– Przestrzeń miasta ulega ciągłej degradacji – mówił Marcin Rutkiewicz ze stowarzyszenia MiastoMojeAwNim.pl w czasie prezentacji zdjęć bazgrołów na śródmiejskich kamienicach. Jego organizacja, na co dzień zajmująca się walką z reklamowym bałaganem w stolicy, postanowiła wczoraj zorganizować debatę na temat graffiti.
W spotkaniu udział wzięli artyści, urzędnicy, mieszkańcy i sami grafficiarze. Już na początku stanęli przed trudnym pytaniem: czy powstające spontaniczne na murach prace to wandalizm czy sztuka?
– To często objaw twórczości, lecz nie zawsze można nazwać go sztuką – mówił Stach Szabłowski z Centrum Sztuki Współczesnej.
– Można by z niej zrobić atrakcję turystyczną – zaproponował Rutkiewicz, przywołując przykłady z Zachodu, gdzie szlakiem graffiti prowadzone są wycieczki. Ale jak z natłoku zwykłych bazgrołów wyłonić ciekawe artystycznie prace?
– Wyznaczmy ich twórcom specjalną przestrzeń do malowania – proponuje Rutkiewicz. Ten pomysł nie spotkał się jednak z ciepłym przyjęciem grafficiarzy.