Czara goryczy w Warszawie przelewa się. „Władze miasta zdają się tracić kontakt z rzeczywistością. Sposób planowania najważniejszych inwestycji jest oburzający" – pisze publicysta stołecznego dodatku „Gazety Wyborczej", przez siedem lat będący apologetykiem rządów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. I takie jest też odczucie coraz większej liczby mieszkańców miasta. W powietrzu wisi referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie za afery, lecz za zwykłą nieudolność w rządzeniu.
W 2006 r. władzę w warszawskim samorządzie przejęła Platforma Obywatelska, z prezydent miasta na czele, dysponując ogromnym kredytem zaufania po kontrowersyjnej kadencji Prawa i Sprawiedliwości, która charakteryzowała się spowolnieniem inwestycyjnym. Pozostałością po kadencji PiS były tylko muzea: Muzeum Powstania Warszawskiego ukończone w 2004 r., Centrum Nauki Kopernik i Muzeum Historii Żydów Polskich, zainicjowane przez śp. Lecha Kaczyńskiego, ale będące inwestycjami wspólnymi z kilkoma ministerstwami, doprowadzone do końca w kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Z budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, na którego projekt przejęty po poprzedniku Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała 26 mln zł, pani prezydent ostatecznie zrezygnowała w niejasnych okolicznościach konfliktu z projektantem.
Metro w lesie
Wyborcy Platformy Obywatelskiej oczekiwali przede wszystkim przyspieszenia miejskich inwestycji infrastrukturalnych. Największym rozczarowaniem stała się budowa II linii metra. Zgodnie z Programem Operacyjnym „Infrastruktura i Środowisko", obejmującym dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych z funduszy unijnych, tzw. centralny odcinek II linii metra miał być zrealizowany w latach 2009–2012. Cała II linia (od stacji „Bródno" do stacji „Połczyńska" na Bemowie) miała być ukończona do 2013 r. Hanna Gronkiewicz-Waltz do dziś rozpoczęła budowę tylko centralnego odcinka. Rozpoczęła i nie umie sobie z nią poradzić.
Centralny odcinek II linii metra zawiera stację przy Stadionie Narodowym, dlatego miał być gotowy na mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 r. Po pierwszym, źle przeprowadzonym przetargu, odbył się drugi, w którym oczekiwania wobec oferentów sprowadzały się już tylko do tego, by prace budowlane nie zablokowały miasta podczas mistrzostw. To się też pani prezydent nie udało. Pamiętamy śródmiejską strefę kibica otoczoną ogrodzeniami i maszynami budowlanymi. Dziś pani prezydent twierdzi, że roboty zakończą się w 2014 r.
Dla dopełnienia warto dodać, że rezygnacja z budowy całej II linii metra spowodowała utratę sporej części dotacji unijnej. Na budowę pozostałych odcinków w Programie Operacyjnym zarezerwowano dofinansowanie 1,976 mld zł. Część tej kwoty udało się Hannie Gronkiewicz-Waltz przesunąć na inne zadania inwestycyjne, ale miliard złotych, z punktu widzenia miejskiego budżetu, wyparował.