Po 20. każdego miesiąca mieszkańcy miejscowości po obu stronach frontu ruszali w głąb terytorium Ukrainy, by w większych miejscowościach otrzymać emerytury, pensje (Ci, którzy cały czas pracują), dodatki socjalne itp.. Wybuch walk wokół Debalcewa zaskoczył wszystkich i pozostawił bez środków do życia.
W Ługańskiem sytuację pogarsza katastrofalny brak żywności. Miejscowi mieszkańcy uważają, że pozostało jej na jedynie około dwóch tygodni. „Jeśli w najbliższym czasie naszym nie uda się zdobyć Debalcewa, to trzeba będzie się cofać i zaczynać rozmowy z Kijowem, bo inaczej powtórzy się sytuacja z lata (ubiegłego roku), gdy w naszym regionie zabrakło po prostu wszystkiego, nawet najbardziej podstawowych artykułów" – twierdzi jedna z ługańskich gazet.
Sam ługański „prezydent" Igor Płotnicki pod koniec stycznia miał zapewniać, że jego „republika" gotowa jest natychmiast zacząć rozmowy z Kijowem pod warunkiem, że ukraińskie władze zniosą blokadę ekonomiczną. Nie wiadomo, jak to możliwe, ale położony dalej od rosyjskiej granicy region doniecki ma znacznie większe zapasy żywności od ługańskiego. Dlatego jego przywódcy zachowują się znacznie bardziej wojowniczo od sąsiadów z Ługańska.