytul]
Odgrodzeni od manifestantów obrońcy krzyża mieli nawet specjalne naklejki: „Brońcie Krzyża”. Janusz Zieliński nakleił ją na zawieszonym na szyi aparacie fotograficznym. Tłumaczy „Rz”, że z zawodu jest kryminologiem. Twierdzi, że wyjaśniał przyczyny dwóch katastrfo lotniczych, dlatego rozumie dużo z katastrofy smoleńskiej. – Jeszcze czegoś takiego nie widziałem – komentował zachowanie tych, którzy przyszli na happening. – To jest młodzież stadionowa, zachwują sie tak, jakby sędzia miał podyktować rzut karny. A przecież my nic złego nie czynimy, modlimy się, i ich też do tej modlitwy zaprszaliśmy.
[wyimek]Na okrzyki: „do kościoła!” obrońcy krzyża odpowiadali: „Bóg, honor, ojczyzna!”[/wyimek]
Wśród obrońców znalazła się też dziewczyna, która deklarowała się jako ateistka. – Przyszłam tu, bo nie rozumiem, dlaczego zabiera się tym ludziom krzyż, który jest ich symbolem. To jest zadziwiające, że prezydentem został ultrakatolik, a zabiera krzyż sprzed pałacu – mówi „Rz”. Nazwiska podać nie chce. – To by było źle zrozumiane w moim miejscu pracy – tłumczy.