"Rz": Mołdawia parafowała na szczycie w Wilnie umowę stowarzyszeniową z Unią, podobnie jak Ukraina to uczyniła w 2012 roku. Tyle że Ukraińcy nie wytrzymali presji Rosji i do podpisania porozumienia już nie doszło. Z Mołdawią nie będzie tak samo?
Marian Lupu:
Z całą pewnością nie! Chcemy doprowadzić do podpisania umowy wiosną, najpóźniej latem i ratyfikować ją w naszym parlamencie przed listopadowymi wyborami.
Mołdawia oprze się presji Moskwy, bo jest bliżej Zachodu, nie ma granicy z Rosją?
Leżymy w tej części Europy, która jest polem walki między Wschodem i Zachodem. I rzeczywiście daje nam to pewną przewagę. Ale tu chodzi przede wszystkim o determinację polityczną. Bo Rosja ma bardzo duże możliwości presji na nasz kraj. Gazprom jest jedynym dostawcą gazu dla Mołdawii, a rosyjskie przedsiębiorstwa dostarczają znaczną część elektryczności. Pół miliona Mołdawian pracuje w Rosji. Rosja to dla nas ważny rynek eksportowy. No i jest sprawa Naddniestrza.