Chłopak z bożą iskrą

Andrij Szewczenko. Ukraina znów go potrzebuje, a on marzy o wielkiej przygodzie na zakończenie kariery

Publikacja: 13.06.2012 04:00

Mało brakowało, by na mistrzostwach w ogóle nie zagrał. Przez cały sezon walczył z kontuzją kręgosłupa, latał na zabiegi do kliniki w Monachium. Wydawało się, że nie dane mu będzie pięknie pożegnać się z reprezentacją, bo trener Ukrainy zapowiedział, że za zasługi powołania nikomu nie wyśle.

– Wiem, co dla niego znaczy ten turniej, ale w piłce nazwiska nie są istotne. Gdyby były, tobym wciąż biegał po boisku – mówił Oleg Błochin, zdobywca Złotej Piłki 1975, nagrody „France Football", dla najlepszego zawodnika występującego w Europie. Ale zrozumiał, że zostawienie „Szewy" w domu podczas najważniejszej imprezy w historii Ukrainy to byłby wielki błąd.

Andrij się nie poddał, wygrał wyścig z czasem, miejsce w kadrze dostał. Nie liczył na wiele, chciał tylko pomóc młodszym kolegom, służyć im dobrą radą. W poniedziałek zagrał jednak od pierwszej minuty, strzelił dwa gole Szwecji (2:1) i dał sygnał do rozpoczęcia ukraińskiego karnawału.

Pochwały Berlusconiego

– Czuję się, jakbym znów miał 20 lat – nie krył radości Szewczenko. Ponownie był królem Kijowa. Tak jak wtedy, gdy strzelał trzy bramki Barcelonie na Camp Nou. To był pierwszy hat-trick w rozgrywkach pod szyldem Ligi Mistrzów. Dla chłopaka, który w Dynamie się wychował, dojeżdżając na treningi na drugi koniec miasta, przepustka do wielkiej kariery. Dla ojca, który chciał, by Andrij poszedł w jego ślady i został wojskowym, powód do dumy.

Był sezon 1997/1998. Ukraiński klub konsekwentnie powtarzał, że Szewczenko na sprzedaż nie jest. Ale gdy rok później Milan zaproponował 25 mln dolarów, odmówić nie wypadało. – Znaleźliśmy następcę Marco van Bastena – rozpływał się w pochwałach Silvio Berlusconi. – No a poza tym urodził się tego samego dnia co ja, więc musi mieć w sobie bożą iskrę.

„Szewa" szybko zdobył serca kibiców. „Nie jest Brazylijczykiem, ale cóż za piękne gole zdobywa" – śpiewali na San Siro. Już w pierwszym sezonie został królem strzelców Serie A.

Ale najlepsze miało dopiero nadejść. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów 2003, gdy strzelił Gianluigiemu Buffonowi decydującego karnego w serii jedenastek. Złota Piłka dla najlepszego piłkarza Europy w 2004 roku. Order „Bohatera Ukrainy" przyznany przez Leonida Kuczmę.

Od polityki woli trzymać się z daleka. Nie chciał, by wykorzystywano jego twarz w kampanii wyborczej 2004, nie poparł żadnej ze stron. – Niech wygra demokracja – mówił dyplomatycznie.

W Milanie dojrzał. Jak sam twierdzi, dzięki Carlo Ancelottiemu. Kiedyś obrażał się na każdą zmianę, gdyby mógł, grałby bez przerwy przez 180 minut. Pozwalała mu na to niesamowita wydolność. Włoch przekonał go, że najważniejsze jest dobro drużyny. – Na początku biegał jak szalony. Chciał dotknąć piłki w każdej akcji. Tracił siły w czasie meczu, bo cofał się pod swoją bramkę i próbował kilkudziesięciometrowych rajdów – wspominał Jose Altafini, były napastnik Milanu, mistrz świata 1958 z Brazylią.

Porażka w Londynie

Ale Szewczenko gwiazdorskich manier nigdy nie miał. Życie nauczyło go, że nie można nosić głowy w chmurach. I że są rzeczy ważniejsze niż futbol.

– To był tragiczny wieczór. Ale tylko w sensie piłkarskim. Trzeba żyć dalej – mówił po finale LM w Stambule, w którym Milan prowadził do przerwy z Liverpoolem 3:0, a przegrał w serii jedenastek. W dogrywce miał piłkę meczową, w karnych nie wytrzymał napięcia, strzelił prosto w Jerzego Dudka.

Na San Siro grał jeszcze przez rok, skusił go Roman Abramowicz. Ale wyjazd do Londynu okazał się decyzją nietrafioną. W Chelsea odnaleźć się nie potrafił. Przestał strzelać bramki seriami, leczył kontuzje, siedział na ławce, aż w końcu został wypożyczony z powrotem do Milanu. Miliony na koncie nie przewróciły mu jednak w głowie. Pozostał  skromnym chłopakiem. Udziela się charytatywnie, pomaga biednym dzieciom, założył nawet własną fundację. Prowadzi ją jego siostra Elena. – Chcę, by każde dziecko wiedziało, że ciężką pracą można wspiąć się na szczyt tak jak ja – tłumaczy.

Jest jeszcze jeden powód, by kibicować „Szewie". Jego żona ma polskie korzenie. Kristen Pazik urodziła się i wychowała w USA. Jest córką byłego bejsbolisty, Mike'a. Z Andrijem poznali się w 2002 roku podczas pokazu mody Giorgio Armaniego (to kolega piłkarza). Pobrali się dwa lata później, w tajemnicy – na polu golfowym w Waszyngtonie. Mają dwóch synów: Jordana, którego ojcem chrzestnym jest Berlusconi, i Christiana.  Z narodzinami pierwszego dziecka wiąże się śmieszna historia. O tym, że Kristen zaczyna rodzić, dowiedział się w drodze na mecz ligowy do Genui. Długo się nie zastanawiał: wysiadł z autokaru na środku autostrady, wrócił do Mediolanu.

Początek karnawału?

– Ancelotti obiecał mi, że kiedy nadejdzie ta chwila, zwolni mnie ze zgrupowania – opowiadał. Dzień później strzelił Sampdorii jedynego gola. Po narodzinach Christiana też trafił do bramki, już w Chelsea. Z reprezentacją nic jeszcze nie osiągnął. Przez lata tłumaczono, że to nie jego wina, że ma słabych partnerów. Ćwierćfinał mundialu 2006 (porażka z późniejszymi mistrzami Włochami) wciąż pozostaje najprzyjemniejszym wspomnieniem.

– Jeśli będziemy mieli szczęście, na Euro możemy sprawić niespodziankę – twierdzi. Karnawał na Ukrainie dopiero się zaczyna.

Mało brakowało, by na mistrzostwach w ogóle nie zagrał. Przez cały sezon walczył z kontuzją kręgosłupa, latał na zabiegi do kliniki w Monachium. Wydawało się, że nie dane mu będzie pięknie pożegnać się z reprezentacją, bo trener Ukrainy zapowiedział, że za zasługi powołania nikomu nie wyśle.

– Wiem, co dla niego znaczy ten turniej, ale w piłce nazwiska nie są istotne. Gdyby były, tobym wciąż biegał po boisku – mówił Oleg Błochin, zdobywca Złotej Piłki 1975, nagrody „France Football", dla najlepszego zawodnika występującego w Europie. Ale zrozumiał, że zostawienie „Szewy" w domu podczas najważniejszej imprezy w historii Ukrainy to byłby wielki błąd.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!