W 1926 r. zdał maturę w Wyższej Szkole Realnej z Wydziałem Handlowym Zgromadzenia Kupców w Łodzi, po czym podjął studia ekonomiczne w Wielkiej Brytanii. Najpierw w Owens College w Manchesterze, później przeniósł się do London School of Economics. Prawdopodobnie żadnej z nich nie ukończył. Po powrocie do Polski imał się różnych zajęć. Na początku 1938 r. poznał Zofię Neuding, z którą ożenił się 11 lutego następnego roku.
W końcu sierpnia 1939 r. został zmobilizowany do 1. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Warszawie. Otrzymał rozkaz przetransportowania dział z twierdzy w Brześciu do stolicy, który okazał się niewykonalny. Został zwolniony z wojska. Na początku 1940 r. wraz z żoną, po spotkaniu w Stanisławowie, postanowili wrócić do Warszawy. We Lwowie zostali aresztowani przez NKWD i deportowani do Maryjskiej ASRS. Po zwolnieniu wstąpił do formowanej przez gen. Andersa Armii Polskiej. Został przydzielony do 6. Dywizji, a następnie przeniesiony do 7. DAPI. 12 sierpnia 1942 r. ewakuowany wraz z wojskiem, po czym służył w 8. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej Ciężkiej, z którym przeszedł cały szlak bojowy aż do Włoch. Brał udział w bitwie o Monte Cassino.
Od samego początku należał do Zespołu Instytutu Literackiego, pomagając w jego organizacji w Rzymie. Jego obowiązki związane były ze sprawami administracyjnymi, wysyłką wydawnictw, prenumeratą, prowadzeniem biblioteki, gromadzeniem wycinków prasowych. Pomagał także w korektach i adiustacjach. W podziale obowiązków w Instytucie jemu przypadło zadanie specjalne, związane ze spotkaniami z rodakami, którzy odwiedzali Paryż. Lubił ludzi, był ich ciekawy. Wzbudzał zaufanie i jak nikt inny z Zespołu „Kultury" potrafił od nich wyciągać informacje potrzebne Jerzemu Giedroyciowi do osądu sytuacji nad Wisłą. Łatwość nawiązywania kontaktów, błyskotliwość, inteligencja, znajomość języków spowodowała, że Jerzy Giedroyc wysyłał go od czasu do czasu z misjami specjalnymi, np. do Jugosławii czy Włoch.
Emanował ciepłem, poczuciem humoru. Przyjaźnił się zarówno z Markiem Hłaską, jak i z Czesławem Miłoszem. Potrafił bezinteresownie nieść pomoc. Miał niebywały dar zjednywania sobie ludzi, dlatego w historii Instytutu zapisał się jako „minister ludzkich serc". Nazywany był Sancho Pansa laffitte'owskiego domu, filanthropos.
Miał świetny zmysł obserwacji, pozwalający mu zachować dystans do siebie i otoczenia, który w pełni objawił się w opublikowanych listach Zygmunta Hertza do Czesława Miłosza. I to właśnie Miłosz najtrafniej ujął charakter Zygmunta Hertza i jego poświęcenie dla „Kultury":