- My jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi ale wiemy, że inne banki już tak. I opinia nie jest korzystna - słyszymy w PROGENIS Banku Komórek Macierzystych działającym przy Uniwersytecki Szpital Dziecięcy. Stanowisko ministra, jak twierdzą banki oraz rodzice, zahamuje rozwój tego typu placówek. - To uderzy w rodziców i w ideę przechowywania komórek macierzystych - alarmuje poseł PiS Jerzy Polaczek.

Kłopoty rodziców mających krew pępowinową w bankach, to efekt nowelizacji Ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów, która weszła w życie na początku ubiegłego roku.

Krew pępowinowa jest cennym źródłem komórek macierzystych. Jeszcze kilka lat temu była utylizowana z pępowiną i łożyskiem. Teraz pobiera się ją, by pozyskać z niej komórki macierzyste do późniejszego wykorzystania w leczeniu i nierzadko uratować dziecku czy matce życie. Jak można przeczytać na stronach banków, "krew pępowinowa stanowi bogate źródło krwiotwórczych komórek macierzystych, które podobnie jak komórki szpiku mogą być przeszczepiane w celu odbudowania układu krwiotwórczego i odpornościowego i wykazują przy tym większą skuteczność niż komórki macierzyste pozyskane od dawców dorosłych".

- Procedura ta niestety nie należy do najtańszych i nie jest finansowana z NFZ, dlatego też rodzice którzy się na nią zdecydują muszą z prywatnych pieniędzy wyłożyć prawie 3000 złotych za pobranie krwi pępowinowej oraz około 600 złotych rocznie za przechowywanie tej krwi w specjalnym banku krwi pępowinowej - wyjaśnia poseł Polaczek. Z powodu dużych kosztów pozyskiwania i przechowywania tej krwi instytucja banków publicznych praktycznie w Polsce nie istnieje. - W internecie można znaleźć informację, iż do 2009 roku w publicznych bankach krwi macierzystej znajdowało się tylko kilkaset porcji takiej krwi - dodaje Polaczek.

Jak wskazuje poseł, tylko w jednym banku krwi komórek macierzystych w Polsce do 2012 roku dokonano 11 przeszczepów ratującej życie dzieci, z krwi pępowinowej, opłacanej z prywatnych środków rodziców. - Gdyby NFZ musiałby zapewnić krew na te przeszczepy, musiałby zapłacić minimum około 25 000 euro za każdą dawkę, nie licząc oczywiście kosztów szukania dawcy krwi której organizm małego dziecka nie odrzuci, no i pokonania najważniejszej przeszkody jaką w tej sytuacji jest czas. Nie wiadomo przecież, czy te dzieci dożyłyby czasu kiedy znajdzie się dawca - podkreśla poseł.