Ameryce udała się moda na czytanie

Kto zachęca Polaków, by oddawali się lekturze, a kto szkodzi rynkowi księgarskiemu – mówi wydawca Adam Zysk, organizator „Lata z książką".

Publikacja: 25.07.2013 01:16

Wczasowicze szukają kontaktu z książką – mówi Adam Zysk

Wczasowicze szukają kontaktu z książką – mówi Adam Zysk

Foto: Rzeczpospolita, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

29 lipca rusza w Łebie zorganizowane przez "Rz" oraz wydawnictwo Zysk i S-ka „Lato z książką". Czy ktoś zechce przyjść na spotkanie z autorami, wybierając książki zamiast plaży?

Adam Zysk: W zeszłym roku udowodniliśmy, że tak. Ludzie na wczasach mają sporo czasu i chętnie korzystają z możliwości spotkania ze znanym autorem oraz dobrą książką. Pomysł na „Lato z książką" wziął się stąd, iż wielu znajomych mówiło mi, że szukają latem takiej właśnie formy rozrywki. Sam będąc w ostatni weekend na poznańskiej cytadeli, obserwowałem wielu młodych ludzi wypoczywających z książką w ręku.

Spotkania podczas naszej imprezy odbywają się na świeżym powietrzu, w dużym namiocie. Wczasowicze nie są zaganiani do zamkniętych pomieszczeń, jest łatwy dostęp do książki i autora, można wpaść po drodze, jeśli kogoś zainteresuje temat czy bohater. Atmosfera na „Lecie z książką" jest typowo wakacyjna i okazuje się, że to sprzyja czytaniu. Ponieważ po poprzedniej edycji usłyszałem od władz Łeby, czytelników i autorów wiele ciepłych słów, postanowiliśmy z imprezy weekendowej zrobić tygodniową. Oczywiście, nie miałoby to sensu, gdyby na spotkania nie przychodzili ludzie, ale frekwencja była bardzo wysoka.

Czego można się w tym roku spodziewać w namiocie na deptaku w Łebie?

Przede wszystkim znanych i lubianych autorów. Wiem, że nie brakuje chętnych, by spotkać się z prof. Leszkiem Balcerowiczem, Tomaszem Zubilewiczem, kabaretem Jerzego Kryszaka, podróżami Wojciecha Cejrowskiego czy twórczością Małgorzaty Kalicińskiej. Ale przygotowaliśmy też program dla najmłodszych.

Jeździ pan zapewne na zagraniczne wakacje. Moje doświadczenie jest takie, że w odległym zakątku świata nad basenem widzę, że książki czytają niemal wszyscy Anglicy, większość Skandynawów i Francuzów, a jeśli wśród naszych rodaków znajdzie się jeden czy dwóch z książką w ręku w kilkudziesięcioosobowej grupie, to jest sukces. Dlaczego tak się dzieje?

W konsekwencji podwyżki VAT sprzedaż książek w Polsce zmalała aż o 10 proc.

Problem zaczyna się w dzieciństwie. Jeżeli nie wpajamy najmłodszym, że książka jest źródłem wiedzy, rozwija wyobraźnię, a do tego jest świetną rozrywką. Jeśli zamiast literatury na okrągło w domu oglądamy telewizję, to nie mamy prawa potem się dziwić, że Polacy nie czytają. Dajmy dzieciom dobry przykład.

Wakacje są dla polskich wydawców martwym sezonem, szczyt książkowych zakupów to maj i listopad przed gwiazdką. W innych krajach Europy wcale tak nie jest. Czy jest szansa wykreować modę na czytanie w wakacje?

Nie jest to tylko kwestia mody, ale także działań wydawców. W maju są największe targi książki w Polsce i każdy wydawca wypuszcza największe hity w tym okresie. Notabene same nawzajem się one zjadają. Listopad, grudzień to czas zakupu prezentów. Trzeba doprowadzić do tego, by książka nie była prezentem od święta, lecz stała się towarzyszem na cały rok. Wierzę, że jest to wykonalne. Oczywiście, wyłącznie przy współpracy z mediami, które powinny więcej robić dla promocji czytelnictwa.

W ostatnich tygodniach próbują. Nie tylko „Rz" i wydawnictwo Zysk namawiają w tym roku Polaków do czytania w wakacje, swoje akcje prowadzą inne media, np.  TVN i „Gazeta Wyborcza". No i władze miast wspierają kolejne letnie festiwale literackie, np. w Sopocie i Darłowie. Pytanie brzmi, czy to coś da.

Każda akcja wspierająca czytelnictwo w Polsce to krok do przodu. Nawet zwykły klub zorganizowany w małej miejscowości. A akcje, które pan wymienił, doskonale się uzupełniają z naszym „Latem z książką". Mam nadzieje, że wpiszą się na stałe w kalendarz.

Zresztą  wydawnictwo Zysk i S-ka uczestniczy też w imprezie, której pan nie wymienił. W Nadmorskim Plenerze Czytelniczym odbywającym się w Gdyni przy skwerze Kościuszki.

60 proc. Polaków nie przeczytało w ciągu ostatniego roku żadnej książki, od kilku lat obserwujemy dramatyczny spadek poziomu czytelnictwa, co można zrobić?

Na pewno nie powinno się podejmować bezsensownej decyzji o zmianie wysokości podatku VAT z zerowego na 5-proc., jak to się stało u nas. Według angielskich badań wraz ze wzrostem ceny o 1 proc. dokładnie o tyle samo maleje sprzedaż książek. U nas było jeszcze gorzej, bo jesteśmy krajem biedniejszym niż Wielka Brytania. W Polsce w konsekwencji podwyższenia VAT sprzedaż zmalała aż o 10 proc.

Oczywiście, rząd powinien bardziej się zaangażować w działania promujące czytelnictwo, np. przez tworzenie klubów książki na poziomie samorządowym, no i należałoby przygotować program dla szkół. Bo edukacja ma tu znaczenie kluczowe. Błędem jest np. pomysł wprowadzenia podręczników elektronicznych, bo prowadzi do kolejnego ograniczenia kontaktu z książką drukowaną.

W Europie Zachodniej nie jest bynajmniej tak, że ludzie nie czytają, bo mają Internet i telewizję, w Wielkiej Brytanii czytają niemal wszyscy, we Francji czy Szwecji ok. 70 proc. obywateli, a w bliskich nam Czechach prawie 80. Co takiego stało się u nas, że ludzie nie czytają?

To ma głębokie przyczyny historyczne, bo tam struktury społeczne przetrwały wojnę, a u nas nie. Swoje dołożył PRL, który z powodów politycznych ograniczał dostęp do nowości wydawniczych ze świata. Z kolei po roku 1989 nie było świadomości, że rząd powinien dbać o poziom czytelnictwa, a traktowanie książki jak normalnego produktu obniżyło sprzedaż. Ale nie wystarczy tylko mówić o tym, jak jest źle, trzeba przejść do konkretnych działań.

Jaka instytucja może odegrać największą rolę w odwróceniu tego negatywnego trendu?

Ministerstwo Kultury, które do tego celu zostało tak naprawdę stworzone. Oczywiście, drugą instytucją są media publiczne, które mają wręcz obowiązek promować czytelnictwo. Dobrym przykładem takiej akcji są lata 30. XX wieku w Ameryce, gdzie przez pokazywanie znanych osób wraz z książką stworzono modę na czytanie. W Polsce były podobne próby, ale trochę  zabrakło wokół nich działań PR-owskich.

W jakiej kondycji jest dziś polski rynek wydawniczy?

Niestety, w nie najlepszej. Przede wszystkim ze względu na bliską monopolowi pozycję największych sieci księgarskich. Wydawcy są skazani na współpracę z nimi, bo brak nowych kanałów dystrybucji, a przy tym upadają małe księgarnie indywidualnie. Jeśli to jeszcze potrwa, kryzys w naszej branży się pogłębi. To jest, niestety, w dużej mierze efekt działań państwa, które traktuje rynek książki jako działalność typowo komercyjną. Oczywiście, wydawnictwa to normalne firmy, ale wiele z nich prowadzi działalność edukacyjną i te powinno się traktować inaczej.

29 lipca rusza w Łebie zorganizowane przez "Rz" oraz wydawnictwo Zysk i S-ka „Lato z książką". Czy ktoś zechce przyjść na spotkanie z autorami, wybierając książki zamiast plaży?

Adam Zysk: W zeszłym roku udowodniliśmy, że tak. Ludzie na wczasach mają sporo czasu i chętnie korzystają z możliwości spotkania ze znanym autorem oraz dobrą książką. Pomysł na „Lato z książką" wziął się stąd, iż wielu znajomych mówiło mi, że szukają latem takiej właśnie formy rozrywki. Sam będąc w ostatni weekend na poznańskiej cytadeli, obserwowałem wielu młodych ludzi wypoczywających z książką w ręku.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!