Wpływowe Krajowe Towarzystwo Strzeleckie (NRA) nie ma problemu z zaostrzeniem kontroli potencjalnych nabywców broni w USA – uważa prezes organizacji David Keene. Deklaracja Keene'a to reakcja na słowa prezydenta Baracka Obamy, który zapowiedział, że „zrobi wszystko, co leży w jego mocy", aby zaostrzyć mechanizmy kontroli na rynku broni.
Oprócz projektów ustaw prezydent podpisał kilka rozporządzeń, dotyczących m.in. lepszego przepływu informacji o osobach z problemami psychicznymi, które mogłyby starać się o broń. Inne propozycje Obamy to dokładne sprawdzanie przeszłości (kryminalnej i zdrowia psychicznego) wszystkich kupujących, zakaz sprzedaży broni ofensywnej oraz magazynków na amunicję o dużej pojemności.
Prezydent chce także nowej ustawy o zwalczaniu przemytu broni oraz zwiększenia o 4 miliardy dolarów wydatków na zatrudnienie 15 tysięcy nowych policjantów. Domaga się również odblokowania wydatków na finansowanie badań nad zdrowiem psychicznym w powiązaniu z przypadkami użycia broni. – Kongres musi zacząć działać i to działać szybko – apeluje prezydent.
Inicjatywy Białego Domu pokrywają się ze stanowiskiem burmistrzów wielkich amerykańskich miast. Liderem „Mayors Against Illegal Guns" jest burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, który nazwał projekt Obamy „odważnym i kompleksowym".
Keene, który pojawił się w czwartek rano w głównych programach informacyjnych w USA, podtrzymał stanowisko wpływowego lobby posiadaczy broni palnej. – Rzeczywistym problemem, jakim powinniśmy się zająć, nie jest broń palna, ale to, co powinniśmy zrobić dla poprawy bezpieczeństwa naszych szkół – mówił szef NRA.