Urzędnik z duszą intelektualisty

Był niezwykłej klasy intelektualistą. Bibliofil niestroniący od towarzystwa – wspominają przyjaciele

Publikacja: 15.04.2010 01:08

Tomasz Merta, mimo że był historykiem idei, świetnie się odnalazł w roli walczącego o zachowanie dzi

Tomasz Merta, mimo że był historykiem idei, świetnie się odnalazł w roli walczącego o zachowanie dziedzictwa kulturowego. Od 2005 r. pełnił też funkcję generalnego konserwatora zabytków. Szczególnie walczył o polskie zabytki na Kresach

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Tomasz Merta nie skończy już doktoratu. Nie wyprawi z żoną zwyczajowego przyjęcia. Nie pójdzie w piątek na koncert do Filharmonii Warszawskiej, dokąd wybierał się z przyjacielem posłem Jarosławem Sellinem. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego zginął w Smoleńsku. Miał 45 lat.

– Był niezwykłej klasy intelektualistą, dla mnie mento- rem, postacią, która otworzyła mi nowe i fascynujące światy – wspomina Łukasz Michalski, historyk. – Nigdy, przez niemal 20 lat naszej przyjaźni, nie słyszałem, by o kimkolwiek – nawet o ludziach, z którymi się pryncypialnie nie zgadzał – mówił ostro czy źle.

Inni wspominają jego życiowe pasje: historię i literaturę. – W domu miał jedną z największych prywatnych bibliotek, jakie widziałem w życiu. W każdym pokoju stały regały z książkami – opowiada Sellin.

Skończył polonistykę na UW, podyplomową Szkołę Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz studium doktoranckie na Wydziale Stosowanych Nauk Społecznych UW.

– Był moim doktorantem. Prowadził wykłady jako magister, co nie było zwykłą praktyką – opowiada prof. Marcin Król, historyk i filozof idei, redaktor naczelny opozycyjnego, liberalnego pisma „Res Publica”, z którym związany był Merta.

Pracował nad doktoratem.

– Miał dotyczyć konserwatyzmu amerykańskiego Południa – wspomina dr Rafał Matyja, politolog, jego przyjaciel z czasów studenckich. – Opowiadał mi o analogiach między polską kulturą dworku a Południem.

Ale pisać go nie skończył.

– Mógł być książką jego życia, ale pochłonęła go praca w instytucjach publicznych – twierdzi Król.

W latach 2000 – 2001 Merta pracował jako doradca ministra kultury i dziedzictwa na- rodowego Kazimierza M. Ujazdowskiego (w rządzie Jerzego Buzka). – Był współautorem pomysłu na prowadzenie polityki historycznej. Pamiętam, jak w 2000 r. współtworzył głośną akcję „Bohaterowie naszej wolności” – na ulicach miast zawisły plakaty przedstawiające m.in. akowców. Od tego zaczęła się dyskusja o nowym, atrakcyjnym przedstawianiu naszej historii i bohaterów – mówi Sellin.

W latach 2001 – 2002 stał na czele Instytutu Dziedzictwa Narodowego. Gdy powstawał PiS, współtworzył program partii w zakresie kultury.

Prof. Król podkreśla, że mimo wielkiego zainteresowania kwestiami politologicznymi nie miał ambicji politycznych. W 2005 r., gdy ministrem kultury w rządzie PiS został Kazimierz M. Ujazdowski, Merta był wiceministrem. Kiedy władzę przejęła PO, a na czele resortu stanął Bogdan Zdrojewski, pozostawił Mertę na stanowisku.

– Nikt go za to nie skrytykował – przypomina politolog Paweł Skibiński, dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Wilanowie.

Matyja podkreśla, że mimo teoretycznego, profesorskiego zacięcia Merta był dobrym urzędnikiem. – To bardzo rzadkie połączenie – zwraca uwagę.

Skibiński, który jakiś czas pracował jako jego podwładny, mówi: – Jako szef nie obrażał ludzi, nie dyscyplinował ich w żaden nadzwyczajny sposób. I mimo powierzchowności nieśmiałego intelektualisty miał niesłychany autorytet.

Podkreśla, że gdy w pewnym momencie nie pełnił żadnej funkcji publicznej, postanowił rozwinąć swoją wiedzę historyczną. Zgłębiał tradycje ustrojowe polski nowożytnej. Nie był jednak typowym molem książkowym – chętnie udzielał się towarzysko. Dużą sławą cieszyły się przyjęcia w domu państwa Mertów, na które przychodzili ludzie z różnych pokoleń, o różnych zapatrywaniach.

– Jego dom był prawdziwie otwarty, inteligencki – wspomina Sellin. – W niedzielę w salonie Tomka zgromadziło się wielu jego przyjaciół, by modlić się za jego duszę. Odprawiona została specjalna msza święta.

Tomasz Merta nie skończy już doktoratu. Nie wyprawi z żoną zwyczajowego przyjęcia. Nie pójdzie w piątek na koncert do Filharmonii Warszawskiej, dokąd wybierał się z przyjacielem posłem Jarosławem Sellinem. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego zginął w Smoleńsku. Miał 45 lat.

– Był niezwykłej klasy intelektualistą, dla mnie mento- rem, postacią, która otworzyła mi nowe i fascynujące światy – wspomina Łukasz Michalski, historyk. – Nigdy, przez niemal 20 lat naszej przyjaźni, nie słyszałem, by o kimkolwiek – nawet o ludziach, z którymi się pryncypialnie nie zgadzał – mówił ostro czy źle.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku