Nieznana historia bohatera

Instytut Pamięci Narodowej zbada teczki gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. My już je widzieliśmy

Publikacja: 23.08.2012 00:49

Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski przekonuje, że z bezpieką współpracował, by wyciągać od niej informacje.

Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski przekonuje, że z bezpieką współpracował, by wyciągać od niej informacje. Nikogo nie pogrążył ani nie skrzywdził.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Zaledwie kilka dni po tym, gdy podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego gen. Zbigniew Ścibor-Rylski ostro zareagował na buczący na Powązkach tłum, ktoś wrzucił do Internetu i rozesłał w e-mailach mającą go skompromitować informację. Nieznany dotąd szerzej fragment publikacji IPN ujawniał, że generał, żołnierz AK ps. Motyl, prezes Związku Powstańców Warszawskich, był tajnym współpracownikiem bezpieki. Od 1947 do 1964 r. współpracował z nią jako TW „Zdzisławski".

Ta wiadomość dla wielu osób ceniących wojenny dorobek żołnierza zgrupowania „Radosław" mogła być szokiem.

Wtyczka w bezpiece?

O przeszłości szefa Związku Powstańców pierwszy poinformował historyk rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, biograf Krzysztof A. Tochman w publikacji z 2011 r.  „Wspomnienia cichociemnego" Marka Lachowicza.

Notatka o Ściborze-Rylskim znalazła się tam zaledwie w przypisach (żona generała Zofia Rylska była słynną cichociemną). Fragment biogramu powstańca w publikacji IPN brzmiał: „W 1947 r. zarejestrowany przez Wydział I WUBP Poznań jako TW »Zdzisławski«. Wykorzystywany do 1964 r., kiedy to wyprowadził się z Poznania do Warszawy. Równocześnie, przynajmniej od 1956 r., współpracował z Departamentem I i Departamentem II MSW. Wg zachowanych dokumentów inwigilował swoją żonę i byłą teściową żony, rozpracowywał Międzynarodowe Targi Poznańskie i środowiska polonijne w USA".

Tochman mówi, że teczkę Ścibora przejrzał przy okazji pracy naukowej, ale nie prowadził badań dotyczących jego postaci.

Generał nie wypiera się, że był TW. Jak stwierdził w jednej z nieoficjalnych rozmów z „Rz", w połowie sierpnia, współpracował głównie po to, by wyciągać informacje z drugiej strony. Przekonywał, że udało mu się w ten sposób ostrzec przed aresztowaniami kilku kolegów z AK. M.in. agenta brytyjskiego wywiadu Andrew Kennedy'ego ps. Andrzej Kowerski.

Bycie „wtyczką w bezpiece" miał mu zasugerować jego powstańczy dowódca „Radosław".

Zarzuty, że inwigilował żonę i teściową, uznaje za niedorzeczne. Zapewniał, że Zofia Rylska wiedziała o jego kontaktach z bezpieką. Tylko ona.

Wczoraj generał uznał jednak, że nie powinien komentować całej sytuacji do czasu, aż IPN przeanalizuje dokumenty w jego sprawie. – Wtedy przedstawię własne oświadczenie na temat tych zarzutów – mówi nam generał.

„Zdyscyplinowany, chętny"

„Rz" sprawdziła, jakie materiały znajdują się w jego teczce w IPN. Nie ma tam ani deklaracji o współpracy podpisanej przez Ścibora-Rylskiego, ani jakiejkolwiek notatki poświadczonej jego podpisem lub pseudonimem. Są za to notatki służbowe sporządzane przez kilku oficerów bezpieki po rozmowach ze „Zdzisławskim".

W nich kilkakrotnie przewija się wątek wyjazdu żony do USA („w 1956 r. rezydentura zwróciła się z prośbą o pomoc w uzyskaniu paszportu dla żony »Zdzisławskiego«. Wyjechała w grudniu 1956 r."), kwestie powrotu żony ze Stanów czy w końcu planowanego wyjazdu Ścibora-Rylskiego do żony i jej byłej teściowej do Chicago.

Jedna z notatek zdradza jakby zniecierpliwienie oficera prowadzącego „Z": „Informacje na temat żony i poznanych osób są fragmentaryczne, brak ciągłości i jasności".

Ale jednocześnie kilkakrotnie funkcjonariusze komplementują TW. „Zdyscyplinowany, chętny, sumiennie wykonujący polecenia" (notatka z lipca 1956 r.).

„Wykorzystywany był jako jednostka manewrowa do różnych doraźnych zadań np. rozpoznania działalności kół emigracyjnych USA, wśród których miał szerokie kontakty towarzysko-rodzinne. Był przygotowywany na przerzut do USA. Był jednostką w pełni sprawdzoną o zdrowych poglądach politycznych i pozytywnie ustosunkowaną do współpracy z nami" (notatka z 1969 r.).

Przerzut do USA

Jeden z oficerów 4 czerwca 1957 r. sporządza plan operacyjny do sprawy o kryptonimie „Zdzisławski". Ścibor-Rylski miałby wyjechać do żony do USA i tam założyć siatkę w środowisku Polonii. Miałby też pracować w fabryce urządzeń do pocisków sterowanych „przy pomocy przyjaciela – Ratajskiego". I dalej: „Informator byłby nastawiony na zdobywanie informacji bezpośrednio z jego miejsca pracy. Należy się zastanowić, czy nie polecić informatorowi zorganizowanie siatki w miejscu pracy".

Ostatecznie wyjazd do USA nie dochodzi do skutku. Plan operacyjny upada (notatka z 30 sierpnia 1961 r.).

30 września 1964 r. Ścibor-Rylski został „wyeliminowany z czynnej sieci", bo przeprowadził się na stałe do Warszawy. Ale w 1969 r. bezpieka przypomina sobie o nim. „»Z« pozostaje w bliskim kontakcie z figurantem naszego zainteresowania Tadeuszem Bielobradkiem (prywatnie przyjaciel Ścibora-Rylskiego – red.). Cel pozyskania: do rozpoznania obywatela Bielobradka" – pisze oficer pięć lat po zakończeniu współpracy ze „Zdzisławskim".

Finału sprawy w aktach brak. Teraz wszystkie dokumenty dotyczące Ścibora ma przeanalizować IPN. Jesienią dowiemy się, jak zinterpretuje kontakty bohatera Powstania Warszawskiego z bezpieką.

Opinia dla „Rz"

Edmund Baranowski - wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich

Znam generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego od wielu lat. Jesteśmy przyjaciółmi i nigdy nie uwierzę, że miałby na swoim koncie jakiś niechlubny epizod, który mógłby komukolwiek zrobić krzywdę czy kogoś pogrążyć. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że dla nas – powstańców, towarzyszy broni, żołnierzy „Radosława" – generał jest człowiekiem kryształowego charakteru, o bohaterskiej żołnierskiej przeszłości i wielkim sercu. To, co słyszę o nim od kilku tygodni, jest dla nas wszystkich bardzo przykre i nie chciałbym nawet tego komentować. Doniesienia o tym, jakoby miał inwigilować swoją wspaniałą żonę, którą bardzo kochał, uważam za po prostu śmieszne. Poczekajmy na ocenę tych wszystkich dokumentów przez IPN. Generał zapowiedział, że dopiero wówczas wyda oświadczenie. Choć pewnie dla tych, którzy już teraz ferują wyroki, krytykują, oskarżają, zdanie generała będzie miało niewielkie znaczenie. Na ludzką zapiekłość nie ma żadnej rady. My, powstańcy zawsze będziemy mówić o nim pięknie.

Władysław Bułhak - wicedyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN

Chcemy się nad sprawą teczek gen. Ścibora-Rylskiego pochylić i przeanalizować wszelkie dostępne nam dokumenty. Być może to, co jest z Departamentu I i II, to nie jest wszystko. Ja dziś daleki jestem od ocen badawczych, choć z materiału, który przejrzałem, wynika niezbicie, że generał współpracował. I nie było to działanie, nazwijmy to delikatnie, całkowicie zgodne z etyką bohatera. Oczywiście przy takich kwestiach istotny bywał też stopień szkodliwości czynów. Historia notuje przecież bardzo różne przypadki – ktoś decydował się na współpracę, by uchronić kogoś innego od aresztowania, inny świadczył, że tak powiem, usługi służbom, by chronić własny prywatny interes. W aktach dotyczących generała rzeczywiście nie ma deklaracji o współpracy, nie ma podpisywanych meldunków ani jakichkolwiek danych świadczących o tym, że mógł brać pieniądze za informacje. Wybijają się za to sprawy paszportowe. Na oceny jednak zdecydowanie za wcześnie. Więcej pewnie da się powiedzieć we wrześniu.

Jan Ołdakowski - dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego

Jestem dziś daleki od ferowania jakichkolwiek wyroków w tej sprawie. Uważam, że wszyscy powinni powstrzymać się od radykalnych ocen, ponieważ tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło. A tak łatwo zrobić krzywdę. Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski jest osobą zaufania publicznego i wszelkie informacje o nim powinny być zweryfikowane przez IPN?i skomentowane przez historyków. Generał jest przez środowisko kombatantów uznany za formalnego, ale ważniejsze, że także nieformalnego a prawdziwego, z serca, przywódcę. Został obdarzony przez nich i przez warszawiaków ogólnie dużym kredytem zaufania i myślę, że ten kredyt nadal ma. Na razie chyba dotychczasowe doniesienia nie wpłynęły jakkolwiek na postrzeganie środowiska powstańców. Wystarczy zauważyć, że powstańcy na informacje o współpracy generała zareagowali bardzo spokojnie. Oni najlepiej znają realia tamtych czasów. A lata 50. to przecież był dla żołnierzy AK trudny czas. Każdy z bohaterów był narażony na inwigilację i represje bezpieki.

Zaledwie kilka dni po tym, gdy podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego gen. Zbigniew Ścibor-Rylski ostro zareagował na buczący na Powązkach tłum, ktoś wrzucił do Internetu i rozesłał w e-mailach mającą go skompromitować informację. Nieznany dotąd szerzej fragment publikacji IPN ujawniał, że generał, żołnierz AK ps. Motyl, prezes Związku Powstańców Warszawskich, był tajnym współpracownikiem bezpieki. Od 1947 do 1964 r. współpracował z nią jako TW „Zdzisławski".

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!