Grzegorz Napieralski to już drugi – po Bronisławie Komorowskim (PO) – kandydat, który nie wykupi w tej kampanii billboardów. Dlaczego?
– Decyzja w tej sprawie zapadła w ostatni piątek. Uznaliśmy, że debaty są lepszym sposobem dotarcia do wyborców, niż wykupywanie billboardów – wyjaśnia Marek Wikiński, szef sztabu wyborczego Napieralskiego.
To zaskakująca zmiana stanowiska, bo jeszcze dziesięć dni temu (30 kwietnia) lider Sojuszu krytykował na stronie internetowej Napieralski.com.pl apel PO o rezygnację z billboardów w kampanii prezydenckiej.
– Dlaczego akurat z billboardów mielibyśmy zrezygnować? A może z chorągiewek? A może z baloników? To niedorzeczne. Kolejny temat zastępczy – zżymał się wtedy lider SLD.
W samym Sojuszu rezygnacja z billboardów wywołała konsternację. – Nie rozumiem tej decyzji sztabu wyborczego – mówi mazowiecki działacz SLD. – Grzegorzowi przydałaby się kampania billboardowa, bo ona ma ogromny wpływ na rozpoznawalność polityka. Gdy w 2005 r. zrobiliśmy kampanię billboardową z Wojciechem Olejniczakiem w roli głównej, to stał się jednym z naszych najbardziej znanych polityków.