Każdego roku katastrofalne huragany nawiedzają Karaiby i dewastują wschodnie i południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych. W tym roku jednak huraganowy sezon zaczął się jak w filmie Hitchcocka prawdziwym kataklizmem, który poprzedza kolejne nadciągające katastrofy.
Irma jest pierwszym w historii obserwacji meteorologicznych huraganem, który przez ponad dobę utrzymał szybkość wiatru powyżej 290 km na godzinę. Stąd też meteorolodzy przyznali mu piąty, najwyższy stopień w skali Saffira-Simpsona. Ta kategoria oznacza, że można się spodziewać ogromnych strat na obszarach zaatakowanych przez ten żywioł – zerwanych dachów, zniszczeń zarówno budynków mieszkalnych, jak i przemysłowych. Niestety, w przypadku lekkich konstrukcji większości amerykańskich domów, zbudowanych na drewnianym szkielecie obudowanym płytami kartonowo-gipsowymi, grozi to ich całkowitą dewastacją.