- Komisja badająca incydent lotniczy z udziałem Jak-a otrzymała potwierdzające ten fakt materiały z komisji Jerzego Millera 25 listopada ubiegłego roku - mówi rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz. Z pokładu samolotu załoga przekazała, że pilot lądował "przy podstawie chmur 60 metrów i widoczności poniżej kilometra". O telefonie wiadomo dzięki "odpisowi rozmowy telefonicznej pomiędzy wojskowym kontrolerem, a dyżurnym meteorologiem lotniska Okęcie" - tłumaczył podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji obrony dowódca Sił Powietrznych generał Lech Majewski.

 

W tej chwili nie wiadomo, czy komunikat został przekazany przed startem prezydenckiego Tupolewa, czy tuż po.

Jest to dowód na to, że to nie rosyjscy kontrolerzy telefonowali na Okęcie. Tak wyglądały do tej pory ustalenia po posiedzeniu sejmowej komisji.

Komunikat o pogodzie przekazany został na Okęcie krótko po wylądowaniu Jak-a. Nie wiadomo, kto z załogi go przekazał, dzwoniąc z telefonu komórkowego.