Bez propagandy historycznej

PiS woli mówić o muzeach niż je realizować - przekonuje szef resortu kultury.

Publikacja: 01.08.2013 20:00

Bez propagandy historycznej

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Na kogo zagłosuje pan w wyborach na przewodniczącego PO?

Bogdan Zdrojewski:

Na Donalda Tuska.

A dlaczego nie na Jarosława Gowina? Nie chce pan wrócić do korzeni?

To nie Jarosław Gowin reprezentuje korzenie PO. Wtedy, gdy je tworzyliśmy, był poza Platformą. Dziś pomimo dostrzegania jego poprzednich wysiłków do zbudowania jakościowo interesującego prawego skrzydła w PO, z żalem muszę stwierdzić, iż obecna aktywność Jarosława Gowina nie służy Platformie.

Przecież jest kandydatem na lidera partii, a więc musi zawalczyć o tę funkcję. Wolałby pan, żeby Tusk nie miał w ogóle kontrkandydata w imię interesów PO?

Siłą Platformy jest jej różnorodność. Jarosław Gowin był ważnym uczestnikiem i reprezentantem prawego skrzydła w partii. Dziś, stając w pewnym sensie poza formacją PO, sam osłabia to skrzydło i tworzące je osoby. Nie sądzę, by czynił to z premedytacją. Mam jednak wrażenie, iż cele do osiągnięcia nie zostały przez niego precyzyjnie zdefiniowane.

Do problemów wewnątrzpartyjnych dochodzą jeszcze te w koalicji. Eugeniusz Kłopotek z PSL, oznajmił ostatnio, że duet Tusk-Rostowski nie pociągnie już dłużej rządu.

Nie zgadzam się z taką opinią. Stabilność władzy jest ceniona w całej Europie, choć w Polsce rzadko. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do wieloletniej odpowiedzialności za kraj tej samej opcji politycznej. A powinniśmy do tego dążyć, bo taka odpowiedzialność jest dużo większa.

A panu się podoba, że duet Tusk-Rostowski każde ministrom zaciskać pasa?

Nigdy nie marnotrawiłem pieniędzy. Od początku mojego urzędowania w Ministerstwie Kultury pilnuję środków finansowych. Staram się też pełnić niełatwą rolę pozyskiwania świata finansów na rzecz kultury i zyskiwania szacunku dla praw rynku w świecie kultury. I mam nadzieję, że się to udaje.

Ale pieniędzy panu zabrakło na dwie inwestycje. Nie będzie ich na muzeum II wojny światowej i na muzeum Józefa Piłsudskiego.

Nie zabrakło. Te dwie inwestycje, spośród około 200 prowadzonych przez resort, mają zmieniony harmonogram realizacji. W przypadku np. muzeum II wojny światowej był kłopot z kolektorem, który trzeba było przenieść. To doprowadziło do półrocznego opóźnienia inwestycji. Miedzy innymi dlatego około 80 mln zł będziemy mogli wydać dopiero w przyszłym roku.

Wokół muzeum II wojny światowej toczy się spór między panem a PiS. Poseł Kazimierz Ujazdowski, poseł PiS, uważa, że to muzeum budowane jest kosztem muzeum historii Polski, które jest dla nas ważniejsze.

To po prostu nieprawda. Za to prawdą jest, iż PiS woli mówić o muzeach niż je realizować.

A Muzeum Powstania Warszawskiego?

To zasługa miasta stołecznego Warszawy, a nie rządów PiS.

Ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego.

I nikt mu tej zasługi nie odmawia. Natomiast debata dotyczy polityki rządu, a nie inicjatyw samorządowych. Przypomnę, iż zastałem resort w 2007 roku ze wstrzymanym remontem warszawskich Arkad Kubickiego, Muzeum Fryderyka Chopina, bez środków na kontynuację remontu krakowskich Sukiennic, brakiem umiejętności ruszenia budowy Muzeum Historii Żydów Polskich, dziwną nieumiejętnością wydania zapisanych w budżecie środków na muzeum Kardynała Wyszyńskiego i Jana Pawła II w Świątyni Opatrzności Bożej. Pominę milczeniem kolejnych kilkadziesiąt przykładów.

Efektem mojej aktywności, rządu PO-PSL jest pokonanie wszystkich wyżej wymienionych barier, a ponadto podjęliśmy się zadań zupełnie nowych: Muzeum Europejskiej Numizmatyki w odremontowanym pałacyku Czapskich, Muzeum Starej Pragi w Warszawie, Muzeum Dom Jana Pawła II w Wadowicach, dwie promesy obejmujące kluczowe prace w sanktuarium na Jasnej Górze, Muzeum II Wojny Światowej, Muzeum Rynek Galicyjski w Sanoku, liczne prace w Muzeach Wilanów, Łazienki, Zamek Królewski w Warszawie, na Wawelu, przy jednoczesnych wydatkach na zabytki wielkości 1,5 mld w ciągu pięciu lat! To skromna ilustracja wykonanej pracy, a nie jedynie słownych deklaracji.

PiS nie ma panu za złe, że nie ratuje pan zabytków, tylko że nie buduje muzeum historii Polski. I że jest to wybór polityczny.

PiS powinno mieć pretensję wyłącznie do siebie. Bo to rząd PiS popełnił błędy przy lokalizacji tego muzeum (w Wilanowie), w wyniku czego nastąpiło minimum dwuletnie opóźnienie całej inwestycji. W warunkach warszawskich uzyskanie nowej decyzji lokalizacyjnej trwa ok. 1,5 roku. W rezultacie muzeum musiało wypaść z harmonogramu finansowego i teraz musi czekać na następną unijną perspektywę budżetową 2014- 2020.

Mogłem utrzymać to muzeum na liście do realizacji, ale nie zdołalibyśmy go wybudować m.in. dlatego, że miasto dotychczas nie zdecydowało się na przykrycie Trasy Łazienkowskiej, a taka była druga lokalizacja. W rezultacie musielibyśmy oddawać pieniądze do Unii Europejskiej. Wciąż jednak jest aktualna rezerwowa lokalizacja w śladach Pałacu Saskiego lub też nowa, by ulokować muzeum w Twierdzy Modlin, remontując ją zarazem.

Z całą pewnością w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy musimy podjąć decyzję w tej sprawie, żeby w 2015 roku rozpocząć prace. Bo muzeum historii Polski nie może dłużej czekać.

Muzeum II wojny światowej też jeszcze nie powstało, a już są kontrowersje wokół tego, co powinno pokazywać. Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że ekspozycje winny ukazywać zbrodnie Niemców popełniane podczas wojny na Polakach. Temu też służy np. aktywność IPN.

To nie ma być muzeum zbrodni popełnionych przez Niemców w II wojnie światowej. Od tego są m.in. Auschwitz-Birkenau, Gross-Rosen, Stutthof, Pawiak etc.

Mylenie porządków nie służy racjonalności działania takich instytucji. Muzeum II wojny światowej ma wspólnie z Westerplatte i Pocztą Gdańską zbudować polską narrację o tej wojnie. Zarazem umieścić ją w kontekście międzynarodowym, żeby była zrozumiała dla Francuzów, Brytyjczyków, Amerykanów. Dla nas najważniejsze jest przesłanie, że Polska była pierwszym krajem, który powiedział Hitlerowi „nie" i zapłaciła za to wysoką cenę, a na dodatek nie odzyskała suwerenności po 1945 roku. Tę odzyskaliśmy dopiero w 1989 r. dzięki „Solidarności", która narodziła się w Gdańsku. Mamy więc bardzo ładną klamrę spinającą te wydarzenia historyczne.

Kazimierz Ujazdowski ma też do pana pretensje o to, że rząd wycofał się z budowy muzeum ziem zachodnich.

Muzeum ziem zachodnich, pomyślane jako obejmujące terytorium od Szczecina, przez Jelenią Górę, po być może Opolszczyznę i czasy od Bolesława Chrobrego do dnia dzisiejszego jest kompletnym nieporozumieniem. Kategoria „ziem odzyskanych", „ziem zachodnich" została wymyślona w PRL z powodów czysto propagandowych i nie powinna być w takim kształcie kontynuowana. Teza, że tam każdy kamień mówi po polsku jest efektowna, ale nieprawdziwa.

Trochę polskości na tych ziemiach jednak było.

Nawet sporo. Nie zamierzam być jednak ministrem od propagandy historycznej. Jestem wielkim zwolennikiem upamiętnienia roli biskupa Bolesława Kominka i Kościoła katolickiego na ziemiach zachodnich, dorobku współczesnych wrocławian, pokazania wysiłku dolnośląskiej „Solidarności" etc. Taka oferta została zresztą miastu złożona, ale nieprzyjęta. Pomijam milczeniem proponowaną wcześniej lokalizację, przy której się upierano, a dziś słusznie zarzucono.

Ostatnio przez media przetoczyła się debata na temat uchwały upamiętniającej rocznicę rzezi wołyńskiej, a także rekonstrukcji tych wydarzeń.

Rekonstrukcje mordów jako przedsięwzięcia zbliżone do ilustracji walk polskich żołnierzy w czasie różnych bitw i wojen budzą mój sprzeciw. Kawałeczek dalej byłyby rekonstrukcje Holokaustu czy też innych zbrodni obozowych. Nie możemy o nich zapominać, czym innym jednak jest taki do nich powrót.

Oglądałem wiele rozmaitych rekonstrukcji, od np. bitwy nad Bzurą poprzez obronę Westerplatte aż np. po bitwę pod Grunwaldem. Elementy edukacyjne mieszają się czasem z atrakcyjnością klasycznie turystyczną. W mordach na Wołyniu nie widzę żadnych elementów, które dawałyby się potraktować lżej. Natomiast mówienie prawdy o Wołyniu mieści się w polskiej racji stanu.

Nie mam pretensji o uwagi pod moim adresem ze strony np. Jarosława Kaczyńskiego. Wiem, że jest w nich sporo dobrych intencji. Martwi mnie natomiast to, iż w politycznej walce na „patriotyzmy" traci ten najważniejszy, oparty na wiedzy i wrażliwości wynoszonej z domu i szkoły.

Z tym patriotyzmem chyba nie jest tak źle, sądząc po tym, jak z roku na rok rośnie liczba grup rekonstrukcyjnych, jaką popularnością cieszą się muzea i czasopisma o tematyce historycznej, a także jakie emocje wywołują uchwały o tematyce historycznej.

Być może ma pani rację, choć patriotyzm trudno się bada. Twierdzę jednak, że walenie się po głowach wydarzeniami historycznymi nie jest drogą do budowania patriotyzmu, z którego wszyscy będziemy dumni. W sprawie Wołynia w dość pospiesznym trybie nadrabiamy dyskurs historyczny, który w czasach PRL w ogóle nie był możliwy. To wywołuje spory, które nie służą pamięci tych dat.

Czy w przypadku Wołynia nie było tak, że polityka zagraniczna wzięła górę nad prawdą historyczną? Rzeź wołyńska wyczerpuje wszelkie znamiona ludobójstwa. Nie sądzi pan, że nazywanie tamtych wydarzeń czystkami etnicznymi o znamionach ludobójstwa – co przeforsował rząd – zaciemnia prawdę historyczną?

Debata w tej sprawie toczy się od ośmiu lat. PiS pięć lat temu nie mówiło o ludobójstwie na Wołyniu, tylko o czystkach etnicznych. A skoro dziś upiera się przy sformułowaniu ludobójstwo, to chciałbym wiedzieć dlaczego. Uważam, że w takich sprawach politycy mogą się wypowiadać nawet bardzo ostro, ale chciałbym znać uzasadnienie, bo wtedy mogę się z nim zgodzić lub nie.

Sporo emocji wywołał też niemiecki film „Nasze matki nasi ojcowie", który pan skrytykował jako fałszujący historię Polski. Czy TVP słusznie zrobiła, że go pokazała?

Słusznie, że go pokazała, natomiast niesłusznie ulokowała serial na najważniejszej antenie w prime time. Film, choć jest fabularny, pokazuje fragmenty odnoszące się wprost do naszej historii. W przypadku scen dotyczących żołnierzy AK bez wątpienia mamy do czynienia z fałszem naruszającym godność żołnierzy AK. Stąd moja reakcja i negatywna ocena. Umieszczenie filmu na kanale tematycznym dawałoby też szansę na szerszą debatę.

Wtedy wielu ludzi nie miałoby okazji się z nim zapoznać.

Nie ma potrzeby propagowania tego filmu. Była jedynie potrzeba pokazania go, żeby odbyła się wokół niego prawdziwa dyskusja i to wszystko.

-rozmawiała Eliza Olczyk

Na kogo zagłosuje pan w wyborach na przewodniczącego PO?

Bogdan Zdrojewski:

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!