Mundial 2014: niespełniony sen amerykańskiego bezrobotnego

Richard Swanson miał 42 lata i życiowy cel: dojść, kopiąc piłkę, z Seattle do bram stadionu w Sao Paulo, na mecz otwarcia mistrzostw świata. Szedł tylko 14 dni. Zginął pod kołami półciężarówki w Oregonie

Publikacja: 22.06.2013 01:01

Mundial 2014: niespełniony sen amerykańskiego bezrobotnego

Foto: ROL

Życie Swansona to nie była idylla w Szmaragdowym Mieście, jak mówią na Seattle, ale też nie zawsze miał pod górkę. Kiedyś pracował jako prywatny detektyw. Osiem lat chodził za ludźmi, przeważnie za tymi, którzy zdradzali albo oszukiwali ubezpieczycieli. Gdy miał już dosyć grzebania w ludzkich grzechach, został projektantem grafiki, tworzył animacje, pracował ostatnio w młodej firmie, która miała ambicje biznesowe na rynku nieruchomości, ale interes nie wypalił. Pozbawiony pracy, ale nie pomysłów, Swanson postanowił odbyć podróż życia.

Motyw znalazł się sam. Mistrzostwa świata w piłce nożnej. Mecz otwarcia mundialu 2014. Wielkie brazylijskie miasto Sao Paulo. To nieprawda, że w Ameryce soccer nie ma wiernych kibiców. Miał Swansona, który od zawsze marzył o oglądaniu wielkich meczów piłkarskich na żywo. Wcześniej się nie składało – praca, wychowanie dwóch synów, podejmować takie wyzwania było trudno. Zagraniczne wyprawy były jak bajka – rzadko opuszczał stan Waszyngton, kraju wcześniej nie opuścił nigdy.

W wieku 42 lat, jako bezrobotny, już mógł. Młodszy syn Raven skończył 18 lat, zaczął dawać sobie radę, starszy, 22-letni Devin już był samodzielny, zamieszkał w Portland. Można było sprzedać mieszkanie, więc Richard sprzedał. Powiedział chłopakom, że idzie w świat, dlatego, by im pokazać, że jest coś wart, że chce spotykać dobrych ludzi, rozmawiać z nimi i sam być lepszy. Że właśnie rozpoczyna drugie życie, kopiąc piłkę przed sobą, ruchem brazylijskiego dryblera.

Jak rzekł, tak zrobił. 1 maja 2013 roku zapakował plecak po brzegi i ruszył. Wziął ubrania, buty, śpiwór, paszport, trochę grosza i piłki. W jednym plecaku nie zmieści się ekwipunek na 13 miesięcy marszu, 11 państw i 16 000 kilometrów drogi, ale był ufny, że ludzie pomogą. Jeszcze zanim pożegnał Seattle, jego prywatny projekt zyskał przesłanie uniwersalne. Kumpel powiedział Richardowi, że w Kalifornii jest firma One World Futbol Project, która produkuje dla dzieciaków z Trzeciego Świata specjalne jasnoniebieskie piłki. Bardzo wytrzymałe i nie wymagające pompowania. Swanson pojechał do Kalifornii, pogadał z właścicielami i od razu stał się nieoficjalnym ambasadorem projektu. Dostał piłki na drogę.

Gdy wrócił, czuł, że misja ma coraz większy sens. Przyjaciele z Seattle też się zapalili. – Naprawdę uznaliśmy, że jest w stanie tego dokonać. Zdążyłem spotkać go na trasie, z każdym dniem był mocniejszy. Uwielbiał każdą minutę swego marszobiegu i każdą chwilę rozmowy z ludźmi po drodze, opowieści o projekcie One World Futbol również – mówił jeden z nich. Przyjaciele pomogli założyć stronę internetową dokumentującą podróż, stworzyli konto na Facebooku pod hasłem „Breakaway Brazil". Jeszcze jest aktywne.

Facebook przydał się w podstawowej sprawie – obcy ludzie czytali, oglądali zdjęcia i nagle pisali jeden po drugim: masz nocleg i posiłek w moim domu, możesz przyjść, umyć się, przebrać, odpocząć w tym i tym miejscu.

Pani LeAnne Norvel Sosa z Woodland w stanie Waszyngton, też tak napisała. Richard był u niej, tam zaliczył siódmy przystanek. – Paru ludzi myślało, że zwariowałam, albo mówili, że Richard to jakiś wariat, ale kierował mną instynkt. Przecież to był znany człowiek. Dobry człowiek. Tylko nie pospał wiele, bo przegadaliśmy prawie całą noc jak starzy przyjaciele – mówiła. Wiadomość o podróży Swansona dotarła także do Brazylii. Stamtąd też już przyszły pierwsze zaproszenia do mieszkania za rok.

We wtorek 14 maja rano Richard szedł brzegiem stanowej autostrady, na wysokości miasta Lincoln City w Oregonie, 88 mil na południowy zachód od Portland. Scott Van Hiatt z Neskowin jechał swoją półciężarówką  trochę za blisko krawędzi szosy. Auto uderzyło w plecy podróżnika. Swanson zmarł wkrótce po przywiezieniu do lokalnego szpitala. Szef policji w Lincoln City Keith Kilian powiedział, że 52-letni kierowca został aresztowany pod zarzutem zabójstwa z powodu nieuwagi. Niebieską piłkę znaleziono w pobliżu wypadku.

Przyjaciele Swansona zaplanowali małą uroczystość pożegnalną, w ich wspólnym ulubionym barze „Die Bierstube" w dzielnicy uniwersyteckiej Seattle.

Dopisać dobrą puentę do tej historii trudno. Można napisać tyle, że starszy syn Swansona planuje któregoś dnia pójść w świat, w imieniu ojca. Obaj synowie w przyszłym roku w czerwcu polecą na mundial do Brazylii. Dobrzy ludzie już zbierają dla nich pieniądze. Raven i Devin będą mieli ze sobą niebieską piłkę, tę samą, którą w chwili wypadku kopał ich tata.

Życie Swansona to nie była idylla w Szmaragdowym Mieście, jak mówią na Seattle, ale też nie zawsze miał pod górkę. Kiedyś pracował jako prywatny detektyw. Osiem lat chodził za ludźmi, przeważnie za tymi, którzy zdradzali albo oszukiwali ubezpieczycieli. Gdy miał już dosyć grzebania w ludzkich grzechach, został projektantem grafiki, tworzył animacje, pracował ostatnio w młodej firmie, która miała ambicje biznesowe na rynku nieruchomości, ale interes nie wypalił. Pozbawiony pracy, ale nie pomysłów, Swanson postanowił odbyć podróż życia.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!