Coraz więcej zachodnich polityków grozi bojkotem piłkarskich mistrzostw, jeśli przed pierwszym gwizdkiem nie poprawi się sposób traktowania więzionej Julii Tymoszenko.
Komisarz sprawiedliwości i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding ogłosiła, że nie przyjedzie na mecz otwarcia do Warszawy. O zignorowanie piłkarskiego święta zaapelowali też włoscy i niemieccy politycy. – Nie wyobrażam sobie, bym mógł świętować na ukraińskim stadionie, wiedząc, że kilka kilometrów dalej Tymoszenko nie jest traktowana zgodnie z cywilizowanymi regułami – przekonywał Hans-Peter Friedrich, niemiecki minister spraw wewnętrznych, który odpowiada m.in. za sprawy związane ze sportem. Pochwalił decyzję prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, który w związku ze złym traktowaniem Tymoszenko odwołał majową podróż na Ukrainę.
– Politycy muszą uważać, aby nie stać się cheerleaderkami reżimu. Na stadionach będą bowiem prawdopodobnie siedzieć obok dyrektorów więzień i agentów tajnej policji – mówił z kolei Sigmar Gabriel, szef największej niemieckiej partii opozycyjnej SPD.
„Czy Europa zapomniała już o Julii Tymoszenko?" – pytał retorycznie były przewodniczący włoskiej Izby Deputowanych, dziś szef Unii Centrum Pier Ferdinando Casini. Podkreślił, iż uwięzienie Tymoszenko wzbudza wątpliwości natury politycznej, a brak reakcji ze strony unijnych polityków „byłby strzeleniem sobie spektakularnego samobójczego gola".
– Nasze możliwości są w tej sprawie mocno ograniczone – mówi „Rz" Jacek Saryusz-Wolski, europoseł PO. Przyznaje, że zachowanie prezydenta Ukrainy może odbić się także na Polsce i Euro 2012. – Choć przecież władze Polski nic poza głosami potępienia i domaganiem się uwolnienia Tymoszenko w tej sprawie nie mogą zrobić – mówi. Jego zdaniem Kijów, który liczył, że dzięki Euro podreperuje prestiż Ukrainy, robi sobie dużą szkodę. Paweł Kowal, europoseł PJN, uważa zaś, że polski rząd powinien zdecydowanie zareagować na komentarze zachodnich polityków zniechęcające do udziału w Euro.
51-letnia była premier Ukrainy odbywa w Charkowie karę siedmiu lat więzienia za nadużycie władzy. Tymoszenko odrzuca zarzuty i twierdzi, że proces był częścią prowadzonej przez prezydenta Janukowycza kampanii, której celem jest odsunięcie jej od polityki. Proces w 2011 r. potępili unijni politycy. W zeszłym tygodniu media pokazały zdjęcia ukazujące siniaki i zadrapania na ciele Tymoszenko, która opowiadała o tym, jak została pobita przez strażników.