Rosyjski Sąd Najwyższy Krymu uznał Medżlis za „organizację ekstremistyczną" i zakazał jej działalności. Po ogłoszeniu wyroku zastępca szefa Medżlisu Nariman Dżelal powiedział, że nie można zabronić działalności Medżlisu, bowiem jest on organizacją międzynarodową. Dalej będzie istniał na Ukrainie i w tych krajach, gdzie żyją Tatarzy.
Wnioskująca o delegalizację Medżlisu prokurator Natalia Pokłonska zarzuciła mu, że „cała jego działalność i ideologia zbudowana jest na jednym – walce z Rosją". W poetyce stalinowskich procesów pokazowych nazwała tatarskich działaczy „marionetkami w rękach wielkich, zachodnich manipulatorów". – Medżlis jest potrzebny tylko do rozpalania narodowościowej nienawiści, wrogości – dodała.
Na występującego w procesie Dżelala przed budynkiem sądu czekało kilkudziesięciu Tatarów, na wszelki wypadek, by nie został aresztowany w czasie posiedzenia. Jeden z czterech zastępców szefa Medżlisu siedzi już od dwóch lat w areszcie w Symferopolu, szef Refat Czubarow wraz z przywódcą Tatarów Mustafą Dżemilewem znajdują się w Kijowie. Rosyjskie oddziały okupacyjne nie wpuściły ich na Krym.
Podczas rozprawy Dżelal usiłował wytłumaczyć rosyjskim urzędnikom, że jest to „wybieralny organ narodu krymskotatarskiego" utworzony na bazie deklaracji ONZ o „prawach narodów tubylczych". Dlatego też nie może być objęty rosyjską ustawą o zakazie działalności organizacji ekstremistycznych. Ale nie udało mu się przekonać ani sędziów, ani tym bardziej prokurator Pokłonskiej.
Nie udało się to również amerykańskiemu Departamentowi Stanu, który tydzień wcześniej wezwał Kreml, by ten przestał prześladować Tatarów i zostawił Medżlis w spokoju. Amerykanie zwrócili Moskwie uwagę, że „nie ma prawa ustanawiać swoich porządków na terytorium innego państwa".