[b]Rz: Czy Mario Mauro już panu pogratulował?
Jerzy Buzek: [/b]Odbyliśmy bardzo przyjazną rozmowę, po tym jak się wycofał z wyścigu o nominację chadeków. Opowiadał mi długo o swoich kontaktach z Polską i wyjazdach do naszego kraju. Podróżował do Polski w 1981 r., w stanie wojennym, był aresztowany w Legnicy, przewoził do nas nielegalne wtedy materiały, odwiedzał nas jeszcze w latach 90. To jest symptomatyczne. Przyjazdy do Polski nie były takie popularne. Jeśli więc mówi, że rezygnuje, by Polak mógł być szefem Parlamentu Europejskiego, to jest dla mnie ważne.
[b]W Polsce mamy do czynienia ze skrajnymi emocjami. Z jednej strony euforia, ogłaszanie sukcesu. A z drugiej – część polityków dezawuuje pana osiągnięcie. Mówią, że to stanowisko bez kompetencji, tracimy inne ważne. Jak pan się będzie bronił?[/b]
Trudno mi jako osobie bezpośrednio zainteresowanej oceniać, czy euforia jest uzasadniona. Jest to bardzo poważne stanowisko w Unii Europejskiej. Deprecjonowanie jest dla mnie niezrozumiałe. Nie bardzo widzę projekt konkurencyjny do obsadzenia stanowiska przewodniczącego PE. I podkreślam, że strategia doboru najlepszej dla Polaków pozycji w UE należy do rządu. Wierzę, że rząd to głęboko przeanalizował i ta strategia dla mnie jako kandydata na szefa PE jest najlepszą możliwą. Nie znam dziś innej.
[b]Komu zawdzięcza pan nominację? Swojej kampanii, rządowi? A może Niemcom, którzy od początku pana popierali?[/b]