Jak pani myśli, jaka może być decyzja?
Biorąc pod uwagę moje doświadczenie i zgromadzony w tej sprawie materiał, spodziewam się, że sąd zastosuje jedną z pośrednich formuł. Pan Bajkowski złożył deklarację, że jest gotowy wyprowadzić się z domu, byle tylko wróciły tam dzieci. Sąd powinien wziąć wszystkie te dodatkowe argumenty pod uwagę. Dalsze pozostawienie dzieci w domu dziecka byłoby wobec wszystkich ujawnionych dowodów rozwiązaniem zaskakującym.
Dlaczego?
Sąd rodzinny powinien robić wszystko, co leży w interesie i jest zgodne z dobrem dzieci Bajkowskich. To one są tu najważniejsze. Jeśli jest taka sytuacja, że ich babcia deklaruje chęć opieki nad nimi i wywiad kuratora przeprowadzony przez sąd drugiej instancji potwierdza w całej rozciągłości istnienie po jej stronie warunków i chęci przejęcia opieki, to nie widzę powodu, by do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia tej sprawy nie powierzyć jej opieki nad chłopcami. Mieszkanie babci to na pewno lepsze dla nich miejsce niż dom dziecka.
Sprawa bajkowskich
Odebranie 13-letnich Krzyśka i Staszka oraz 10-letniego Piotrka krakowskiej rodzinie, od początku, odkąd opisała ją „Rz", budzi kontrowersje. Państwo Bajkowscy sami w 2010 r. zgłosili się na terapię do Krakowskiego Instytutu Psychoterapii. Odbyli tam 15 spotkań. Po rezygnacji psychologowie zawiadomili sąd o „przemocy". Ten 30 stycznia tego roku, kierując się głównie opinią RODK, postanowił umieścić dzieci w domu dziecka. 21 lutego kuratorzy i policja próbowali zabrać dzieci. Ostatecznie dzieci zostały jednak odebrane rodzicom 6 marca.