W Szpitalu Praskim na trzech oddziałach o profilu internistycznym zajęte są prawie wszystkie łóżka.
– Nawet jeśli wypiszemy jedną osobę, to na jej miejsce trafi kilka następnych – przyznaje Włodzimierz Borowski, dyrektor ds. medycznych praskiej lecznicy. – Pacjentów przywozi do nas nie tylko pogotowie, ale także same rodziny.
Podobnie jest w innych placówkach stolicy. Przed świętami więcej zgłoszeń mają także pracownicy stacji pogotowia. – Osoby w podeszłym wieku zawsze skarżą się na jakieś dolegliwości. Wnuki czy dzieci wykorzystują to jako pretekst do pozbycia się staruszka z domu na czas świąt – uważa dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu Wolskim Dariusz Wojciechowski.
Część bliskich nie czeka nawet na diagnozę dyżurnego lekarza. – Nieraz się zdarzyło, że dziadek czy babcia byli po prostu porzucani na izbie przyjęć – opowiada dr Agata Horanin- Bawor ze Szpitala im. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej.
Pracownicy warszawskich szpitali słyszą od rodzin, że przyjadą po babcię za kilka dni. Bliscy znikają i zrywają kontakt ze szpitalem.– Często rodziny nie odbierają nawet telefonu od nas – dodaje naczelna pielęgniarek z placówki na Pradze-Północ. Według lekarzy z roku na rok przybywa też pacjentów, którzy nie chcą wyjść na Boże Narodzenie ze szpitala. – To przeważnie osoby samotne, dla których święta w lecznicy, gdzie są lekarze i inni pacjenci, są lepsze od pobytu w pustym mieszkaniu – mówią lekarze.